Przeżyli przed rokiem więc walczą dalej
Przez pięć dni rycerze, magowie i wiele fantastycznych postaci walczyło w Czyżowicach o panowanie nad drewnianym miastem.
Po raz czwarty fani gier fantasy, zorganizowali w naszym powiecie dużą imprezę dla miłośników gier LARP (gry fabularne rozgrywane w terenie) – Konwent „Fort 2009”. Tym razem ponad 150 osób walczyło wcale nie na żarty na terenie czyżowickiego Pikniku Country. Pośród leśnych zakamarków mieli pole do popisu. Przez pięć dni od 9 do 13 lipca według określonych reguł, opartych na grze War Hammer, bractwa rycerzy, najemników, strażników, magów i wiele innych fantastycznych postaci walczyło ze sobą o panowanie nad drewnianym miastem. Kilkanaście postaci mieliśmy okazję oglądać już w ubiegłym roku, kiedy Konwent odbywał się na polu biwakowym „U Kaczyny” – to ci, którzy „przeżyli” ubiegłoroczne zmagania, i ponownie mogli pojawić się z tymi samymi postaciami w Forcie.
„Zabici” grają od nowa
– Nasza gra charakteryzuje się pewnego rodzaju ciągłością. Oznacza to, że postacie które przeżyły ubiegłoroczny konwent, kontynuują grę w tym roku. Oczywiście nie wykluczamy z uczestnictwa w rozgrywkach innych graczy, którzy grali w latach minionych, ale ich postacie nie miały szczęścia i zostały zabite przez wrogów. Oni tym razem grają nowymi postaciami – tłumaczy zawiłości gry Adam Błędowski, organizator imprezy z ramienia stowarzyszenia Grupa Inicjatyw Twórczych.
– Nasza gra charakteryzuje się pewnego rodzaju ciągłością. Oznacza to, że postacie które przeżyły ubiegłoroczny konwent, kontynuują grę w tym roku. Oczywiście nie wykluczamy z uczestnictwa w rozgrywkach innych graczy, którzy grali w latach minionych, ale ich postacie nie miały szczęścia i zostały zabite przez wrogów. Oni tym razem grają nowymi postaciami – tłumaczy zawiłości gry Adam Błędowski, organizator imprezy z ramienia stowarzyszenia Grupa Inicjatyw Twórczych.
Graczy przybywa
Konwent od czterech lat organizowany jest przez grupę miłośników gier LARP z Rogowa. Ich impreza z roku na rok przyciąga coraz większą liczbę uczestników. W zeszłym roku bawiło się nieco ponad 100 osób. W tym roku było ich 150, w tym z tak odległych miast jak Śrem czy Poznań. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, bo grono miłośników gier fantasy wbrew pozorom nie jest wcale małe. – Zaczynaliśmy od grania w piwnicy. Wtedy jak kilkunastoletni chłopcy graliśmy przy pomocy kości do gry i książek z fabułą. Z czasem rozwinęło się to do takiej postaci jak właśnie widać – mówi Dawid „Otis” Legierski z Rybnika. Inni przychodzą sprawdzić tu swoje umiejętności szermiercze nabyte w bractwach rycerskich. – Interesuję się historią XIII–wiecznego rycerstwa. Na co dzień razem z kolegami działamy w żorskim bractwie rycerskim, a tutaj przyjechaliśmy trochę z ciekawości – wyjaśnia Michał Nieszporek, konwentowy najemnik i polowy cyrulik. W przeciwieństwie do niego Piotr Kot z Wodzisławia ma pełną świadomość tego co czeka go na konwencie. Brał w nim już udział kilka razy. W grze walczy przeciw wszystkiemu co symbolizuje zło, w razie potrzeby zmieniając sojuszników. Taktyka skuteczna, bo Piotr kontynuuje swoją postać z minionego Konwentu. – Tak jakoś się udało. Może i w tym roku przeżyję – rzuca, szykując się do kolejnej bitwy.
Konwent od czterech lat organizowany jest przez grupę miłośników gier LARP z Rogowa. Ich impreza z roku na rok przyciąga coraz większą liczbę uczestników. W zeszłym roku bawiło się nieco ponad 100 osób. W tym roku było ich 150, w tym z tak odległych miast jak Śrem czy Poznań. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, bo grono miłośników gier fantasy wbrew pozorom nie jest wcale małe. – Zaczynaliśmy od grania w piwnicy. Wtedy jak kilkunastoletni chłopcy graliśmy przy pomocy kości do gry i książek z fabułą. Z czasem rozwinęło się to do takiej postaci jak właśnie widać – mówi Dawid „Otis” Legierski z Rybnika. Inni przychodzą sprawdzić tu swoje umiejętności szermiercze nabyte w bractwach rycerskich. – Interesuję się historią XIII–wiecznego rycerstwa. Na co dzień razem z kolegami działamy w żorskim bractwie rycerskim, a tutaj przyjechaliśmy trochę z ciekawości – wyjaśnia Michał Nieszporek, konwentowy najemnik i polowy cyrulik. W przeciwieństwie do niego Piotr Kot z Wodzisławia ma pełną świadomość tego co czeka go na konwencie. Brał w nim już udział kilka razy. W grze walczy przeciw wszystkiemu co symbolizuje zło, w razie potrzeby zmieniając sojuszników. Taktyka skuteczna, bo Piotr kontynuuje swoją postać z minionego Konwentu. – Tak jakoś się udało. Może i w tym roku przeżyję – rzuca, szykując się do kolejnej bitwy.
Na żywo ciekawiej niż na ekranie komputera
Gry LARP polegają na tym, że w terenie odtwarza się opracowaną wcześniej fabułę rozgrywki. Każdy gracz odgrywa jakąś postać na przykład rycerza, bądź orka i zgodnie z przeznaczeniem tejże postaci realizuje określony scenariusz (przygotowywany przez grupę ludzi nieraz cały rok). Podobnie jak w grze komputerowej postać traci zdrowie, ale może również je zyskiwać. Gracze walczą ze sobą przy pomocy mieczy, maczug, łuków i noży – oczywiście odpowiednio zabezpieczonych gąbką. O kontuzji nie ma więc mowy. Nad przebiegiem gry i zliczaniem punktów życia czuwają wyznaczone osoby – mistrzowie gry. – Wszystko przebiega jak w grze komputerowej, ale jest bez porównania ciekawiej – mówią miłośnicy LARP.
Gry LARP polegają na tym, że w terenie odtwarza się opracowaną wcześniej fabułę rozgrywki. Każdy gracz odgrywa jakąś postać na przykład rycerza, bądź orka i zgodnie z przeznaczeniem tejże postaci realizuje określony scenariusz (przygotowywany przez grupę ludzi nieraz cały rok). Podobnie jak w grze komputerowej postać traci zdrowie, ale może również je zyskiwać. Gracze walczą ze sobą przy pomocy mieczy, maczug, łuków i noży – oczywiście odpowiednio zabezpieczonych gąbką. O kontuzji nie ma więc mowy. Nad przebiegiem gry i zliczaniem punktów życia czuwają wyznaczone osoby – mistrzowie gry. – Wszystko przebiega jak w grze komputerowej, ale jest bez porównania ciekawiej – mówią miłośnicy LARP.
Artur Marcisz