Zemsta za uciążliwy smród?
Kilka miesięcy temu mieszkańcy Połomi protestowali przeciwko Markowi Antończykowi, rolnikowi, który nawoził swoje pola osadem z oczyszczalni ścieków. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska stwierdził, że używanie tego typu materiału jest dozwolone. Nieprawidłowości nie dopatrzył się także prokurator. Mieszańcy mają inne zdanie. Latem zablokowali drogę dojazdową do pól. Twierdzą, że smród był nie do wytrzymania. Obawiają się, że sytuacja się powtórzy.
W czasie największych uciążliwości na polu wspomnianego rolnika zaczęło przybywać śmieci. Ludzie znosili wszystko co nie nadawało się już do użycia. Stare opony, szyby samochodowe, zdewastowany sprzęt elektroniczny. Na dzikim wysypisku leżą do dzisiaj obrazki z wizerunkiem Chrystusa. Była także pamiątka Pierwszej Komunii Świętej z widocznym imieniem i nazwiskiem właściciela, dzięki czemu ustalenie mieszkańca, pozbywającego się wyposażenia domowego i pamiątek, nie było trudne.
Interweniowała straż miejska. Nakazano winowajcy usunięcie śmieci. Ten się dostosował. Zabrał z pola trzy rzeczy, do których się przyznał. Bałagan pozostał. Strażnicy miejscy rozłożyli ręce i do zrobienia porządku zobowiązali właściciela pola. Miał to uczynić do 15 lutego. Termin ten przesunięto do końca miesiąca, ponieważ wójt Mszany Jerzy Grzegoszczyk zadeklarował pomoc w usunięciu śmieci. Lada dzień powinny one zniknąć.
– Latem, gdy ludzie narzekali na smród słyszałem różne słowa. Mówili także, że jeśli nie zaprzestanę wożenia nawozu zaśmiecą mi pole. Tak też zrobili. Nie zamierzam z nikim toczyć wojen. Nie może być jednak tak, że ktoś pozbywa się śmieci nielegalnie – mówi Marek Antończyk.
Rafał Jabłoński