Wróciła nadzieja
Taką decyzję podjęła komisja ds. tąpań, która zebrała się w minionym tygodniu w Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach. Kopalnia musi jednak spełnić kilka dodatkowych zaleceń, które mają zapewnić bezpieczeństwo pracy.
– Konieczne jest m.in. przeprowadzenie badań geofizycznych, tzw. geotomografii górotworu. Ich wyniki zostaną wykorzystane przy projektowaniu profilaktyki tąpaniowej – wyjaśnia Edyta Tomaszewska, rzecznik prasowy Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
W inny, bezpieczny rejon kopalni ma być przeniesione miejsce przeładunku materiałów. Wydobycie ze ściany zostanie zmniejszone z sześciu do trzech metrów na dobę. W strefach szczególnego zagrożenia tąpaniami, które będą wydłużone, kopalnia zamontuje kamery przemysłowe. W rejonie podatnym na wstrząsy zmniejszy się liczba stałych miejsc pracy. Uruchomienie wyłączonej z użytku ściany będzie możliwe najwcześniej za dwa miesiące.
Kamień z serca
Radości z takiego obrotu sprawy nie ukrywają mieszkańcy Pszowa.
– Można się tylko cieszyć. Gdzie ci młodzi znaleźliby pracę w mieście jak tu nie ma żadnego innego zakładu. Zamknięcie kopalni to byłby koniec tego miasta – mówi Franciszek Pawlica, mieszkaniec Pszowa.
Gdyby sprawdził się czarny scenariusz, poważny problem miałby nie tylko Pszów ale także Rydułtowy. Burmistrz Kornelia Newy przez cały czas miała nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
– W kopalni było już tyle sytuacji krytycznych i zawsze jakoś się umiała z tym uporać, że i tym razem liczyłam na jakiś mały cud. Są jednak i takie osoby, które czekają z niecierpliwością na zamknięcie kopalni. Nie możemy jednak zapominać, że miasto utrzymuje się głównie właśnie dzięki niej – tłumaczy pani burmistrz.
Przez tydzień w zatrudniającej 5,2 tys. osób kopalni pracowała tylko jedna ściana. Kopalnia wydobywała na dobę 2 tys. zamiast planowanych ponad 10 tys. ton węgla.
(j.sp)