Zdjęcie z dostawą do domu
Funkcjonariusze odwiedzili jednego z mieszkańców os. Piastów. Zapukali grzecznie do drzwi i zaprosili do radiowozu, żeby pokazać mężczyźnie zdjęcie wykonane w kwietniu fotoradarem. Pouczyli kierowcę i wypisali mandat. Wszystko niby w porządku. Było wykroczenie, musi być i kara.
– Czułem się jak jakiś oprych. Z domu wyprowadziło mnie dwóch funkcjonariuszy. Kazano mi wsiąść do radiowozu. Czy policja nie ma nic lepszego do roboty tylko jeździć i osobiście wręczać mandaty? Dlaczego nie wysłali go pocztą? - pyta rozżalony kierowca.
– Wszystko w trosce o mieszkańca – odpowiada rzecznik prasowy KPP w Wodzisławiu Magdalena Wija. – Gdybyśmy tego nie robili, ukarany musiałby stawić się w sądzie grodzkim, a więc wziąć dzień urlopu i ponieść dodatkowe koszty sądowe.
– Wychodząc naprzeciw skargom ukaranych kierowców staramy się jak najszybciej, czyli do 30 dni od dnia ujawnienia wykroczenia zastosować represję w postaci mandatu karnego. Poproszenie osoby o wyjście z domu i dokonanie czynności nałożenia mandatu karnego w radiowozie jest zgodne z przepisami i nie narusza ogólnie przyjętych norm społecznych – tłumaczy Magdalena Wija.
Niby nie ma w tym nic rażącego, ale po co od razu wysyłać dwóch policjantów i radiowóz, w celu ukarania kierowcy zwłaszcza że policja boryka się i z problemami kadrowymi i finansowymi. Taniej wychodzi jednak wysłanie poleconego listu.
Justyna Pasierb