U „szkubaczek” jest wesoło
Kiedyś dziewczyna, jak wychodziła za mąż, dostawała w posagu pierzynę i dwie poduszki. Dzisiaj starą tradycję skubania pierza przypomniały panie z kilku Kół Gospodyń Wiejskich z rejonu Wodzisławia.
Nie ma to jak poduszka, czy kołdra z prawdziwego pierza. Miękka, lekka, ciepła - chwaliła gęsie pióra Helena Cichy z Marklowic. Mimo że już mało kto dzisiaj skubie pierze tak jak kiedyś, entuzjastów prawdziwego puchu nie brakuje. Około pięćdziesiąt pań z Kół Gospodyń Wiejskich z rejonu wodzisławskiego uczestniczyło we wspólnym skubaniu pierza. Miła biesiada przy stole zapełnionym górą piór odbyła się w minionym tygodniu, w sali remizy OSP w Kokoszycach. Jej organizatorem było kokoszyckie KGW. Obok stołu do pracy, stał równie długi stół z poczęstunkiem. Panie miło gawędziły, żartowały, raz po raz rozlegał się wspólny śpiew. Na organach przygrywał Sebastian Zbieszczyk. Wśród zaproszonych gości była także Anna Kaczorek, instruktor Kół Gospodyń Wiejskich. W powietrzu unosił się gęsi puch, a wszystkie panie, dla podkreślenia żartobliwej atmosfery „szkubaczek”, powkładały sobie fantazyjnie pióra we włosy. Na stole leżało pierze z gęsi hodowanych przez panią Weronikę Grelę z Kokoszyc. Nasze „szkubaczki” traktujemy jako formę koleżeńskiej pomocy, a zarazem miłe spędzenie wolnego czasu - powiedziała Zofia Widenka. Objaśniła, że nic z pierza się nie marnuje. Puch idzie na kołdry i na poduszki, z długich piór robi się tak zwane „mazaczki”. Są to pędzle do smarowania blach tłuszczem albo kołocza - dodała pani Zofia. Do wspólnej pracy włączyły się gospodynie z Pszowa, Rydułtów, Radlina II, Jedłownika, Zawady, Krzyżkowic, Marklowic oraz Kokoszyc.
Iza Salamon