Radni nie pomogą
Mieszkańcy ul. Narutowicza w Rydułtowach walczą o ograniczenie tutaj ruchu ciężkich pojazdów. Pojawili się na sesji Rady Powiatu, by do swoich racji przekonać radnych. Nic z tego. Ci odrzucili wszystkie skargi na starostę. Mieszkańcy z „hukiem” opuścili salę.
Wielokrotnie zapewniano ich o wprowadzeniu ograniczeń tonażu dla ciężkich samochodów wyjeżdżających z kopalni. Do wstrzymania ruchu nie doszło. W długiej historii konfliktu były momenty, gdy pracownik kopalni podczas wizji lokalnej wprost zaproponował, by mieszkańcy się wyprowadzili, jeśli działania kopalni im nie odpowiadają. Nie brakowało poważnych zgrzytów. Adam Mielimąka - przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Mieszkańców ul. Narutowicza stoczył poważny bój słowny ze starostą. Ten drugi poczuł się obrażony i sprawę skierował do prokuratury.
Na sesji Rady Powiatu głównym tematem było posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa i Porządku obradujące z inicjatywy starosty. Uczestnicy spotkania mieli wyrazić stanowisko w tej sprawie. Tak też się stało. Wszyscy jak jeden mąż uznali, że starosta ma rację. Mieszkańcy nie zgadzają się z tą decyzją. Uważają, że doszło do manipulacji i tendencyjnego działania niektórych członków tejże komisji. Twierdzą, że zarówno Arkadiusz Łuszczak, naczelnik Wydziału Komunikacji w Starostwie Powiatowym, jak i burmistrz Rydułtów Alfred Sikora, oraz wiceburmistrz Radlina Piotr Śmieja nie mają racji. Podobnie oceniają zachowanie dyrektora kopalni, nie mówiąc już o staroście Materzoku. Przypomnijmy, że posiedzenie tejże komisji odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Do sali nie wpuszczono dziennikarza naszej gazety. Nie rozumiem dlaczego nie wpuszczono dziennikarza. Można więc zadać pytanie, w czyim interesie działali uczestnicy rozmów? Jeżeli w interesie społeczeństwa to dlaczego nie zgodzili się na obecność tej osoby? Wszystkie komisje powinny być jawne i nie może być wyjątków – mówi radny Ireneusz Skupień.
Skargę mieszkańców podczas sesji Rady Powiatu odczytał Piotr Cybułka. Początkowo dyskusja miała spokojny przebieg. Do czasu aż głos zabrał radny Tadeusz Skatuła. Negatywnie odniósł się do propozycji przewodniczącego Rady Powiatu Eugeniusza Wali, by sprawę skierować do komisji infrastruktury i komisji organizacyjno-prawnej. Już tą sprawą się zajmowaliśmy i uznaliśmy, że starosta działa zgodnie z prawem. Współczuję mieszkańcom, ale w tej sytuacji nie możemy nic zrobić. O tym czy należy zmienić obowiązujące na drodze zasady poruszania się powinien zdecydować wojewoda – mówił radny Skatuła. Jego wypowiedź wywołała wzburzenie obecnych na sali mieszkańców. Miarka się przebrała, gdy podawał on dane dotyczące natężenia ruchu na ul. Narutowicza. Zdaniem mieszkańców są one nieprawdziwe, dlatego też wyraźnie zdenerwowani opuścili salę. To są kpiny. Jak można wygadywać takie bzdury? – krzyczeli oburzeni zmykając za sobą drzwi.
(raj)