W owczej skórze
Nasi koledzy z innych gazet lokalnych donoszą nam o fali oszustw telefonicznych. Sprawdziliśmy doniesienie. Co się okazało?
Bądźmy ostrożni, kiedy dzwoni do nas człowiek i podaje się za pracownika Telekomunikacji Polskiej S.A. po czym informuje, że właśnie wymieniono skrzynkę kablową, rozdzielczą lub cokolwiek innego. W związku z powyższym - rzekomo - monterzy TP S.A. testują połączenia i proszą o potwierdzanie ich poprawnego funkcjonowania poprzez naciśnięcie klawiszy: 9, 9#, 09, 09#, 90, 90#. Niczego nie naciskajmy i niczego nie potwierdzajmy. Postępowanie zgodnie z instrukcją rzekomych monterów sprawi, że zostaniemy przekierowani na sexlinię do Wielkiej Brytanii przez pół świata na Pacyfiku. Przoduje wyspa Niua. Jeżeli natychmiast rzucimy słuchawkę to i tak nic to nie da. Połączenie nie skończy się przed upływem 5 minut. Koszt około 1500 zł.
Jeżeli ktokolwiek zadzwoni i powie, że coś wygraliśmy, należy natychmiast odłożyć słuchawkę. Broń Boże niczego nie naciskać. Żadnych cyfr, gwiazdek lub krzyżyków. Jeżeli ktokolwiek do nas zadzwoni kogo nie znamy, nieważne czy będzie to firma, czy też osoba prywatna, i poprosi o oddzwonienie w dowolnym czasie, nie róbmy tego. To połączenie może bowiem kosztować 320 zł. Oszuści bardzo często podszywają się pod różnego typu instytucje lub wydziały spół-dzielni mieszkaniowych.
ŁAŃCUSZEK ŚW. ANTONIEGO
To kompletna bzdura - mówi Zbigniew Drohobycki z Biura Prasowego Telekomunikacji Polskiej S.A. w Katowicach. To co zostało wyżej opisane jest tłumaczeniem maila, który zredagowano w Wielkiej Brytanii. Krąży po całym świecie na zasadzie łańcuszka św. Antoniego. Ostatnio pojawił się w Polsce i narobił popłochu. Najprawdopodobniej chodzi o rejestrację adresów, gdzie ta wiadomość trafia. Są one potem wykorzystywane do spamowania, czyli wysyłania niechcianych reklam.
Najdroższe możliwe w Polsce do zrealizowania połączenie komercyjne kosztuje ok. 10 zł. Nie ma mowy, by ktoś w ciągu minuty "nabił" nam w rachunku kilka tysięcy dolarów - dodaje Z. Drohobycki. Kurierzy są zawsze wyposażeni w telefony służbowe, firmowe ubrania i identyfikatory. Jeśli kurier nie ma odpowiednich dokumentów lub własnego telefonu należy poprosić go aby skorzystał sobie z automatu telefonicznego na ulicy, w końcu taka „pomyłka” to jego problem a nie nasz. Ostrożność trzeba zachować zawsze, kiedy decydujemy się wpuścić do mieszkania kogoś obcego, nigdy nie wiadomo jakie są prawdziwe zamiary takiej osoby, nieważne za kogo się podającej - słyszymy od rzecznika TP.
Jaki więc jest morał? Rozsyłanie takich historii jest nieuczciwym działaniem hakerów i spamerów. To nie ze strony operatorów telefonii stacjonarnej możemy się spodziewać nieprzyjemnych niespodzianek, ale tych, którzy rzekomo nas ostrzegają.
(waw)