Czarna niedziela
Wypadek śmiertelny w radlińskiej koksowni. 37-letni mieszkaniec Pszowa został wciągnięty przez taśmociąg i zginął na miejscu. Pracownicy są wstrząśnięci. „To dla nas tragiczny dzień, czarna niedziela” – powiedział nam kolega zmarłego mężczyzny.
Przyczyny śmiertelnego wypadku w koksowni bada prokurator.
Do tragedii doszło 15 stycznia ok. godz. 18.00. Marek J. był odpowiedzialny za prawidłowe funkcjonowanie i nadzór nad przenośnikami taśmowymi na obsługiwanym stanowisku pracy. W chwili tragedii miał wyłączyć urządzenia i przeprowadzić cykliczne prace porządkowe. Niestety pracownik nie zachował zasad bezpieczeństwa obowiązujących w zakładzie. Nie wyłączył maszyny, zdjął osłonę i wszedł pod bęben napędowy taśmociągu. Wszystko po to by łopatą wyczyścić zabrudzone węglem miejsca. Niespodziewanie taśma wciągnęła rękę pomiędzy walce, co spowodowało śmiertelne obrażenia. Z relacji przybyłych na miejsce policjantów wynika, że mężczyzna został zmiażdżony od głowy do pasa. Po chwili taśma się zerwała. Natychmiast na miejscu pojawił się brygadzista i wyłączył napęd. Szans na uratowanie 37-latka już nie było.
Obecnie trwa ustalanie okoliczności wypadku – mówi Krzysztof Gozdek, zastępca kierownika koksowni. Po ich zakończeniu dowiemy się w jaki sposób pracownik został pochwycony przez pracujący taśmociąg na urządzeniu, które posiada wszelkie możliwe zabezpieczenia. Każdy taśmociąg jest tak obudowany, że nie można tam wejść nie naruszając przepisów BHP. Sprawą zajmuje się prokuratura i nie chcemy w tej chwili przedstawiać naszej opinii, by nikogo tym nie zasugerować – dodaje Krzysztof Gozdek.
Marcin Walas, specjalista do spraw ISO i technologii w koksowni Radlin podkreśla z kolei, że taśmociąg był w pełni sprawny, posiadał instalację awaryjnego wyłączania, osłonę bębnów i rolek. Pracował od 1995 r. i nie było do tej pory żadnych zdarzeń.
Przyczyny tego zdarzenia zbada komisja stała działająca w Kombinacie Koksochemicznym „Zabrze” S.A., a także prokurator.
(raj, jak)