Strażników chcę mieć pod ręką
Propozycje prezydenta Wodzisławia Mieczysława Kiecy oraz komendanta Lipińskiego nie przekonały wójta Lubomi Czesława Burka. Mimo obniżenia kosztów za obecność straży na terenie gminy, wójt Lubomi będzie przekonywał radnych do powołania własnej straży gminnej.
Czy do takiego kroku skłoniły go zawirowania wokół proponowanej przez Wodzisław ceny za wynajęcie etatu strażnika z Wodzisławia? Czesław Burek zapewnia, że nie. – To absolutnie nie jest żaden antywodzisławski krok. Po prostu wolę mieć strażników na miejscu, zawsze do własnej dyspozycji nawet jeśli ta nasza straż miałaby być dwa razy droższa od straży z Wodzisławia – tłumaczy Burek. Wójt przekonuje, że w gminie istnieje duże zagrożenie ze strony wandali i chuliganów, którzy niszczą gminne mienie. – Dlatego strażników warto mieć na miejscu. Dla mnie najbardziej liczy się ich dyspozycyjność. Własnej straży nie trzeba wzywać, nie trzeba czekać aż dojedzie – przekonuje Burek.
W projektowanym budżecie na straż planuje się przeznaczyć około 100 tys. zł. Zdaniem Czesława Burka w zupełności powinno to wystarczyć na roczne utrzymanie dwuosobowej straży gminnej. O wszystkim zdecydują jednak radni. Ostateczna decyzja ma zapaść do 7 listopada.Kilka dni wcześniej mają się odbyć kolejne rozmowy wójtów z władzami Wodzisławia dotyczące właśnie straży miejskiej. (art)