Nie wyrzucajcie nas na mróz
Mieszkają bez wody, gazu i elektryczności. Marzną, ale są zadowoleni i za żadne skarby nie chcą stąd odchodzić. Bezdomni, którzy za cichym przyzwoleniem PKP i władz miasta ponad rok temu zajęli zaniedbany budynek, muszą na zimę go opuścić.
W ubiegłym roku, przed zbliżającą się zimą, kilku bezdomnych zwróciło się o pomoc do Ryszarda Heroka – działacza wodzisławskiej „Solidarności”. Szukali dachu nad głową. Ten zainteresował sprawą władze miasta, a następnie PKP, które są właścicielem pustostanu przy ul. Marklowickiej 1. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Bezdomni uzyskali ciche przyzwolenie na zajęcie budynku. Znajdował się on wówczas w fatalnym stanie. Nie było w nim okien, drzwi, a w każdym pomieszczeniu piętrzyły się zwierzęce odchody. Mężczyźni jak tylko mogli wyremontowali budynek. Płytami znalezionymi najczęściej na śmietniku zabezpieczyli okna, wysprzątali pomieszczenia, a nawet zabezpieczyli dom przed wizytą niepożądanych gości. Mieli także swoją spiżarnię. Tutaj wspólnie przechowywali „zdobyte” pożywienie.
Czas do 2 grudnia
W ubiegłym tygodniu odwiedzili ich pracownicy PKP. Nie zdołali dostać się do środka, więc skorzystali z pomocy Straży Miejskiej. Pomierzyli pomieszczenia i otwory okienne, powiedzieli nam, że na wyprowadzkę mamy czas do piątku – mówi Andrzej Bichel. Mężczyźni usłyszeli ponadto, że umowa bezdomnych z PKP obowiązywała do końca października, dlatego muszą się wynieść. Te same argumenty padały w naszej rozmowie telefonicznej z Jolantą Michalską - pracownikiem działu nieruchomości PKP w Katowicach. Zapytaliśmy o plany PKP co do zagospodarowania tego budynku, jednak konkretnej odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Jeśli miasto budynku nie przejmie, prawdopodobnie PKP ogłosi przetarg. Właściciel budynku zachowuje się jak pies ogrodnika – drugiemu nie da i sam nie weźmie. Gdzie teraz ci ludzie się podzieją? Przecież największe mrozy dopiero przed nimi – denerwuje się Ryszard Herok z „Solidarności”.
To sprawa PKP
Sytuacji nie rozumie również wiceprezydent Wodzisławia Jan Zemło. Przypomina, że pierwotnie budynek miał być przekazany miastu za symboliczną złotówkę. Kiedy przyszło co do czego PKP zażądało 165 tys. zł. W tej sytuacji w pełni popieramy bezdomnych, ponieważ wiele już w tym budynku zrobili. Nie będziemy już angażować w całą sprawę Straży Miejskiej. To sprawa PKP – dodaje Zemło.
Obecnie szuka się pomieszczenia, do którego mogliby przenieść się bezdomni. Sprawa będzie łatwiejsza, gdy zarejestrowane zostanie Stowarzyszenie Obywatelskie im. ks. Jerzego Popiełuszki. Tworzą je ludzie związani z „Solidarnością”, od lat wspierający bezdomnych. Obecnie trwają procedury sądowe. Gdy tylko się zakończą będziemy czynić starania by umieścić tych mężczyzn w budynku dworca PKP przy ul. Rybnickiej – mówi Ryszard Herok.
Bezdomni nie chcą iści do noclegowni, ponieważ nie czują się tam dobrze. Trzech z nich właśnie stamtąd trafiło na Marklowicką 1. W czerwcu kazano nam budynek opuścić z powodu remontu, którego w rzeczywistości nie było – mówi Hilary Klimanek. Innego zdania jest Grażyna Mnich, prezes Towarzystwa Charytatywnego Rodzina, które prowadzi miejską noclegownię. Remont był. Nawet chcieliśmy by kilku mężczyzn zostało do pomocy, ale się nie zgodzili – mówi pani prezes.
Jaki będzie dalszy los dziewięciu mężczyzn, okaże się za kilka dni. Być może decyzję o „eksmisji” uda się odłożyć do wiosny, gdy szanse bezdomnych na przetrwanie są większe.
Andrzej Bichel
Bezdomnym zostałem gdy zmarł mój ojciec, a zadłużone mieszkanie trzeba było sprzedać. Często choruję. Przed kilkoma dniami wróciłem ze szpitala – miałem zawałem serca.
Rudolf Koszela
Po śmierci kobiety, z którą przez lata żyłem dom został wynajęty. Musiałem go opuścić. Warunki tutaj są trudne, ale nie chcę odchodzić. Razem jest nam dobrze.
Po śmierci kobiety, z którą przez lata żyłem dom został wynajęty. Musiałem go opuścić. Warunki tutaj są trudne, ale nie chcę odchodzić. Razem jest nam dobrze.
Hilary Klimanek
Po opuszczeniu miejskiej noclegowni nie miałem gdzie się podziać. Gdy znalazłem swój kąt zabrałem się za remont. Dzisiaj mam swój pokój, którego za żadne skarby nie chcę opuścić.
Po opuszczeniu miejskiej noclegowni nie miałem gdzie się podziać. Gdy znalazłem swój kąt zabrałem się za remont. Dzisiaj mam swój pokój, którego za żadne skarby nie chcę opuścić.
Mikołaj Popielewski
To był dla nas szok. Przyszli jacyś ludzie i kazali nam się wynieść. Przecież idzie zima. Może się uda coś załatwić i przenieść w inne miejsce?. Jeśli nie, to nie wiem co będzie.
To był dla nas szok. Przyszli jacyś ludzie i kazali nam się wynieść. Przecież idzie zima. Może się uda coś załatwić i przenieść w inne miejsce?. Jeśli nie, to nie wiem co będzie.
Ryszard Herok – działacz NSZZ „Solidarność”
Decyzja PKP jest dla mnie niezrozumiała. Od miesięcy prowadziliśmy negocjacje w sprawie przekazanie budynku za symboliczną złotówkę. Wydawało się, że sprawa zostanie załatwiona.
Decyzja PKP jest dla mnie niezrozumiała. Od miesięcy prowadziliśmy negocjacje w sprawie przekazanie budynku za symboliczną złotówkę. Wydawało się, że sprawa zostanie załatwiona.
Rafał Jabłoński