Przeprosił za „Gott mit uns”
Ginter Krakowczyk, mieszkaniec tego sołectwa, postanowił odbudować jeden z pomników, znajdujących się na miejscowym cmentarzu parafialnym. Na uroczystość jego odsłonięcia zaprosił miejscowego proboszcza, władze gminy i miejscowych uczniów. Z wielkiej uroczystości nic jednak nie wyszło bo zaproszonym pomysł się nie spodobał.
Wójt się wycofał
Napis umieszczony przez mieszkańca na nowym pomniku dla wielu mieszkańców Syryni jest niezrozumiały a same kulisy powstania pomnika zniesmaczyły zainteresowanych. Gmina, którą miała reprezentować zastępca wójta Maria Fibic wycofała się z uroczystości. – Nie będziemy firmować kontrowersyjnych pomysłów tego pana – stwierdziła pani wójt. O co chodzi? Pani wójt nie podoba się napis na pomniku. Według niej zupełnie niezrozumiały. Wielu mieszkańców Syryni podziela jej zdanie i nie kryje zdziwienia całą sprawą. – Na co komu taki pomnik – pytają. Niechętnie jednak sprawę komentują.
Proboszcz napisu nie rozumie
Ginter Krakowczyk poświęcił pomnik niemieckim żołnierzom, którzy zginęli w Syryni w czasie II Wojny Światowej. Przynajmniej tak twierdzi sam zainteresowany. – Wiadomo, że z napisem „Gott mit uns” (co znaczy „Bóg z nami”) do walki szli żołnierze niemieccy. Walcząc wyrządzali wiele zła – wyjaśnia Ginter Krakowczyk. Dlatego w ich imieniu niejako prosi o wybaczenie. Intencji pomysłodawcy nie rozumie nawet miejscowy proboszcz, który od sprawy całkowicie się odcina. – Nie wiem co oznacza ten napis. Proszę pytać pana Krakowczyka. W każdym razie kiedy go zobaczyłem to się we mnie zagotowało – mówi ks. Piotr Kachel. Dodaje, że nie ma nic przeciwko niemieckim żołnierzom. – Wśród nich również byli dobrzy ludzie – mówi. Natomiast nie podoba mu się forma napisu, zupełnie według księdza niejednoznaczna i do tego nie stylistycznie ułożona.
Samowolka
Pomnik powstał na cmentarzu parafialnym. Ksiądz proboszcz, administrator cmentarza o planach mieszkańca Syryni nie wiedział nic. – Zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Nikt nie spytał mnie o pozwolenie na budowę na cmentarzu jakiegokolwiek pomnika – wyjaśnia duchowny. Dodaje, że o wszystkim dowiedział się kiedy Ginter Krakowczyk przyszedł zaprosić go na wspomnianą uroczystość odsłonięcia pomnika. – Zapytałem kto udzielił mu pozwolenia. Instrukcja jasno mówi, że administratorem cmentarza jest proboszcz i z nim należy uzgadniać min budowę pomników – mówi ks. Kachel. Sam zainteresowany nie potrafi wyjaśniać dlaczego dopuścił się samowoli budowlanej. – Przykro mi, że tak to wyszło – mówi tylko Ginter Krakowczyk .
Młodzi wiedzieli co robią
Mieszkańców Syryni bulwersuje inny wątek tej sprawy. Pieniądze na budowę pomnika przeznaczyli młodzieńcy z tzw. Procesji Pacholczej. Członkowie tej liczącej sobie 336 lat organizacji opiekują się min. miejscowymi obiektami kultu sakralnego – krzyżami i kapliczkami. Proboszcz parafii podobnie jak nauczyciele z miejscowej szkoły uważa, że zapał młodych uczestników Procesji Pacholczej został przez Krakowczyka wykorzystany.
– Widzieliśmy jak pomnik ma wyglądać i jaki będzie na nim napis. Świadomie braliśmy w tym udział – mówi jeden z młodzieńców.
Artur Marcisz