Księżycowa gospodarka
Piaskownia zamiast dochodów przynosi miastu straty.
Powołana w 1999 r. przez władze miasta Radlińska Strefa Aktywności Gospodarczej jest na skraju bankructwa. Spółka, która prowadziła kopalnię piasku nie wydobywa już tego kruszywa i nie ma żadnych dochodów, lecz długi. Jedyną nadzieją na przedłużenie działania piaskowni jest pozyskanie sąsiednich gruntów – od kopalni „Marcel” i prywatnych właścicieli. Starania o zamianę działek z Kompanią Węglową nie przyniosły rezultatu. Na inną działalność RSAG nie ma żadnych pomysłów.
Burmistrz Barbara Magiera przyznała, że Radlińska Strefa Aktywności Gospodarczej nie prowadzi działalności gospodarczej. Zapewniała jednak, że po pozyskaniu nowych gruntów i zrekultywowaniu wyrobiska działalność będzie kontynuowana. Wystąpiono do Starostwa Powiatowego o zgodę na lokowanie w wyrobisku odpadów.
Henryk Rduch, były radny i przewodniczący Rady Miejskiej zarzuca obecnym władzom miasta, że nic nie zrobiły, by poszerzyć pole eksploatacji kopalni piasku. Jak tłumaczy wiceburmistrz Piotr Śmieja, starania o uzyskanie od KWK „Marcel” tytułu prawnego gruntów przylegających do piaskowni trwają od października 2005 r. Nie zostały sfinalizowane głównie z przyczyn leżących po stronie Kompanii Węglowej. Na jednej z działek ciąży hipoteka.
Ze względu na zażalenie jednego z sąsiadów do Samorządowego Kolegium Odwoławczego nie została zakończona sprawa uzyskania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych tego przedsięwzięcia – mówi wiceburmistrz Śmieja. A jest to niezbędne do poszerzenia koncesji i prowadzenia dalszej eksploatacji. Z przeprowadzonego rachunku opłacalności wynika, że z dalszej eksploatacji można uzyskać dochód 960 tys. zł, z czego 34 tys. zł opłaty eksploatacyjnej trafiłoby do Urzędu Miasta.
W sierpniu 2006 r. prezes RSAG wystąpił do Henryka Rducha z propozycją zakupu gruntu położonego w pobliżu piaskowni. Jednak ten odpowiedział, że jest gotowy wymienić działkę w pobliżu kopalni piasku na grunt miejski przylegający do jego gospodarstwa. Odpowiedzi nie otrzymał do dziś.
Taką ofertę złożyłem po raz drugi – wyjaśnia Henryk Rduch. W 2000 r. miasto wystąpiło z propozycją zakupu tej działki, ja chciałem zamiany. Wówczas na moją propozycję nie odpowiedziano, dopiero po 9 miesiącach podjęta została decyzja odmowna. Uważam, że jest to działanie na szkodę gminy. Spółka nie ma pieniędzy na zakup gruntu, żeby poszerzyć eksploatację a nie chcą się zamienić.
Kopalnia piasku od początku wzbudzała kontrowersje. Jest to pomysł byłego wiceburmistrza Mariana Adamczyka. W pobliżu miały powstać zakłady betoniarskie oraz inne związane z budownictwem. RSAG stworzono bez gotówki, gmina wniosła jako aport 5 hektarów gruntów a prezes był początkowo opłacany z pieniędzy miejskich bez uchwały Rady. Okazało się, że nadkład nad pokładami piasku jest ponad dwukrotnie grubszy niż przewidywano, co podrożyło koszty wydobycia. Nic też nie wyszło z planów sprzedaży gliny, co miało przynieść wpływy w wysokości 4 mln zł. Aktywizacja gospodarcza i tworzenie nowych miejsc pracy okazały się mitem. Chyba, że liczyć stanowiska prezesa i sekretarki – zresztą córki jednego z radnych. Za ostatnie dochody prezes zapłacił zaległe wynagrodzenia członkom rady nadzorczej i spółka ma 15 tys. zł długu. Kilkuletnia działalność piaskowni nie przyniosła więc zapowiadanych korzyści. Może więc byłoby lepiej zakończyć tę księżycową gospodarkę?
(jak)