Luksusy wiceprezesa
Wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Marcel" Grzegorz Syska ma w biurze nowoczesne meble, telewizor plazmowy i zestaw kina domowego. Za ruchomym regałem skrzętnie skrywa zamaskowane drzwi z atrapami segregatorów. Prowadzą do kuchni, prysznica i… sauny.
O wygodach, w jakich pracuje wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Marcel" lokatorzy mogą jedynie pomarzyć.
Grzegorz Syska przyjmuje petentów w ciasnym biurze - mniejszym od niejednego pokoju w spółdzielczym bloku. O swoje wygody skrupulatnie jednak zadbał. W drugim z pomieszczeń biura, niedostępnym dla „szeregowego" członka spółdzielni, znajduje się nowoczesna rogówka, 32-calowy telewizor plazmowy i zestaw kina domowego. Jest tutaj także okazały regał. Na nim dokumenty i wysokiej klasy alkohol. Lubię zostać po godzinach i jeszcze trochę popracować. Uważam, że trzeba sobie zapewnić odpowiedni komfort. Wie pan, jak cię widzą tak cię piszą, więc to wszystko musi jakoś wyglądać - twierdzi Syska.
To nie koniec wygód wiceprezesa. Regał z dokumentami jest ruchomy. Przesuwa się na przymocowanej do ściany konstrukcji. Za nim znajdują się kolejne - trzecie już drzwi. Wiedzą o nich tylko wtajemniczeni. Wiceprezes wykleił je dla niepoznaki atrapami pustych segregatorów. Zadbał o szczegóły. Na każdym z nich widnieje opis rzekomych dokumentów. Tajemnicze drzwi wystarczy delikatnie pchnąć, by zobaczyć kuchnię, prysznic i… saunę. Niemożliwe? My także nie mogliśmy w to uwierzyć dopóki nie przekonaliśmy się o tym na własne oczy.
Schowajcie aparaty!
Zanim dostaliśmy się do biura przeprowadziliśmy kilka rozmów z tymi, którzy widzieli saunę przed nami. Są to pracownicy spółdzielni i nie tylko. Z wiceprezesem Syską umówiliśmy się na spotkanie w sprawie jego kilkuletniej pracy w Hongkongu. Chętnie opowiadał nam o swoich wojażach i doświadczeniach zawodowych. Na naszą prośbę wprowadził nas także do pomieszczenia z telewizorem i okazałą kanapą. Rozmowa przybrała zupełnie inny przebieg, gdy poprosiliśmy, by pokazał saunę. Acha… to państwo wiedzą. To po to przyszliście? Pokażę saunę pod warunkiem, że schowacie aparaty fotograficzne - stwierdził krótko Syska. Przystaliśmy na ten warunek. Sami nie byliśmy w stanie obsłużyć mechanizmu ruchomej szafy. Po chwili znajdowaliśmy się już wewnątrz. Przed nami kuchnia, po lewej stronie łazienka z nowoczesnym prysznicem, a po prawej sauna. Wydałem na to około 20 tys. zł. Ja i moja żona korzystamy z tego tylko po pracy - dorzucił wiceprezes.
Będzie się tłumaczył
O bogatym wyposażeniu biura wiedzieli tylko niektórzy członkowie Rady Nadzorczej Spółdzielni. Przewodniczący Rady Adam Kot o inwestycji był informowany od początku, natomiast prezes Spółdzielni Bronisław Kutnyj utrzymuje, że o wszystkim dowiedział się po fakcie.
Nie powiem, że byłem tym zachwycony. Nie chcę powiedzieć dosadnie, co o tym myślę, musiałbym użyć ostrych słów - mówi Kutnyj. Gdy sprawa wyszła na jaw zdenerwowania nie krył także przewodniczący Kot. Uważam, że to jest postępowanie niewłaściwe. Nie wiem jakie są standardy europejskie, ale w Polsce jeszcze nie przyjęto, by w biurze była sauna. Prywatnie mu powiedziałem, że lepiej będzie dla niego, żeby 8 czerwca podczas głosowania nad absolutorium dla zarządu był przygotowany, żeby miał wszystkie rachunki i potrafił to ludziom wytłumaczyć. Jeżeli to się nie spodoba, to go odwołają - mówi Adam Kot.
#nowastrona#
Kto za to zapłacił?
#nowastrona#
Kto za to zapłacił?
Wiceprezes Syska utrzymuje, że za saunę i wyposażenie biura zapłacił z własnej kieszeni. Ani gwoździa nie ma tutaj spółdzielczego - mówi i jako dowód przedstawia faktury. Zabrakło jednak rozliczeń podpisanych z wykonawcami robót. Jak sam mówi, nie płaci także sprzątaczce (pracownica spółdzielni), która kontrowersyjnych pomieszczeń nie omija. De facto Syska wspomniane pomieszczenia dzierżawi wykorzystując je do prywatnych - rodzinnych celów. Za to do kasy spółdzielni również nie wpłynęła ani złotówka.
Co ja na to? No… przykro mówić, ale to jest naganne. Powinien za wszystko zapłacić - mówi prezes Bronisław Kutnyj. Nie ukrywa, że sprawa jest poważna i powinna się nią zająć Rada Nadzorcza SM „Marcel".
Nikt nie reagował
Obecnie władze spółdzielni udają bezsilne dziecko, które z pokorą przyglądało się poczynaniom wiceprezesa. Dopiero gdy sprawa wyszła na jaw, otwarcie krytykują jego postępowanie. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego przez blisko dwa lata nie zrobiono nic, by Sysce saunę wybić z głowy.
Grzegorz Syska
Na stanowisko wiceprezesa zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Marcel" powołany został przez Radę Nadzorczą 1 września 2004 r. Po ukończeniu studiów (absolwent Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej w Gliwicach) pracował w kopalni „Marcel". Po odejściu z kopalni zajmował wysokie stanowiska w firmie BESMAREX zajmującej się sprzedażą niemieckich samochodów. Od 1999 r. był dyrektorem biura handlu zagranicznego i inwestycji BESMAREX w Hongkongu. „Na Wschodzie sauna w biurze to normalka" - mówi wiceperezes Syska.
Na stanowisko wiceprezesa zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Marcel" powołany został przez Radę Nadzorczą 1 września 2004 r. Po ukończeniu studiów (absolwent Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej w Gliwicach) pracował w kopalni „Marcel". Po odejściu z kopalni zajmował wysokie stanowiska w firmie BESMAREX zajmującej się sprzedażą niemieckich samochodów. Od 1999 r. był dyrektorem biura handlu zagranicznego i inwestycji BESMAREX w Hongkongu. „Na Wschodzie sauna w biurze to normalka" - mówi wiceperezes Syska.
Co na to mieszkańcy?
Alfons Bendig
Jak chodzimy prosić o remont, dopilnowanie tego czy tamtego to odpowiedź jest jedna - nie ma pieniędzy. Przecież to nieludzkie. Ludzie przychodzą i płaczą, że nie mają na czynsz, a za drzwiami wiceprezes ma saunę i co tam jeszcze. Każdy sobie rzepkę skrobie. Prędzej czy później wyleci.
Jak chodzimy prosić o remont, dopilnowanie tego czy tamtego to odpowiedź jest jedna - nie ma pieniędzy. Przecież to nieludzkie. Ludzie przychodzą i płaczą, że nie mają na czynsz, a za drzwiami wiceprezes ma saunę i co tam jeszcze. Każdy sobie rzepkę skrobie. Prędzej czy później wyleci.
Halina Adamczyk
Jestem członkiem tej spółdzielni. Trudno w to uwierzyć. Sauna w biurze? Tego jeszcze nie było. To niemożliwe. Jak prezes chce saunę to niech sobie ją zrobi w swoim mieszkaniu, a nie w biurze. Co on powie teraz ludziom? Przecież zwykły mieszkaniec Radlina o takich luksusach może tylko pomarzyć. To skandal.
Jestem członkiem tej spółdzielni. Trudno w to uwierzyć. Sauna w biurze? Tego jeszcze nie było. To niemożliwe. Jak prezes chce saunę to niech sobie ją zrobi w swoim mieszkaniu, a nie w biurze. Co on powie teraz ludziom? Przecież zwykły mieszkaniec Radlina o takich luksusach może tylko pomarzyć. To skandal.
Rafał Jabłoński