Baszta wraca do życia
Spalona przed dwoma laty baszta na Grodzisku ma być odbudowana. Prace ruszą w tym roku. Pieniądze wyłoży miasto. Przedsięwzięcie będzie wspierać Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej.
Zabytkowa baszta na Grodzisku, która dwa lata temu ucierpiała w pożarze, zostanie w tym roku odbudowana. Prace ma tutaj podjąć niebawem miasto we współpracy z Towarzystwem Miłośników Ziemi Wodzisławskiej.
Jak się dowiedzieliśmy, malownicza baszta stojąca w lesie na Grodzisku zostanie w tym roku odbudowana. Znów będzie można tutaj wejść na taras widokowy i podziwiać z góry rozległą panoramę miasta. Przypomnijmy, że w 2004 roku ktoś ją podpalił. Ogień doszczętnie zniszczył drewniane wnętrze zabytkowej budowli. Od tamtej pory obiekt stoi w środku lasu opuszczony i smutny. Nic się tutaj nie dzieje. Kazimierz Cichy, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej, nie chce, żeby baszta poszła w zapomnienie. Zabytek zawsze był oczkiem w jego głowie. Tym bardziej więc ucieszył go pomysł miasta o odbudowie wnętrza baszty i przywróceniu do dawnej świetności. Prace ma tutaj podjąć miasto we współpracy z TMZW.
Tajemnicze Grodzisko
Dla przypomnienia ciekawej historii tego miejsca Kazimierz Cichy napisał krótkie wspomnienie historyczne o Grodzisku i o baszcie. „Można powiedzieć, że każde miejsce ma swoją opowieść, są jednak miejsca szczególne, niezwykłe i fascynujące, obrosłe w liczne opowieści, legendy oraz historyczne przekazy. W naszym mieście takim miejscem jest prastare Grodzisko, zwane też Starym Wodzisławiem, Burgiem lub Zamecznikiem” – rozpoczyna swoją historyczną gawędę. Jak mówi, jest na Grodzisku jeszcze wiele tajemnic, które czekają na odkrywców. Co było za „kapliczką Sobieskiego”? Tam płytko pod ściółką leśną znajdują się znaczne ilości cegły palcówki. Hipotezy mogą być różne: dawny kościół, zamek, a może tylko skład cegły? Z tą okolicą związane są także liczne legendy, m.in. o Tatarach i radlińskich chłopach, o pięknej Elzie i złotej kołysce oraz najbardziej tajemnicza, o podziemnym korytarzu - przejściu pomiędzy Grodziskiem a wodzisławskim pałacem.
Wodzisławski romantyk
Historia baszty rozpoczyna się w 1860 roku. Wtedy to przybył do Wodzisławia Edward Brauns - emerytowany pułkownik i dawny starosta powiatu grudziądzkiego. Nabył tu rozległe dobra ziemskie i wraz z rodziną zamieszkał w wodzisławskim pałacu. A czasy to były ciekawe - snuje opowieść Kazimierz Cichy. Wodzisławski nauczyciel Franciszek Henke pisał właśnie „Kronikę miasta i wolnego mniejszego państwa stanowego Wodzisław”, w pobliskich Krzyżanowicach koncertował słynny Franciszek Liszt, w jeszcze bliższym Pogrzebieniu, w pałacu rodziny przemysłowców von Baildonów przebywał światowej sławy śląski poeta romantyczny Józef von Eichendorff. Zaś koniec tej epoki wyznacza intensywny rozwój gospodarczy. Powstają u nas kopalnie: „Anna”, „Szarlotta”, „Leo” i „Emma”, pracuje huta szkła w Marklowicach, zakłady gipsowe w Pszowie, funkcjonuje kolej żelazna. Wodzisław posiadał już wówczas wodociąg, pocztę oraz liczne młyny wodne. Edward Brauns, tytularny już tylko właściciel Wodzisławskiego Państwa Stanowego był zafascynowany miejscem, do którego przybył, a w szczególności legendarnym Grodziskiem. Był romantykiem, a równocześnie realistą, światłym Europejczykiem i dobrym gospodarzem. Budował drogi, poprawiał estetykę budynków, sadził drzewa i upiększał miasto. Był też prawdopodobnie założycielem Towarzystwa Upiększania Miasta, które można przyrównać do obecnego Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. To on pod koniec życia w 1880 r., Magistratowi Miasta Wodzisławia udostępnił część pałacu, a mieszkańcom - Park Zamkowy.
#nowastrona#
Pechowa trzynastka?
#nowastrona#
Pechowa trzynastka?
Jak pisze dalej Kazimierz Cichy, najbardziej znanym dokonaniem Braunsa był jednak zbudowany na Grodzisku w latach 1867-1868 zamek myśliwski z basztą w neogotyckim stylu. Budowla powstała w miejscu niezwykłym, owianym legendami, w miejscu, gdzie były jeszcze ślady istniejącego tam od najdawniejszych czasów gródka warownego oraz opisywane przez F. Henke resztki starych murów i żelazne drzwi prowadzące do podziemi. Być może wznosząc basztę w takim miejscu, jej budowniczy zakodował dla przyszłych pokoleń informację i materialny dowód na to, że właśnie tutaj osiedlali się wodzisławianie od zamierzchłych czasów i że tu znajduje się wejście do podziemnego korytarza? - zastanawia się prezes Cichy. Opowiada dalej, jak to los sprawił, że swoim zameczkiem cieszył się Brauns tylko przez 13 lat, zmarł bowiem w 1881 roku. Następny użytkownik, Stefan Krzystek od 1925 roku prowadził tu restaurację, pod szyldem „Rycerska Ruina Zamkowa”, która funkcjonowała prawdopodobnie 13 lat. Towarzystwo Miłośników Ziemi Wodzisławskiej odbudowało obiekt w 1991 roku, użytkowało i udostępniało basztę dla zwiedzających, do czasu pożaru w 2004 roku, a wiec również przez 13 lat. To dziwny przypadek, te powtarzające się feralne trzynastki, a wspomnieć trzeba, że z ekspertyzy budowlanej wykonanej przed otwarciem wyżej wspomnianej restauracji wynikało, że „obiekt ten powinien bez większych przeszkód przetrwać 200 lat”. Czy okresy świetności baszty nie mogą trwać dłużej niż 13 lat? - pyta na koniec Kazimierz Cichy.
Iza Salamon