Tłoku w busach ciąg dalszy
Mimo zapewnień dyrekcji Międzygminnego Związku Komunikacyjnego problem tłoków w busach pozostał.
Sprawę tłoku w niewielkich busach mieszkańcy zgłaszali już w październiku ubiegłego roku. Wielokrotnie zwracali się z problemem także do naszej redakcji. Tłum ludzi czeka na przystanku, a tutaj podjeżdża mały busik. To skandal. Ani połowa ludzi nie wejdzie - denerwowali się pasażerowie. Wówczas w MZK dowiedzieliśmy się, że zamieszanie związane jest ze zmianami organizacyjnymi. Większość linii na terenie powiatu wodzisławskiego od 1 października 2005 r. obsługuje V-bus, a nie jak było wcześniej rybnicki PKS. Kilka miesięcy temu dyrektor biura MZK Benedykt Lanuszny zapewniał, że problem zniknie w ciągu kilkunastu dni. Pasażerowie twierdzą, że na zapewnieniach się skończyło.
W ubiegłym tygodniu ponownie w tej sprawie rozdzwoniły się nasze redakcyjne telefony. Oburzona tłokiem w busach jest pani Urszula z Jedłownika. Codziennie dojeżdżam do pracy z Rydułtów. Na przystanku czekają tłumy ludzi, młodzieży ze szkół, a tymczasem podjeżdża minibus, który może zabrać kilka osób. To są kpiny z pasażerów! - nie kryje wzburzenia nasza rozmówczyni. Dodaje, że wiele osób rezygnuje albo dojeżdża do domu z przesiadkami. Na domiar złego autobus linii 202 często skandalicznie się spóźnia, a czasem w ogóle nie jedzie. Jestem już nerwowo tym wykończona, dojazdy do pracy tej zimy dały mi w kość, jak nigdy. W ubiegłym roku puszczali jakieś graty z Rybnika, ale one jeździły, a teraz to zupełnie nie można na te przewozy liczyć. Czy tak się postępuje w cywilizowanym państwie? - pyta nasza Czytelniczka. Podobnego zdania jest starszy mężczyzna – mieszkaniec Wodzisławia. Jeżdżę autobusem linii 208. Na mrozie czeka tłum ludzi, a przed nimi pojawia się busik, który ma 9 miejsc siedzących. Kilkadziesiąt osób marznie dalej w oczekiwaniu na kolejny autobus – oburza się mężczyzna.
Benedykt Lanuszny z MZK twierdzi, że sprawa została już zbadana. Okazało się, że dyspozytorzy nie zgłaszali uwag co do funkcjonowania przewozów i transport działa bez zarzutów. Napełnienia autobusów są standardowe. Jestem zaskoczony tymi informacjami. Był kłopot z linią 202, ponieważ w soboty i niedziele jeździły na tych trasach busy. Pasażerów było dużo, więc zastąpimy je autobusami – tłumaczy Benedykt Lanuszny.
(raj)