To nie nasza wina
Pszów wciąż nie ma studium uwarunkowań. Na podstawie tego dokumentu powstaje plan zagospodarowania przestrzennego. Mieszkańcy denerwują się, że bez tego nie ma mowy o żadnych większych inwestycjach.
Urzędnicy od razu usprawiedliwiają się, że wina nie leży po ich stronie. Studium było już praktycznie gotowe w ubiegłym roku. Trzeba było jeszcze tylko wyłożyć go do wglądu i można byłoby ruszyć z modyfikacją planu zagospodarowania przestrzennego, bo istniejący już od lat dziewięćdziesiątych dokument wymagał naniesienia zmian. Chodziło głównie o stworzenie terenów pod budownictwo jednorodzinne. Niestety w wyniku zmiany przepisów, które weszły w życie pod koniec 2008 roku okazało się, że nawet studium uwarunkowań wymaga tzw. postępowań o oddziaływaniu na środowisko.
– Kiedy otrzymaliśmy pismo od wojewody zostały wstrzymane wszystkie prace nad studium. Dopiero w tegorocznym budżecie udało się zabezpieczyć pieniądze na ten cel. W sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Czekamy na prognozę oddziaływania na środowisko, którą wykonuje firma zewnętrzna – tłumaczy Tomasz Dzierżawa, wiceburmistrz Pszowa.
Prognoza będzie gotowa prawdopodobnie jesienią. Wtedy zostanie udostępniona do wglądu. Każdy mieszkaniec będzie mógł wnieść jeszcze do niej swoje uwagi. Urzędnicy liczą, że w grudniu tego roku studium będzie już zatwierdzone przez radę i od 2010 roku będzie można zająć się planem zagospodarowania. Bez tego na przykład nie można nic zrobić z terenem po ogródkach działkowych w Krzyżkowicach.
Prognoza będzie gotowa prawdopodobnie jesienią. Wtedy zostanie udostępniona do wglądu. Każdy mieszkaniec będzie mógł wnieść jeszcze do niej swoje uwagi. Urzędnicy liczą, że w grudniu tego roku studium będzie już zatwierdzone przez radę i od 2010 roku będzie można zająć się planem zagospodarowania. Bez tego na przykład nie można nic zrobić z terenem po ogródkach działkowych w Krzyżkowicach.
(j.sp)