Karetka może nie dojechać
Upór właścicielki nieużytku komplikuje życie kilkunastu mieszkańcom ul. Wawrzyńczyka w Radlinie.
Droga jest wyjątkowo dziurawa. W dni deszczowe zamienia się w rzekę błota. – Wszystko spływa mi na posesję. Przejazd samochodem jest ledwo możliwy – mówi Józef Adamczyk. – Starsi ludzie to już w ogóle nie mają jak przejść. Dla nich to prawdziwa udręka – dodaje jego żona Krystyna Adamczyk.
Ślepy upór
Mieszkańcy od kilku lat walczą o utwardzenie drogi. Bezskutecznie. Miasto co prawda zgodziło się na wyłożenie jej kostką, ale całą sprawę blokuje jedna z właścicielek pola, przez które przechodzi droga. Bez jej zgody nie można nic zrobić. Mieszkańcy nie mają pojęcia dlaczego kobieta nie zgadza się na oddanie urzędowi miasta kawałka ziemi. – To jakiś ślepy upór. Próbowaliśmy z nią rozmawiać, w ogóle nie chciała o tym słyszeć. A teraz to nas najzwyczajniej w świecie unika – wyjaśnia Józef Adamczyk. I martwi się co będzie, kiedy do jego niepełnosprawnej córki Ewy trzeba będzie wezwać pogotowie. – Przecież w zimie karetka może nie dojechać – mówi pan Józef.
Pisma wracają
Urzędnicy mimo szczerych chęci nie potrafią się z kobietą skontaktować. Wszystkie wysłane pisma zostały przez pocztę zwrócone do urzędu. Także próby odwiedzin kobiety w domu spełzały na niczym. Spróbowaliśmy i my. Nikt nam nie otworzył. Podczas rozmowy telefonicznej kobieta rzuciła słuchawką.
Z wielką dziurą pośrodku?
Podczas ostatniej sesji radny Andrzej Menżyk zaproponował, by utwardzić drogę tam, gdzie jest na to zgoda. Problem w tym, że grunt opornej właścicielki znajduje się akurat w samym środku ulicy. Mieszkańcy uważają więc, że takie rozwiązanie nie załatwi problemu. Nie chcą drogi z wielką dziurą pośrodku. – Musi być przecież jakieś wyjście. Nie może być tak, że jedna osoba wszystko blokuje – denerwuje się Irena Mijon, której posesja sąsiaduje z gruntami kobiety.
Artur Marcisz