Na ratunek starej baszcie
Miasto zamierza przejąć i uratować basztę rycerską w wodzisławskim lesie.
Miasto postanowiło przejąć zabytkową basztę w wodzisławskim lesie i pomyśleć o jej przyszłości. Obecnie obiekt jest własnością Skarbu Państwa i niestety z dnia na dzień niszczeje. Mieszkańcy chętnie odwiedzają to miejsce i z bólem serca patrzą, jak ciekawy, otoczony nimbem tajemniczości zabytek popada w coraz większą ruinę.
Jak nie my, to kto?
Jest jednak nadzieja, że stan ten się zmieni. Miasto zamierza zawnioskować poprzez Starostwo Powiatowe do wojewody śląskiego o komunalizację wieży. Pomysł ten wspiera wodzisławskie Muzeum. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że nikt tego zabytku nie uratuje. Dlatego chcemy nabyć prawa własności, wówczas będziemy mogli pomyśleć o ewentualnym zainwestowaniu – mówi o inicjatywie Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia. Wniosek ma zostać wysłany we wrześniu, wcześniej trafi jeszcze na posiedzenie komisji.
Jest jednak nadzieja, że stan ten się zmieni. Miasto zamierza zawnioskować poprzez Starostwo Powiatowe do wojewody śląskiego o komunalizację wieży. Pomysł ten wspiera wodzisławskie Muzeum. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że nikt tego zabytku nie uratuje. Dlatego chcemy nabyć prawa własności, wówczas będziemy mogli pomyśleć o ewentualnym zainwestowaniu – mówi o inicjatywie Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia. Wniosek ma zostać wysłany we wrześniu, wcześniej trafi jeszcze na posiedzenie komisji.
Potrzebny prąd i woda
Procedura komunalizacyjna może potrwać około pół roku. Jeśli wojewoda się zgodzi, na wiosnę przyszłego roku miasto stanie się właścicielem baszty. I co dalej? – Mamy już przygotowane dokumenty przedprojektowe, tzn. gotowy jest wstępny projekt rekonstrukcji baszty. Wszystko oczywiście zależy od tego, ile będziemy mieli pieniędzy – ostrożnie planuje wiceprezydent Szymczak. Wstępnie przewiduje trzy etapy prac: zabezpieczenie stanu obecnego, odtworzenie bieżącej struktury i rekonstrukcję zniszczonej części budowli. Planów związanych z tym miejscem jest więcej: do baszty trzeba doprowadzić prąd, wodę.
Procedura komunalizacyjna może potrwać około pół roku. Jeśli wojewoda się zgodzi, na wiosnę przyszłego roku miasto stanie się właścicielem baszty. I co dalej? – Mamy już przygotowane dokumenty przedprojektowe, tzn. gotowy jest wstępny projekt rekonstrukcji baszty. Wszystko oczywiście zależy od tego, ile będziemy mieli pieniędzy – ostrożnie planuje wiceprezydent Szymczak. Wstępnie przewiduje trzy etapy prac: zabezpieczenie stanu obecnego, odtworzenie bieżącej struktury i rekonstrukcję zniszczonej części budowli. Planów związanych z tym miejscem jest więcej: do baszty trzeba doprowadzić prąd, wodę.
A może restauracja Grodzisko?
A jak będzie wyglądała stara baszta, można już teraz zobaczyć w wodzisławskim Muzeum, gdzie wyeksponowany został m.in. projekt autorstwa Katarzyny Długosz z Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. – Rekonstrukcja nieistniejącej już części budowli jest konieczna, gdyż większy obiekt będzie bardziej funkcjonalny. Będzie mogła się tutaj mieścić np. restauracja, co obecnie w samej wieży jest niemożliwe, bo jest za mała. Jedno jest pewne, że nie możemy pozostawić baszty bez nadzoru, gdyż wiemy, jak to się skończyło w minionych latach – dodaje Dariusz Szymczak. Przypomnijmy: odnowiona wysiłkiem Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej wieża w czerwcu 2004 rok została podpalona. Od tego czasu niestety niszczeje zostawiona sama sobie.
A jak będzie wyglądała stara baszta, można już teraz zobaczyć w wodzisławskim Muzeum, gdzie wyeksponowany został m.in. projekt autorstwa Katarzyny Długosz z Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. – Rekonstrukcja nieistniejącej już części budowli jest konieczna, gdyż większy obiekt będzie bardziej funkcjonalny. Będzie mogła się tutaj mieścić np. restauracja, co obecnie w samej wieży jest niemożliwe, bo jest za mała. Jedno jest pewne, że nie możemy pozostawić baszty bez nadzoru, gdyż wiemy, jak to się skończyło w minionych latach – dodaje Dariusz Szymczak. Przypomnijmy: odnowiona wysiłkiem Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej wieża w czerwcu 2004 rok została podpalona. Od tego czasu niestety niszczeje zostawiona sama sobie.
Kamień właściciela
Baszta rycerska to miejsce bliskie sercu mieszkańców. Urokliwe miejsce w lesie odwiedzane jest nie tylko przez sympatyków i badaczy lokalnej historii. Kiedyś pieczę nad wieżą sprawowało Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. Obecnie w galerii Vladislavia na wodzisławskim Rynku można oglądać wystawę poświęconą romantycznej budowli.
W akcję ratowania baszty zaangażowało się szczególnie wodzisławskie Muzeum. Historię zabytku dokładnie zbadał i odtworzył Sławomir Kulpa, dyrektor placówki, który kilka miesięcy po pożarze baszty, w 2004 roku, opublikował obszerny, wzbogacony wieloma archiwalnymi zdjęciami, artykuł „Zameczek Edwarda Braunsa, czyli rzecz o baszcie rycerskiej na Grodzisku”. Warto dodać, że w Muzeum można dzisiaj oglądać kamień fundacyjny Braunsa. Jest to dar Józefa Kłosoka z Marklowic.
Iza Salamon
Baszta rycerska to miejsce bliskie sercu mieszkańców. Urokliwe miejsce w lesie odwiedzane jest nie tylko przez sympatyków i badaczy lokalnej historii. Kiedyś pieczę nad wieżą sprawowało Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. Obecnie w galerii Vladislavia na wodzisławskim Rynku można oglądać wystawę poświęconą romantycznej budowli.
W akcję ratowania baszty zaangażowało się szczególnie wodzisławskie Muzeum. Historię zabytku dokładnie zbadał i odtworzył Sławomir Kulpa, dyrektor placówki, który kilka miesięcy po pożarze baszty, w 2004 roku, opublikował obszerny, wzbogacony wieloma archiwalnymi zdjęciami, artykuł „Zameczek Edwarda Braunsa, czyli rzecz o baszcie rycerskiej na Grodzisku”. Warto dodać, że w Muzeum można dzisiaj oglądać kamień fundacyjny Braunsa. Jest to dar Józefa Kłosoka z Marklowic.
Iza Salamon
Brauns to miał wyobraźnię
Skąd się wzięła baszta na Grodzisku? Oczarowany historią miasta i obdarzony bogatą wyobraźnią Eduard Brauns (emerytowany landrat i właściciel Wodzisławia od 1860 roku) poprowadził tędy aleję obsadzoną brzozami i założył skwery parkowe. Na przełomie lat 1867-68 wybudował tutaj zameczek, w którym urządził swoją samotnię. Miejsce to miało przypominać starą budowlę z rycerskich czasów. Było oddalone o 150 metrów od właściwych wałów wodzisławskiego grodziska. Eduard Brauns cieszył się nim niespełna trzynaście lat. Po jego śmierci budowla zmieniała właścicieli. Sto lat temu mieściła się tutaj restauracja, a po remoncie części obiektu (część przylegająca do wieży w stanie ruiny została rozebrana) działała tutaj baza turystyczna i restauracja Grodzisko, która funkcjonowała przez około 10 lat. Zmurszałe mury baszty rycerskiej (tak nazywany jest zabytek) czekały na nowego właściciela prawie pół wieku. Na początku lat 90. obiekt udało się odrestaurować dzięki ogromnemu zaangażowaniu członków i sympatyków Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej na czele z prezesem Kazimierzem Cichym . Niestety wszystko przepadło w pożarze.
(na podstawie artykułu Sławomira Kulpy)
Skąd się wzięła baszta na Grodzisku? Oczarowany historią miasta i obdarzony bogatą wyobraźnią Eduard Brauns (emerytowany landrat i właściciel Wodzisławia od 1860 roku) poprowadził tędy aleję obsadzoną brzozami i założył skwery parkowe. Na przełomie lat 1867-68 wybudował tutaj zameczek, w którym urządził swoją samotnię. Miejsce to miało przypominać starą budowlę z rycerskich czasów. Było oddalone o 150 metrów od właściwych wałów wodzisławskiego grodziska. Eduard Brauns cieszył się nim niespełna trzynaście lat. Po jego śmierci budowla zmieniała właścicieli. Sto lat temu mieściła się tutaj restauracja, a po remoncie części obiektu (część przylegająca do wieży w stanie ruiny została rozebrana) działała tutaj baza turystyczna i restauracja Grodzisko, która funkcjonowała przez około 10 lat. Zmurszałe mury baszty rycerskiej (tak nazywany jest zabytek) czekały na nowego właściciela prawie pół wieku. Na początku lat 90. obiekt udało się odrestaurować dzięki ogromnemu zaangażowaniu członków i sympatyków Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej na czele z prezesem Kazimierzem Cichym . Niestety wszystko przepadło w pożarze.
(na podstawie artykułu Sławomira Kulpy)