Marks wiecznie żywy
W piętnaście lat po upadku komunizmu w Wodzisławiu wciąż funkcjonuje kilka nazw rodem ze starego systemu. Osiedle im. 30-lecia PRL-u, osiedle Przyjaźń albo ulica Marksa - kiedyś wzbudzały polityczne emocje, dzisiaj już nikomu nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie, ludzie truchleją na myśl, że komuś przyszłoby do głowy je zmieniać. „Ile by nas kosztowała wymiana dokumentów!" - łapią się za głowę.
Relikty minionej epoki? Komunistyczne pozostałości? Mieszkańcy wodzisławskich bloków nie zastanawiają się zbytnio nad znaczeniem nazwy swojego osiedla. A z czym im się kojarzy? 30-lecia? No, nie wiem. To by mój tata lepiej wiedział, bo on tu mieszka od początku - wykręca się od odpowiedzi wysoki chłopak. Grupa dziewcząt wracająca z lodowiska wybucha śmiechem. Nie wiemy, nie wiemy - kręcą głowami. Starszy mężczyzna, emerytowany górnik oburza się: Boże, jaki to wstyd, żeby młodzi ludzie nie znali historii swojego kraju. Popiera go pani po pięćdziesiątce: Pewnie, że wiem, co znaczy nazwa naszego osiedla. Pamiętam, jak jeszcze były tutaj łąki, jak budowano pierwsze bloki. I niech tak zostanie. To już dzisiaj historyczna nazwa, co komu przeszkadza PRL? A poza tym mało kto tego używa - dodaje kobieta.
30-lecie? Ale czego?
I tak w przypadku jednego z największych wodzisławskich osiedli władze miasta poszły na swoisty kompromis. Mieszkańcy nagminnie pomijają w nazwie osiedla „PRL” i piszą samo „30-lecia”. Wtedy zupełnie nie wiadomo, jaki jubileusz upamiętnia dana nazwa i wszystko wydaje się proste. Jednak w dokumentach takich, jak dowód czy paszport, adres musi być wpisany dokładnie. Kiedy mam podać swoje dane gdzieś dalej w Polsce, to się wstydzę, bo wszyscy na mnie dziwnie patrzą - przyznaje Jarek, trzydziestolatek. A zdarza się, że niektórzy pytają, gdzie leży miasto, w którym wciąż istnieje taka komunistyczna nazwa? - dodaje.
Panu Jerzemu, właścicielowi dużej firmy, nie podoba się nazwa osiedla, ale za żadne skarby nie chce, żeby została zmieniona. Musiałbym wtedy zmieniać całą dokumentację firmy, wszystkie moje dokumenty i całej mojej rodziny. Aż się boję pomyśleć, ile by to kosztowało! - łapie się za głowę.
Pan Henryk z pobliskiego sklepu z warzywami nie ma dobrych skojarzeń w związku z PRL-em, ale na szczęście mieszka gdzie indziej. Jeśli nie ma już komunizmu, to osiedle 30-lecia PRL-u też nie powinno już istnieć. Mnie osobiście ta nazwa nie przeszkadza, bo sam mieszkam przy ulicy, która na szczęście nosi normalną nazwę. I raczej nie chciałbym, żeby to była jakaś ulica Marksa czy Lenina - oburza się.
Zapytanie o zdanie policjanci mają swój pomysł na rozwiązanie problemu nazewnictwa: Za sześć lat wystarczy wpisać w miejsce PRL-u „Solidarność” i sprawa będzie załatwiona - proponują półżartem.
nie zmieniajmy karola
Jak się mieszka na ulicy Karola Marksa? Tak samo jak gdzie indziej. Bardzo sympatycznie - ze śmiechem odpowiada jedna z mieszkanek. W Wodzisławiu wiele nazw ulic wywodzi się jeszcze ze starego systemu politycznego. Jednak mieszkańcy nie chcą zmian. Większość z nich ostro protestuje, kiedy tylko temat jest wywoływany. Na bok idą polityczne sentymenty czy niechęci. Koronnym argumentem jest sprawa kosztów.
Ile musiałbym wydać, żeby zmienić dokumenty? Ile musiałaby zapłacić za zmiany cała nasza ulica? To się nam po prostu finansowo nie opłaca - stwierdza wodzisławianin z ulicy 26 Marca (to data wyzwolenia Wodzisławia przez Armię Czerwoną). Michał też mieszka przy tej ulicy. Wie, czego ta nazwa dotyczy, ale już się do niej przyzwyczaił. Uważam jednak, że mimo wszystko powinna zostać w przyszłości zmieniona. Nie zostawiajmy takich „pamiątek” następnym pokoleniom - proponuje chłopak.
Inni wodzisławianie bez oporów piszą w adresie nadawcy: ulica Marksa, ulica Armii Ludowej, ulica 1 Maja, os. Przyjaźń. Od zmiany systemu politycznego minęło prawie piętnaście lat. Ten okres wystarczył, aby budzące kiedyś tyle emocji nazwy stały się niemal neutralne. Dzisiaj mało komu przeszkadzają.
Szczerze mówiąc, nie przywiązuję do tego wagi. Uważam jednak, że mimo wszystko nie powinno się ich zmieniać. Uszanujmy tych ludzi, którzy je nadawali. Czynili to przecież w dobrej wierze - uważa właściciel osiedlowego sklepu. Podobne zdanie wyraża młoda sprzedawczyni. Jest mi to obojętne. Nie wiem, co to był ten „PRL”, więc po co mam się denerwować? - wzrusza ramionami młoda kobieta.
Nie chcą zmian
Sprawa zmieniania i nadawania nowych nazw ulic wypłynęła w Wodzisławiu cztery lata temu. Wówczas powołano nawet specjalną komisję, która koordynowała proces zmian. Zaproponowano wówczas, żeby osiedle 30-lecia przemianować na osiedle Jagiellonów. Ulica 26 Marca miała się nazywać aleją 3 Maja albo ulicą Nowomiejską. Karola Marksa miał zastąpić Adam Mickiewicz. Mieszkańcy wypowiadali swoje zdanie poprzez rady dzielnic. Większość opowiedziała się przeciwko zmianom. I tak już zostało.
Iza Salamon