Odra niczym Janosik
Odra Wodzisław niczym popularny Janosik zabiera bogatym i daje biednym. Najpierw zremisowała we wrześniu z Wisłą Kraków na własnym stadionie. Następnie wprowadziła całe piłkarskie środowisko w osłupienie, ogrywając Legią na Łazienkowskiej 1:0. A później przegrała z Jagiellonią Białystok na własnym stadionie i z Polonią Bytom w Chorzowie. Niedawno natomiast wygrała z Koroną Kielce, a w miniony piątek Odra wygrała ligowy mecz z GKS Bełchatów, inaugurujący rozgrywki 21 kolejki Orange Ekstraklasy.
Po bezbramkowej pierwszej połowie mecz ożywił się nieco w drugiej części spotkania. Już w 47 minucie do bramki Bełchatowa trafił nie kto inny jak wodzisławski snajper Iljan Micański, ale wcześniej arbiter boczny podniósł chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną. W 60 minucie Damiana Seweryna zmienił Bartłomiej Socha, który wraz z Micańskim napsuł trochę krwi Krzysztofowi Kozikowi. Obie drużyny atakowały, stwarzały sytuacje, ale tego co czyni futbol pięknym sportem, czyli bramek nadal nie było. Sytuacja zmieniła się w 83 minucie meczu. Sławomir Szary, wykonując rzut wolny, posłał piłkę wprost na głowę Sochy i ten bez pardonu umieścił ją w siatce, doprowadzając wodzisławską publikę do stanu euforii. Bramka okazała się być jedyną w tym spotkaniu i przyniosła Odrze 3 punkty, co z 25 punktami na koncie umocniło ją w środku tabeli.
Marcin Macha