Finał dla Rogowa
W pierwszej połowie meczu rozegranego na stadionie w Pszowie kibice nie obejrzeli bramek. Po przerwie widzowie oglądali już inne widowisko. Pierwsi gola zdobyli faworyzowani goście. W 62. minucie akcję przeprowadzili, wprowadzeni minutę wcześniej na boisko Piotr Kuś i Wojciech Pyka. Ten pierwszy idealnie zagrał do Pyki, napastnik gości uderzył po długim słupku i Przyszłość wyszła na prowadzenie. Gospodarze odpowiedzieli po chwili, a wyrównująca bramka dla Górnika padła w 66. minucie po strzale z dystansu Klaudiusza Szwedy.
Huknął jak z armaty
Goście co prawda częściej byli przy piłce, ale grający z dużą ambicją gospodarze wyprowadzali groźne kontry. Po strzeleniu wyrównującego gola nacisnął Górnik i kilkakrotnie gości dobrymi interwencjami ratował Niedziela. W 84. minucie to jednak piłkarze z Rogowa cieszyli się z bramki strzelonej przez Artura Mościckiego. Zawodnik Przyszłości huknął z 40 metrów, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki Tomasza Olczyka. To z pewnością była bramka z gatunku „stadiony świata”. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem gości, minutę przed upływem regulaminowego czasu gry składną akcję przeprowadzili gracze Górnika. Do dośrodkowanej z bocznej strefy boiska piłki najwyżej wyskoczył Bartosz Stawarski i strzałem głową pokonał Rafała Niedzielę.
W dziesiątkę zabrakło sił
Po 90 minutach gry na tablicy widniał wynik 2:2. A to oznaczało konieczność rozegrania dogrywki. Tę kapitalnie rozpoczęli zawodnicy z Rogowa. Już w drugiej minucie gry bramkę głową zdobył Pyka. Zmęczeni gospodarze mieli coraz mniej sił na przeciwstawienie się swoim rywalom. Kolejny groźny atak, na bramkę zamienił Piotr Kuś, który płaskim, mierzonym strzałem nie dał szans bramkarzowi Górnika. Kiedy wydawało się, że gospodarze nie będą w stanie przeprowadzić już składnej akcji, gola w 108. minucie meczu niespodziewanie zdobył Kamil Jackowski. Gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę bo kilka minut przed zakończeniem spotkania za faul w środkowej strefie boiska drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Klaudiusz Szweda. Zawodnik Górnika przedwcześnie powędrował do szatni, a osłabieni gospodarze nie mieli już zupełnie sił na stworzenie zagrożenia pod bramką Niedzieli.
Po meczu powiedzieli
Tomasz Gajewski trener Górnika:
Dla nas sam udział w finale Pucharu jest już dużym sukcesem, a porażka naszej amatorskiej drużyny z zawodowcami z Rogowa na pewno nie przynosi nam wstydu. Z czystym sumieniem mogę w szatni pogratulować moim zawodnikom dobrej i ambitnej gry. Chłopaki dali dziś z siebie wszystko i za to im dziękuję.
Paweł Sibik trener Przyszłości:
Dla kibiców na pewno był to ciekawy mecz, bo zobaczyli sporo goli. Dwukrotnie traciliśmy prowadzenie, co było wynikiem tego, że moi zawodnicy nie byli do końca skoncentrowani tak jak powinni. Mecze pucharowe rządzą się swoimi prawami i tak było również i dziś. Chcieliśmy wygrać bez konieczności rozgrywania dogrywki, to się nie udało i mecz kosztował nas sporo sił.
Artur Marcisz