Ostatnie takie Gwarki?
- Spotykamy się jak co roku, w przeddzień Barbórki, by święto nasze godnie uczcić – tymi słowami przywitał Gwarków Andrzej Stęchły, Prezes Wielkiego a w Sprawach Piwnych Nigdy Nieomylnego Prezydium. Na jubileuszowych XV Skrzyszowskich Gwarkach Górniczych w skrzyszowskim WOK-u bawiło się około 70 osób związanych z górnictwem.
Biesiada rozpoczęła się od tradycyjnego odśpiewania hymnu górniczego. Później nastąpiła degustacja przygotowanego piwa. Oceny piwa podjął się gwarek Tadeusz, który złocistemu trunkowi wystawił pozytywną ocenę. – Godne piwo żeś gospodarzu nam przygotował – powiedział gwarek, opróżniwszy w mgnieniu oka cały kufel. Przy okazji dostało się piwolejowi za brak umiejętności nalewania piwa do kufla.
W przerwach między gwarkowymi pieśniami zabawę umilał kabaret „To nie my”. Prezydium zaś czuwało oczywiście nad dyscypliną wśród górniczego towarzystwa. Służył temu cały wachlarz nagród i kar. Tych ostatnich było zdecydowanie więcej. Najsurowszą było zakucie w dyby niepokornego gwarka. Częściej jednak stosowano kary łagodniejsze, jak np. chodzenie z cepem dookoła sali i powtarzanie formułki: „cepem byłem, cepem jestem...”.
W piętnastych spotkaniach skrzyszowskich, których od początku gospodarzem jest Bernard Oslizło udział wzięło 1025 gwarków. Zjedzono 1200 golonek i wypito ponad 4500 litrów piwa.
Bernard Oślizło, dyrektor WOK-u martwi się, że być może są już to ostatnie takie gwarki. – Ja odchodzę już na emeryturę, a nie wiem czy komuś innemu będzie się chciało kontynuować tę piękną tradycję – mówi ze smutkiem Oślizło.
Artur Marcisz