Wstrząsy się nie skończą
Gminą może trząść przez następne trzynaście lat.
Ponad stu mieszkańców Połomi przyszło na spotkanie z przedstawicielami kopalni „Jas-Mos” oraz Kompanii Węglowej w sprawie nasilających się wstrząsów. Spotkanie to odbyło się w minionym tygodniu, ale tylko częściowo przyniosło realne rozwiązanie problemów. Od przedstawicieli pobliskiej kopalni ludzie usłyszeli, że wstrząsy mogą występować jeszcze przez wiele lat, praktycznie do końca funkcjonowania kopalni „Jas-Mos”, czyli do 2019 roku. Przez cale lata dziewięćdziesiąte nie prowadziliśmy w Połomi eksploatacji i był spokój, wydobycie w tym rejonie trwa od ubiegłego roku – tłumaczyli przedstawiciele JSW. Nie ukrywali, że ma to także związek ze zbliżającą się wielkimi krokami budową autostrady A1, która ma się rozpocząć na wiosnę przyszłego roku. Idą na zawał, bo się spieszą przed tą budową i dlatego tak trzęsie – twierdzą mieszkańcy.
Kopalnie wypierają się szkód
Przedstawiciele kopalni tłumaczyli, że to właśnie autostrada obliguje ich do tego, żeby wpływy eksploatacji nie były większe jak drugiej kategorii. To jednak nie uspokoiło ludzi, którzy mają już dość nie tylko samych wstrząsów, ale niekończących się problemów ze staraniem się o naprawienie szkód górniczych. Do wielu z nich nie chce się przyznać żadna kopalnia. Ludzie czują się ignorowani, tym bardziej, że w wielu wypadkach otrzymują na swoje pisma niepoważne odpowiedzi. Kopalnia „Zofiówka” zwala na kopalnię „Jas-Mos”, a przecież to jest ta sama Jastrzębska Spółka Węglowa! – oburzał się na spotkaniu jeden z mieszkańców. Podobne kłopoty mają ci, których domy stoją na terenie oddziaływania zamkniętej kopalni „1 Maja”. W tej sprawie wypowiadali się przedstawiciele Zakładu Zagospodarowania Mienia z Bierunia, którzy uspokajali i zapewniali, że wszystkie te problemy zostaną rozwiązane. Ludzie usłyszeli, że została zlecona kolejna ekspertyza budowlana oddziaływania wstrząsów dla części budynków położonych poza terenem oddziaływania kopalni „Jas-Mos”. Kompania Węglowa dostarczyła także stosowne wnioski, zapewniając, że nie będą one zwracane z odmową.
Argumenty jak za komuny
Jak bumerang powracał problem wstrząsów. W Rydułtowach są wstrząsy, ale tam nie ma takich obniżeń terenu jak u nas! Jak ten teren dalej tak będzie siadać, to ile budynków tutaj zostanie do tego 2019 roku? Czy my mamy sobie szukać już teraz nowego miejsca? – pytał jeden z mieszkańców. Inni zgłaszali kolejne problemy: Na naszym polu nie dość, że są szkody, to jeszcze tworzą się muldy. Nie można tam w ogóle wjechać, a podatki płacimy za to jak od nieruchomości – alarmowała jedna z kobiet.
Przedstawiciele kopalni „Jas-Mos” najpierw stwierdzili, że wszystkie szkody zostaną naprawione. Może nie od razu, ale zgodnie z ekonomiką kopalni – powiedział jeden z nich. Inny odwołał się do uczuć i prosił ludzi o zrozumienie i współpracę. A kto nas rozumie? Ponosimy straty, a co dostajemy w zamian? – pytali oburzeni ludzie. W końcu na tej kopalni pracuje wielu z waszych rodzin – apelowali przedstawiciele „Jas-Mos-u”. Nie, no to jest argument jak za czasów komuny – zdenerwowała się jedna z kobiet. Na pytania ludzi odpowiadali główni inżynierowie kopalni „Jas-Mos”: Tadeusz Sztefka, Mieczysław Lubryka i Jerzy Majchrzak, a także Ilona Tarnowska – kierownik działu szkód górniczych oraz Zbigniew Szreder – inżynier geofizyk. Obecni byli także przedstawiciele Urzędu Gminy w Mszanie.
Gertruda Wija z Połomi
Dążyliśmy do tego spotkania, ponieważ nie może tak być, że my piszemy pisma, a kopalnia nas ignoruje albo wypiera się szkód górniczych. Od wielu lat przeżywam to na własnej skórze. Od dziesięciu lat mieszkamy w nowym domu wybudowanym za odszkodowanie. Ale nasze problemy wcale się nie skończyły, ponieważ nowy budynek też ma już pęknięcia. Mam też kawałek pola w pobliżu kopalni i co z tym robić? Tylko część możemy uprawiać, reszta stoi odłogiem, bo nie można tam nawet wjechać. Ponosimy tyle strat, które w najlepszym razie tylko w części są rekompensowane”.
Dążyliśmy do tego spotkania, ponieważ nie może tak być, że my piszemy pisma, a kopalnia nas ignoruje albo wypiera się szkód górniczych. Od wielu lat przeżywam to na własnej skórze. Od dziesięciu lat mieszkamy w nowym domu wybudowanym za odszkodowanie. Ale nasze problemy wcale się nie skończyły, ponieważ nowy budynek też ma już pęknięcia. Mam też kawałek pola w pobliżu kopalni i co z tym robić? Tylko część możemy uprawiać, reszta stoi odłogiem, bo nie można tam nawet wjechać. Ponosimy tyle strat, które w najlepszym razie tylko w części są rekompensowane”.
(izis)