Skąd wziąć wodę?
Na razie nie wiadomo czy gmina pozostanie przy własnych ujęciach wody, czy zdecyduje się na podłączenie do miejskiej sieci.
Władze gminy rozpatrują obecnie trzy warianty rozwiązania przyszłych problemów z zaopatrzeniem gminy w wodę. Dotychczasowe ujęcia wody własnej w Nieboczowach zostaną zlikwidowane w związku z budową zbiornika Racibórz Dolny.
Gmina od pewnego czasu poszukuje nowych źródeł wody. Wyniki tych poszukiwań nie napawają optymizmem. Do tej pory wywiercono pięć studni, z których udało się uzyskać 50 m sześciennych wody na dobę. To zdecydowanie za mało. Gmina potrzebuje 120 m sześciennych. – Na razie wstrzymaliśmy budowę kolejnych studni. Musimy najpierw wykonać obliczenia kosztów oraz sprawdzić czy woda uzyskana z nich będzie się nadawać po uzdatnieniu do spożycia – wyjaśnia Czesław Burek, wójt Lubomi. Dodaje, że budowa własnych źródeł byłaby najkorzystniejsza, ale nie za wszelką cenę. – Najważniejsze, żeby woda była dobrej jakości. Jeśli nie, to trzeba będzie zastanowić się nad innymi wariantami zaopatrzenia gminy w wodę – twierdzi Burek.
Rozważa się możliwość połączenia istniejącej w Lubomi sieci wodociągowej z siecią Pszowa lub Raciborza. Koszty byłyby jednak bardzo duże. Koszty budowy własnych ujęć i stacji uzdatniania wody wartej 4 mln zł pokryje Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Podłączenie do innych sieci wodociągowych też. Problem w tym, że jeśli gmina zdecyduje się na drugi wariant, uderzy to po kieszeniach mieszkańców gminy. To oni w opłatach za odbiór wody będą musieli pokryć koszt zakupu wody, tzw. podatek rurowy. Dziś płacą 2,99 zł brutto za metr sześc. wody. Po podłączeniu do sieci wybranego operatora o tak taniej wodzie będą musieli zapomnieć. – Cena może podskoczyć nawet do 6-7 zł za metr sześc. Wiadomo, że woda z własnego źródła zawsze będzie tańsza – wyjaśnia Henryk Okoń, kierownik Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego z Lubomi.
Artur Marcisz