Moje dziecko potrzebuje pomocy
Trzyletni Sebastian w dalszym ciągu potrzebuje pomocy. Dziecko od urodzenia cierpi na ostrą niewydolność oddechowo–sercową. Sebastianek urodził się w 30–tym tygodniu ciąży. Lekarze ocenili jego stan jako krytyczny. Wydawało się, że mały nie przeżyje. Wykryto u niego zespół zaburzeń oddychania, wrodzone zapalenie płuc, odmę opłucnową, niedotlenienie okołoporodowe, niedokrwistość oraz przewlekłą niewydolność oddechową. W drugiej dobie życia, małemu pękło płuco. Udało się go uratować, ale sporą cześć życia spędził w różnego rodzaju szpitalach. Rodzina jest niezamożna, mieszka w kiepskich warunkach. Mieszkanie, w którym Ewa Pietrzela, mama Sebastiana, wychowuje swojego syna jest wilgotne i zagrzybione. Po naszej interwencji poprawiły się nieco warunki. Miasto przeprowadziło remont należącego do ZGK budynku. Ale to i tak za mało. – Wieloletnich zaniedbań nie da się po prostu usunąć – mówi Ewa Pietrzela.
Sebastian czuje się lepiej
W ciągu ostatniego roku poprawiła się nieco sytuacja jej chorego synka. Sebastianek powoli potrafi już wstać. Sam siada. Podtrzymywany za rączki potrafi przejść kilka kroków. To sukces, z którego cieszy się cała rodzina Pietrzelów. Sukces okupiony ogromnymi wyrzeczeniami. – Każde większe przedsięwzięcie w rehabilitacji synka oznacza, że muszę zrezygnować z opłat za inne rzeczy. Ledwo wiążemy koniec z końcem. Gdyby nie pomoc obcych często ludzi, byłoby nam o wiele ciężej – mówi mama Bastka. Tyle, że dziecko w dalszym ciągu potrzebuje opieki i intensywnego leczenia. Dlatego pani Ewa prosi ludzi dobrej woli o pomoc. Nie ma zamiaru zrezygnować z walki o poprawę zdrowia jej syna. Chodzi od instytucji do instytucji z prośbą o wsparcie leczenia. Wysyła dziesiątki listów, w których wyjaśnia sytuację Sebastiana. Fundacja założona przez jedną z komercyjnych telewizji ogólnopolskich (chodzi o TVN) przekazała 2 tys. zł na turnus rehabilitacyjny dla dziecka.
Nie zawsze zrozumiani
Jak przyznaje, nie wszyscy ludzie są przychylni jej prośbom. Zdarza się, że spotyka się nawet z agresją. Bo ludzie patrzą na nią jak na żebraczkę. – Zdarzyło się że w sekretariacie jednej z okolicznych kopalni nazwano mnie oszustką. To bardzo zabolało – mówi mama Sebastiana. A rodzinie wystarczyłaby tona węgla, by ogrzać mieszkanie przez całą zimę. – Nie wiem czy ludzie myślą, że chorobę mojego synka sama sobie wymyśliłam. Czy nic nie znaczą zaświadczenia lekarskie, wystawione przez lekarzy? – pyta ze smutkiem pani Ewa.
Pieniądze na leczenie Sebastianka można przekazywać na konto: ING Bank ŚląskiOddział regionalny w Bielsku–Białej nr 25 1050 1070 1000 0022 6906 4693 z dopiskiem „dla Sebastiana”. Jak przekazać 1% podatku na str. 14.
Artur Marcisz