Prywatny krzyż kością niezgody
Zabytek wywołuje konflikt między władzami gminy a mieszkańcami.
Zabytkowy krzyż znajdujący się przy ul. Piotrowickiej w Skrbeńsku stał się przyczyną nieporozumień między władzami gminy a mieszkańcami. Niedawno przy budowie chodnika gmina zamierzała obudować otoczenie krzyża kostką brukową. Właściciele posesji się na to nie zgodzili.
Przy budowie chodnika przewidzieliśmy wykonanie opaski brukowej, żeby uporządkować teren wokół krzyża. Ale prace te nie zostały wykonane - twierdzi wójt Godowa Józef Pękała. Wystąpię do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o wydanie opinii na temat tego obiektu - czy jest on zabytkiem i jakimi robotami powinien zostać objęty. Być może wszczęta zostanie procedura zmiany właściciela tego terenu.
Właściciele posesji, na której stoi krzyż twierdzą, że nie sprzeciwiają się odnowieniu krzyża i dodają, że od lat opiekują się nim. Ich zdaniem krzyż najpierw trzeba podnieść. Krzyż znajduje się obecnie poniżej poziomu drogi i chodnika, przy każdym deszczu jest zalewany – tłumaczą mieszkańcy. Wyłożenie kostką nic by nie dało. Obawiamy się, że gdyby położono kostkę, to na tym prace by się skończyły. Krzyż wymaga odnowienia, a na ten temat nic się nie mówiło.
Rok temu, z inicjatywy radnego ze Skrbeńska Henryka Klyszcza, podczas objazdowej sesji Rady Gminy dokonano oględzin tego obiektu. Krzyż został wybudowany w 1879 r., ufundowała go prawdopodobnie rodzina Skrbeńskich – założycieli wsi. Na postumencie widnieje napis: „Niech będzie Jezus Chrystus pochwalony aż na wieki Amen. F. Gmina Skrbensky”. Znajdująca się na krzyżu figura Chrystusa została bardzo misternie wykonana, ale obecnie jest zniszczona i popękana. Spękania widać na całym krzyżu. Jego renowacja staje się więc niezbędna.
Kiedyś remonty krzyża wykonywał pan Dzierżęga, ale już nie żyje – opowiadają mieszkańcy. Teraz obawiamy się nawet czyścić ten obiekt, bo po przystawieniu drabinki może się przewrócić. Nie robimy żadnych przeszkód, by gmina go wyremontowała, przecież płot postawiliśmy w ten sposób, by krzyż był na zewnątrz. Ale na wykupienie przez gminę tego terenu się nie zgodzimy.
Z kolei radny Henryk Klyszcz twierdzi, że gmina ma problemy nawet z obcinaniem suchych gałęzi stojącej obok lipy. Właściciel miał też domagać się od gminy pieniędzy za ścięcie drugiej lipy, która uschła. Wzajemne pretensje nie rozwiązują jednak problemu. Jeśli nie dojdzie do porozumienia właścicieli posesji i władz gminy krzyż będzie nadal niszczał. A jest on świadkiem bardzo ciekawej historii Skrbeńska.
(jak)