Finansują prywatną przychodnię
Władze Pszowa zamierzają wydać 30 tys. zł na modernizację budynku przy ul. Skwary, w którym mieści się Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Nie jest to pierwsza inwestycja w budynku przychodni „Na Lamżowcu”. Część radnych uważa, że umowa z dzierżawcą jest źle przygotowana.
Sprawą zainteresowali się radni z komisji bezpieczeństwa i infrastruktury komunalnej, po tym jak w budżecie zarezerwowano 30 tys. zł na wymianę w NZOZ–ie posadzek. Nie jest to pierwsza inwestycja w budynku przychodni „Na Lamżowcu”. Wcześniej, kiedy swoją przychodnię miał tu jeszcze Zakład Opieki Zdrowotnej z Rydułtów, sfinansowano budowę i montaż windy. Według radnych miasto jest zbyt łaskawe.
– Źle jest przygotowana umowa z NZOZ – em. Powinno być tak, że za ulgi w podatkach obecny gospodarz modernizuje placówkę, a tak z budżetu wydaje się pieniądze, a nawet do końca nie wiadomo czy NZOZ nie zrezygnuje z dzierżawy – mówiła podczas komisji Weronika Lach–Witych.
Władze miasta twierdzą, że wszystko odbywa się z zachowaniem litery prawa. Obiekt jest własnością miasta, więc nic dziwnego, że to właśnie ono ponosi koszty.
– Mamy podpisaną umowę dzierżawy. Kodeks cywilny jasno precyzuje jakie obowiązki stoją po stronie dzierżawiącego, a jakie po stronie dzierżawcy. Koszty, które ponosimy to koszty bieżącej eksploatacji – broni się Tomasz Dzierżawa, wiceburmistrz Pszowa.
– Mamy podpisaną umowę dzierżawy. Kodeks cywilny jasno precyzuje jakie obowiązki stoją po stronie dzierżawiącego, a jakie po stronie dzierżawcy. Koszty, które ponosimy to koszty bieżącej eksploatacji – broni się Tomasz Dzierżawa, wiceburmistrz Pszowa.
Urzędnicy tłumaczą także, że nie można placówki traktować jako zwykłego podmiotu komercyjnego. Z usług przychodni korzysta bowiem kilka tysięcy mieszkańców. To według włodarzy miasta także gwarancja, że NZOZ szybko lokalizacji nie zmieni. Poza tym do kasy miasta wpływają dochody nie tylko z tytułu podatku.
– Sam czynsz to około 4 tys. zł miesięcznie, do tego dochodzi podatek. Nie można więc mówić, że miasto nie ma z tego żadnych korzyści. Rozważaliśmy ewentualne rozliczenie np. wymiany posadzek w ramach czynszu, ale znowu blokują nas zapisy prawne. Obecni gospodarze zostali jednak poinformowani, że więcej niż 30 tys. zł na wymianę posadzek nie będzie i jeśli oczekiwania są większe to będą to musieli pokryć z własnych funduszy – dodaje wiceburmistrz.
(j.sp)