Nie mają się czego wstydzić
Przyszłość Rogów nie sprostała drugoligowemu Górnikowi Polkowice.
Mecz zakończył się rezultatem 1:3, ale na pewno przed swoimi kibicami zawodnicy Przyszłości nie muszą spuszczać głów. W pierwszych minutach meczu tylko przytomna postawa golkipera gości uchroniła ich od utraty przynajmniej dwóch bramek. W zespole Przyszłości zagrało kilku zawodników bardzo doświadczonych, z przeszłością pierwszoligową, więc mecz tak się właśnie ułożył, że omal go nie przegraliśmy – mówił po meczu trener Górnika Polkowice Mirosław Dragan.
Po 30 minutach gry utykać zaczął Piotr Kuś, którego w 34 minucie meczu zastąpił Wojciech Swoboda. Ale zanim zszedł z boiska zdążył kapitalnie wysunąć piłkę wbiegającemu w pole karne Kowalczykowi i ten silnym strzałem trafił dwa razy prosto w bramkarza Górnika Sebastiana Szymańskiego. Chwilkę później Przemysław Pluta strzelał głową, ale Szymański stał na posterunku. Szymański nas dzisiaj uratował, szczególnie w pierwszej połowie meczu – przyznał po meczu sam.
Pierwsza bramka padła na kilka sekund przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Wylatującą z pola karnego gospodarzy piłkę przejął Kamil Wacławczyk i strzałem z woleja posłał ją w okienko bramki Grzegorza Tomali.
Drugą połowę goście rozpoczęli od dwóch zmian. Za Marka Gancarczyka i Marcina Morawskiego weszli kolejno Janusz Gancarczyk i znany tutejszej publiczności Wojciech Górski, który jeszcze niedawno zdobywał bramki dla wodzisławskiej Odry. Zmiany szybko okazały się strzałem w dziesiątkę. Rozgrywanie piłki w środku pola i przebicie obrony Przyszłości nie sprawiało już gościom takich problemów jak w pierwszej części gry, co udowodnili w dalszej części spotkania.
Zanim goście na dobre się rozstrzelali, powody do radości mieli gospodarze. W 55 minucie meczu wybitą z zamieszania podbramkowego piłkę dopadł na 25 metrze Rafał Drożdż i strzałem po ziemi wpakował ją do siatki Szymańskiego. Radość nie trwała jednak długo. 3 minuty później zupełnie niepilnowany na 20 metrze Tomasz Salamoński dostał dośrodkowanie z lewej strony i umieszczenie piłki w siatce Tomali było już tylko formalnością. Przysłowiową kropkę nad „i” postawił w 80 minucie meczu po asyście Wacławczyka – Damian Dudziński i marzenia gospodarzy o meczu z GKS Bełchatów zostały na dobre rozwiane.
Komentarze
Adam Nocoń – trener
Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji w pierwszych minutach. Dostaliśmy bramkę do szatni i musieliśmy nadrabiać straty. Myślę, że Polkowice wygrały dzisiaj rutyną. Teraz musimy się dobrze przygotować do meczu z Victorią Jaworzno. Chłopcy się dzisiaj nabiegali, dobrze grali, ale najważniejszy jest kolejny mecz.
Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji w pierwszych minutach. Dostaliśmy bramkę do szatni i musieliśmy nadrabiać straty. Myślę, że Polkowice wygrały dzisiaj rutyną. Teraz musimy się dobrze przygotować do meczu z Victorią Jaworzno. Chłopcy się dzisiaj nabiegali, dobrze grali, ale najważniejszy jest kolejny mecz.
Przemysław Pluta
Nie udało się wygrać meczu, choć mieliśmy znakomite sytuacje. Górnik dzisiaj niczym nie zachwycił. Po straconej bramce chcieliśmy dalej grać to samo, a kolejna akcja gości skończyła się bramką na 2:1. Nie zdążyliśmy nawet złapać oddechu.
Nie udało się wygrać meczu, choć mieliśmy znakomite sytuacje. Górnik dzisiaj niczym nie zachwycił. Po straconej bramce chcieliśmy dalej grać to samo, a kolejna akcja gości skończyła się bramką na 2:1. Nie zdążyliśmy nawet złapać oddechu.
Marcin Pawłowski
Było widać cwaniactwo boiskowe gości. Przewyższali nas trochę taktycznie, ale walczyliśmy do końca. Najważniejsze, że kibicom się mecz podobał. Wygrana była chyba zbyt wysoka. Bramka na 2:1 nie powinna być uznana, bo widzieliśmy tam ewidentną rękę, ale zawodnik uderzył i nic nie mogliśmy zrobić. Teraz czas skupić się na lidze.
Było widać cwaniactwo boiskowe gości. Przewyższali nas trochę taktycznie, ale walczyliśmy do końca. Najważniejsze, że kibicom się mecz podobał. Wygrana była chyba zbyt wysoka. Bramka na 2:1 nie powinna być uznana, bo widzieliśmy tam ewidentną rękę, ale zawodnik uderzył i nic nie mogliśmy zrobić. Teraz czas skupić się na lidze.
Marcin Macha