Obroniłem was - zrobię to jeszcze raz
57-letni kierowca autobusu Czesław Mejzel z Turzy Śląskiej przez kilka sekund był w poważnych tarapatach. Zaatakował go uzbrojony pasażer.
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło 3 lutego ok. godz. 11.00 na przystanku Skrzyszów – Leśniczówka (ostatni przystanek przed os. 1 Maja w Wodzisławiu). Do autobusu weszło dwóch mężczyzn w wieku ok. 40 lat. Jeden z nich siadł na siedzeniu zaraz za moją kabiną, natomiast drugi na samym końcu – relacjonuje Czesław Mejzel. Zdziwiłem się, bo żaden z nich nie podszedł do mnie i nie kupił biletu. Obserwowałem ich w lusterku i widziałem, że nie mają zamiaru zapłacić za jazdę. W końcu się odezwałem. Powiedziałem, że albo kupują bilet, albo wysiadają. Mówili o jakiejś zniżce, że zapomnieli dokumentów, na poczekaniu wymyślali różne historie – opowiada kierowca z Turzy Śl.
Wypadli przez drzwi
W autobusie znajdowało się ok. 30 pasażerów, którzy z niecierpliwością czekali na dalszy bieg wydarzeń. Mężczyzna siedzący z tyłu pojazdu podszedł do kabiny kierowcy. Na podłodze postawił czarną torbę podróżną i wyciągnął z niej przedmiot przypominający pistolet. Podstawił mi go pod brzuch i powiedział: teraz cię h… zabiję – mówi kierowca. Nie myślałem długo, wstałem i rąbnąłem go w głowę. Widocznie mocno mu przyłożyłem, bo wpadł na stojącego z tyłu swojego kompana i obaj wypadli przez otwarte przednie drzwi. Natychmiast je zamknąłem i odjechałem.
Świadkowie poszukiwani
Czesław Mejzel dopiero w drodze do Wodzisławia zaczął zdawać sobie sprawę w jakim był niebezpieczeństwie. Za kierownicą autobusu jeździ blisko 35 lat i jeszcze nigdy nie przeżył podobnego zdarzenia. Gdy dojechał na dworzec PKS w Wodzisławiu o zajściu zawiadomił policję. Mimo szybkiej interwencji funkcjonariuszy z psami nie natrafiono na ślady bandytów. Nie wiemy jeszcze czy napastnik miał prawdziwą broń, czy tylko atrapę – mówi podinspektor Ernestyn Bazgier z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Obecnie przesłuchiwani są świadkowie. Policjanci przez kilka dni byli na przystanku w Skrzyszowie o ok. godz. 11.00 (godzina w której doszło do ataku na kierowcę kilka dni wcześniej). Pytają pasażerów, czy 3 lutego również jechali tym samym autobusem.
Rafał Jabłoński