Co tam śmierdzi?
Do pszowskiego magistratu zgłaszają się mieszkańcy domów sąsiadujący z oczyszczalnią, którzy narzekają na nieprzyjemny zapach. – Prawdopodobnie to powód zbyt mokrych osadów, które przy załadunku wytwarzają fetor – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Problemem jest także brak odpowiedniego miejsca do załadunku osadu. Póki co, z wiaty, pod którą jest przechowywany, pracownicy ładują go na ciężarowe auta ręcznie, bo nikt wcześniej nie zaplanował odpowiedniego punktu odbioru. Być może sprawę rozwiązałby montaż taśmociągu. Rozważany jest zakup prasy z osuszaczem osadu, ale ta prawdopodobnie nie zmieści się w istniejącym już pomieszczeniu. Nie wiadomo jednak czy takie rozwiązania przyniosłyby oczekiwany efekt, ponieważ na pszowską oczyszczalnię trafiają ścieki, których jakość w ogóle nie jest badana.
– Nikt po prostu nie przewidział wcześniej takiego rozwiązania. Jest jeszcze jeden problem. Nieprzyjemny zapach może powstawać przy przelewaniu ścieków z jednej komory do drugiej, bo oczyszczalnia była pierwotnie przygotowana pod odbiór innego rodzaju ścieków – mówi burmistrz.
Już wkrótce do oczyszczalni zostanie podłączona także łaźnia z kopalni Rydułtowy – Anna, więc ścieki zostaną znacznie rozrzedzone i być może to zmniejszy przykry zapach.
Nim jednak zostaną podjęte jakiekolwiek kroki, władze miasta chcą zlecić fachowcom szczegółowe badania. Sprawdzą, co faktycznie jest przyczyną nieprzyjemnego zapachu. Swoją ofertę złożył już instytut inżynierii wody i ścieków z Politechniki Śląskiej. Badania kosztowałyby najwyżej 18 tys. zł.
(j.sp)