Superbabcia
To już rozstrzygnięcie naszego konkursu Superbabci. Przez ponad dziesięć tygodni nasi dziennikarze odwiedzili prawie wszystkie przedszkola w powiecie. Zabawa bardzo spodobała się czytelnikom, odzew sms-owy był bardzo duży.
Zwycięzca konkursu Daniel Łuckiewicz na obiad do restauracji „Parys” w Rydułtowach, fundatora nagrody, zabrał oczywiście swoje dwie ukochane babcie: Marysię Reś i Jadzię Łuckiewicz. Babcia Marysia, jak opowiadał Daniel już w konkursie czytelnikom, była listonoszką. Zwrócił uwagę, że nigdy jej nie widział w tej pracy, więc na obiedzie babcia opowiedziała jak ciężki był to kawałek chleba. Babcia Marysia i dziadek Antoś pochodzą z Pszowa. Babcia bardzo długo była telefonistką na poczcie, później pracowała w tzw. „okienku” a ostatnie trzy lata jako doręczyciel. Tę pracę wspomina bardzo ciężko. Zdarzało się, że zaczynała o 8.00 rano a kończyła o 23.00. Do tego ciężkie torby z masą reklam.Jestem wyuczony za malarza, teraz już na emeryturze. W ostatnich latach pracy żony pomagałem jej wozić pocztę. Czasem nie chciała się zmieścić do malucha, a oni to mieli wozić na rowerze. Doceniłem wtedy jej pracę, zrozumiałem jak była ciężka i dlaczego niejednokrotnie żona była tak zmęczona w domu - tłumaczył dziadek Antoś.
Mimo narzekań jedno co nam się wspaniałego przytrafiło w ostatnich latach pracy to cudowny naczelnik. Naprawdę wiedział jak podejść do pracownika. Taki szef to skarb - dodała babcia Marysia.
Łatwej pracy nie miała także babcia Jadzia, która mieszka z Danielkiem. Pochodzi ona z Wodzisławia Śl., skąd w latach siedemdziesiątych, została wysiedlona. Na jej ojcowiźnie zbudowano osiedle XXX-lecia. Zamieszkała w Mszanie, wraz z mężem Gienkiem i dziećmi: Zbyszkiem (ojcem Daniela), Bożeną i Marcinem. Od dzieciństwa pracowała na gospodarstwie. Jej mama zmarła kiedy pani Jadzia miała 5 lat. Prócz niej osierociła jeszcze trójkę dzieci. Kiedy p. Jadzia założyła własną rodzinę i przeprowadziła się do Mszany miała jedno z największych gospodarstw. Hodowała świnie, krowy i ponad 40 baranów, najwięcej w Mszanie! Dziś już niewiele z tego pozostało.
No nie mówcie mamo, przecież mamy psa i kota - żartował syn Zbyszek. Wraz z żoną Asią (rodzice Daniela) już ponad dziesięć lat prowadzą własną firmę, handlującą maszynami do produkcji obuwia. Nietypowe, ale praktyki nabył w spółdzielni „Zgoda” gdzie produkowano buty. Z zawodu jest wyuczonym elektronikiem. Na obiad Daniel zaprosił także swoją ciocię Bożenę, mieszkającą w Jastrzębiu - Szotowicach z dziećmi Magdą (uczennicą gimnazjum) i Pawłem (uczniem podstawówki) oraz wujka Marcina, ucznia ekonomika w Wodzisławiu, kształcącego się za kucharza.