Sklepik musi zniknąć?
Sklepik sąsiaduje z Tropikalną Wyspą, ale swoim wyglądem nie przystaje do otoczenia. Przydałby mu się z pewnością remont. Stoi w samym centrum Marklowic, na dodatek na gruncie gminnym. Właściciel nie wie, czy ma inwestować w modernizację sklepu, czy też rozglądać się za innym miejscem.
Jak miecz Damoklesa
Na ostatniej sesji marklowiccy radni dyskutowali na ten temat. Wzięli właściciela sklepu w obronę. – Z jego wypowiedzi wynika, że chciałby konkretnej, jasnej odpowiedzi o planach gminy co do tego terenu – mówił radny Czesław Karwot. – W obecnej sytuacji on nie wie, czy będzie mógł tam dalej handlować. To wisi nad nim jak miecz Damoklesa. Postawmy się w jego sytuacji, my planujemy, on też by chciał zaplanować – dodał radny. – Jemu potrzebna jest nadzieja – stwierdziła natomiast Jarosława Mańka. Podobnie wypowiadał się radny Lucjan Fojcik. – Przede wszystkim temu człowiekowi trzeba dać konkretną odpowiedź – zaapelował do rady. – Jeśli podejmie się modernizacji sklepu, to musi wiedzieć, czy warto inwestować, może tam zostać – dodał. Poparł go Andrzej Brychcy, przewodniczący rady.
Żeby go nie skrzywdzić
Właściciela sklepiku nie było na posiedzeniu rady gminy. Wcześniej zwracał się już do gminy z pismem, w którym zaproponował, że z chwilą, kiedy otrzyma pozytywną odpowiedź i będzie mógł zostać na dotychczasowym miejscu, podejmie się od razu modernizacji sklepu. – Jest gotów go „okształcić” – cytowali pismo radni. Właściciel sklepiku odpowiedzi jednak nie otrzymał. – Nie ma w piśmie konkretnego zapytania, więc nie ma odpowiedzi. Właściciel musi złożyć konkretny wniosek, zwrócić się z konkretną propozycją – odpowiedział na to Piotr Galus, zastępca wójta. Radni sugerowali, żeby rozważyć sprawę i nie podejmować decyzji krzywdzącej. Argumentowali m.in. że sklepik jest jedynym źródłem utrzymania właściciela. Prowadzi go od 18 lat.
Drastycznych kroków nie będzie
Z kolei Tadeusz Chrószcz, wójt gminy, nie krył, że nie jest zwolennikiem pozostawienia kiosku na strategicznym dla rozwoju gminy terenie. – Powiedziałem właścicielowi, że to miejsce nie jest na wieki i żeby liczył się z tym, że będzie musiał je opuścić. Musi być świadomy, że gospodaruje na cudzym gruncie – argumentował wójt Chrószcz. – Trudno dzisiaj powiedzieć, czy gmina będzie potrzebowała ten teren za rok, czy za trzy lata. Ale żadnych drastycznych kroków nie będę podejmował – zaznaczył wójt Chrószcz.
Skontaktowaliśmy się z właścicielem sklepiku. Nie chciał się na ten temat wypowiadać.
Iza Salamon