Chwila spokoju z hałdą
Mieszkańcy, którzy przeżywają horror związany z hałdą Wrzosy mogą na razie spać spokojnie. Prace na zwałowisku zostały wstrzymane i spokój ten potrwa prawdopodobnie do końca marca. Powód? Do tej pory nie ma tutaj doprowadzonej wody. „Czekamy na konieczne zezwolenie na budowę, wszystko jest na dobrej drodze” - mówi Eugeniusz Marcol, wiceprezes firmy „Barosz-Gwimet”.
Do 15 lutego na hałdę Wrzosy w Pszowie miała zostać doprowadzona woda konieczna do zraszania zwałowiska. Takim postulatem zakończyło się spotkanie z mieszkańcami, które odbyło się w drugiej połowie stycznia. Jak się dowiedzieliśmy, trwają jeszcze formalności związane z budową wodociągu i termin ten wydłuży się do końca marca. Póki co, na zwałowisku panuje spokój. Procedura okazała się dość skomplikowana. Mamy już zezwolenie z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego na przyłączenie do magistrali, ale potrzebne jest jeszcze zezwolenie na budowę. Staramy się też o samodzielne zasilanie energetyczne, gdyż musimy tam podłączyć pompę o dużej mocy. Gdybyśmy skorzystali ze wspólnej sieci, wówczas mogłoby to spowodować spadki napięć lub inne problemy - wyjaśnia Eugeniusz Marcol, prezes firmy „Barosz-Gwimet”, która prowadzi prace na hałdzie.
Przypomnijmy, że na spotkaniu z przedstawicielami kopalni oraz spółki mieszkańcy postawili na swoim: ciężarówki nie będą jeździć na hałdę „Wrzosy” do momentu, aż pracująca tam firma doprowadzi potrzebną do zraszania wodę. Ludzi bulwersował fakt, że na hałdzie, która na domiar złego w zeszłym roku się zapaliła, do tej pory nie ma doprowadzonej wody. Z tego powodu w promieniu kilku kilometrów od zwałowiska unosi się czerwony pył.
Mieszkańcy oburzeni też byli tym, że samochody ciężarowe wyjeżdżające ze zwałowiska ociekają błotem i nawożą tony błota na ulice w mieście. Wiceprezes Marcol tłumaczył, że firma pracuje tam od ubiegłego roku i próbowała już wcześniej pozyskać wodę ze starych, kopalnianych rurociągów, ale się nie udało. Dodał, że zlikwidowanie zapożarowania możliwe jest tylko dzięki rozbiórce hałdy. W tym przypadku nie używa się wody do gaszenia, bo może to się skończyć nawet wybuchem.
Styczniowe spotkanie w sali pszowskiego hotelu „Górnik” zakończyło się trzema postulatami, które spółka „Barosz-Gwimet” zobowiązała się spełnić. Po pierwsze: ma doprowadzić wodę, którą będzie zraszać zwałowisko, samochody będą wyjeżdżać w teren przykryte plandekami, ponadto w bazie muszą być zamontowane urządzenia czyszczące dla ciężarówek, żeby nie nawoziły błota na ulice w mieście. Jesteśmy w stałym kontakcie z Urzędem Miasta w Pszowie, zgodnie z umową prace zostały wstrzymane do czasu doprowadzenia wody - dodaje wiceprezes Marcol.
(izis)