Nasz dobry tata
W młodości jeździł do pracy na rowerze z Rydułtów do Zabrza, zimę w czasie wojny przetrwał w bieliźnie i boso, później przeżył ciężki wypadek na kopalni. Recepta na długie życie? Ciężka praca, aktywny tryb życia - uśmiecha się pogodnie 97-letni Fryderyk Kufka.
Co on się narobił w swoim życiu. Jak mało kto - mówi o swoim wiekowym ojcu Magdalena Szenk. W minionym tygodniu Fryderyk Kufka z rydułtowskiego Bończowca obchodził 97 urodziny. Jest obecnie jednym z najstarszych mieszkańców Rydułtów. Z tej okazji u solenizanta gościli Alfred Sikora - burmistrz Rydułtów oraz Joanna Wieczorek - kierownik Urzędu Stanu Cywilnego. Wszyscy życzyli panu Fryderykowi wielu lat życia w zdrowiu i w szczęściu.
Wiekowy rydułowianin przyszedł na świat 26 grudnia 1908 roku w Rydułtowach. Kiedy miał trzy latka zmarła mu matka. W domu było ich siedmioro rodzeństwa. Od najmłodszych lat ciężko pracował. W czasach wielkiego bezrobocia jeździł do pracy na rowerze aż do Zabrza. W 1933 roku ożenił się z Zofią Koczy, która mieszkała po sąsiedzku. Przeżyli ze sobą ponad sześćdziesiąt lat. Pani Zofia zmarła dziesięć lat temu, na krótko przed swoimi dziewięćdziesiątymi urodzinami. Kufkowie wychowali dwie córki: Magdalenę oraz Krystynę. Pan Fryderyk trzydzieści pięć lat przepracował na kopalni „Rydułtowy”. W czasie wojny został wcielony do niemieckiego wojska, z którym przeszedł Grecję i Bałkany. W Jugosławii trafił do niewoli. Wspomina, jak zostali na śniegu bez butów i bez ubrań. Ulitował się nad nimi przejeżdżający woźnica. Zrobił w burcie wozu otwór, przez który wypadały na drogę marchewki. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić tamte czasy i ten głód. Po wojnie życie również nie rozpieszczało pana Fryderyka. W latach pięćdziesiątych doznał poważnego wypadku na kopalni. Miał złamany kręgosłup, ale wyszedł z tego cało. Doczekał się pięciorga wnuków oraz siedmiorga prawnuków. Najmłodszy ma obecnie sześć lat. Wiekowy mieszkaniec Rydułtów mieszka w rodzinnym domu, pod opieką córki Magdaleny. Druga córka - Krystyna mieszka wraz z rodziną w Krzyżkowicach.
Mamy bardzo dobrego tatę. Nie pił alkoholu, ciężko pracował - mówi o ojcu córka Magdalena Szenk. Jaką ma receptę na tak długie życie? Aktywny tryb życia. Praca - uśmiecha się pan Fryderyk. Z przymrużeniem oka dodaje, że do 92 roku życia palił papierosy.
(izis)