Myślą o własnej straży
Wodzisławska straż miejska patroluje Gorzyce dopiero od miesiąca, a władze gminy już zastanawiają się nad rozwojem sytuacji po wygaśnięciu umowy. Jej termin upływa z końcem roku. W urzędzie nie ukrywają, że dalsza współpraca Gorzyc z wodzisławską strażą będzie zależeć od elastyczności prezydenta Mieczysława Kiecy.
Włodarze nie oczekują, że gospodarz Wodzisławia nagle zmieni zdanie w kwestii mandatów. Te niech zasilają budżet miasta. Jest jednak jedno ale.
– Chcielibyśmy, żeby koszty patroli strażników w naszej gminie były niższe – nie ukrywa oczekiwań urzędu jego sekretarz Maria Władarz. – Jeśli ten warunek nie zostanie spełniony oraz skuteczność „wypożyczonych” strażników będzie mało zadowalająca, rozważymy powołanie własnej straży w ramach urzędu gminy. Na początek pracowałoby w niej dwóch strażników. Na razie badamy jak to wygląda w innych gminach. Wiemy, że podobny model funkcjonuje i sprawdza się w niedalekich Lyskach.
Urzędnicy nie ukrywają, że stworzenie własnej straży byłoby rozwiązaniem najrozsądniejszym. Tym bardziej, że Gorzyce są dużą gminą ze sporą liczbą mieszkańców i rozległym terytorium. – Na pewno własna straż miałaby tutaj co robić. Wszystko jednak będzie zależeć od kosztów. Dopiero jak je oszacujemy to będzie można podjąć jakieś dalsze działania – twierdzi pani sekretarz. I wylicza – zakup wyposażenia, koszty utrzymania, wszystko to będzie kosztować i to pewnie niemało.
Na pewno Gorzyce nie przystąpią do tworzenia międzygminnej straży. Taką ewentualność sekretarz gminy wykluczyła. Jej zdaniem byłoby to takie samo rozwiązanie jak umowa z Wodzisławiem.
Artur Marcisz