Kto zaraził dzieci?
Cała trójka przyszła na świat w szpitalu w Rydułtowach. Dwoje dzieci urodziło się 17 marca i w bardzo dobrym stanie zostały wypisane do domu pod koniec miesiąca. Trzecie maleństwo przyszło na świat 25 marca i wypisano je ze szpitala także jako zupełnie zdrowe. Po kilku dniach pobytu w domu u dzieci rozwinęły się jednak objawy posocznicy i zapalenia opon mózgowo–rdzeniowych.
– Na początku wszystko było dobrze. Dopiero później synek przestał jeść, miał bardzo wysoką gorączkę. Zaraz przyjechaliśmy do szpitala – wspomina Monika Gabriel, mama Maksymiliana.
To nie bakteria szpitalna
Chorym dzieciom przeprowadzono badania. Okazało się, że cała trójka jest zakażona paciorkowcem hemolizującym grupy B. Do zakażenia nie doszło według opinii dyrekcji na oddziale położniczym czy noworodków.
– Nosicielkami bakterii jest prawie 30 proc. kobiet. Ten typ paciorkowca stanowi część flory przewodu pokarmowego, w tym jamy ustnej i jelit oraz górnych dróg oddechowych. Obecność nie daje żadnych objawów. Najgroźniejsza jest dla noworodków. Ryzyko transferu na dziecko podczas porodu wynosi 70 proc., ale nie jest to bakteria szpitalna – tłumaczy Andrzej Kosteczko, dyrektor ds. lecznictwa w rydułtowskim szpitalu.
Zamknęli oddział
Dyrekcja szpitala profilaktycznie zamknęła oddział położniczy, noworodkowy i porodówkę i o swoich działaniach poinformowała Sanepid.
– Przestaliśmy przyjmować nowe pacjentki. Ponad to przebadaliśmy panie i ich dzieci, które były na oddziałach. Przebadane zostały także noworodki, które urodziły się w tym samym czasie, co chore maluchy – wylicza Andrzej Kosteczko.
Ciepłej wody nie było
Tymczasem pojawiły się spekulacje, że przyczyną zakażenia mogły być nieodpowiednie warunki sanitarne, bo na oddziale położniczym przez jeden dzień nie było ciepłej wody.
– To było 18 marca. Leciała tylko zimna woda. Myłyśmy się w miskach – mówi Monika Gabriel.
Dyrekcja potwierdza, że ciepłej wody nie było, ale tylko przez kilka godzin.
– Przerwy w dostawie miały związek z przeprowadzaną dezynfekcją. Wody nie było od godz. 24.00 do 3.00 nad ranem w nocy z 17 na 18 marca oraz 20 marca od godz. 18.00 do 20.00 – tłumaczy Andrzej Kosteczko.
Sanepid dementuje
Inspektorzy z Wojewódzkiej Stacji Sanitarnej w Katowicach także nie mają zastrzeżeń do warunków sanitarnych panujących na oddziałach.
– Pod takimi zarzutami, które ukazały się pod koniec ubiegłego tygodnia w mediach, nie podpisalibyśmy się – mówi Dorota Czapla, kierownik działu nadzoru sanitarnego.
Czy personel szpitala nie dopełnił swoich obowiązków, sprawdzi wodzisławska prokuratura. Dochodzenie epidemiologiczne prowadzi także wojewódzki inspektor sanitarny, bo choć prawdopodobieństwo jest niewielkie do zakażenia bakterią mogło dojść drogą wtórną, czyli podczas pobytu na oddziale.
Na szczęście trójka dzieci czuje się coraz lepiej. Matki maluszków nikogo nie obwiniają.
– Nie mam żadnych zarzutów ani do pracy oddziału położniczego, ani do szpitala. Cieszę się, że mój synek powoli wraca do zdrowia – dodaje Monika Gabriel.
W poniedziałek 7 kwietnia dyrekcja szpitala po konsultacjach z sanepidem otworzyła oddziały.
Profilaktyka konieczna
Problemów być może udałoby się uniknąć, gdyby badaniom na obecność tego typu paciorkowca profilaktycznie były poddawane wszystkie kobiety w ciąży. Wymaz może pobrać lekarz prowadzący ciążę między 35 a 37 tygodniem. W przypadku stwierdzenia u kobiety nosicielstwa, lekarz prowadzący poród, mając wynik badania mikrobiologicznego, może zastosować profilaktykę antybiotykową, która zapobiegnie zakażeniu noworodka. Tymczasem wiele przyszłych mam nawet nie wie, że powinno takie badanie przeprowadzić.
Justyna Pasierb