Błędne koło
Zaległości wynikały z tego, że nie płacił nam podnajemca - Agencja Aktywnej Granicy, nasza organizacja jest biedna, nie mieliśmy pieniędzy, by opłacać czynsz - twierdzi Jarosław Szczęsny. Prosiłem władze miasta o udostępnienie małego pomieszczenia o powierzchni 8-10 metrów kwadratowych. Odbyłem w tej sprawie wiele rozmów z prezydentem, korespondencja jest bardzo obszerna. Niestety nie ma żadnego efektu. Widać nierówne traktowanie organizacji przez władze miasta. Inne stowarzyszenia również zalegają z opłatami, ale im się lokali nie odbiera. Od marca toczymy z miastem spory w tej sprawie.
To nie jest tak - zaprzecza wiceprezydent Jan Zemło. Wszystkim, którzy mają zaległości czynszowe odbieramy lokale. Wyjątek zrobiliśmy tylko dla Stowarzyszenia Diabetyków oraz Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Są to stowarzyszenia wyższej użyteczności. Diabetycy to ludzie chorzy, znajdujący się w potrzebie, którym trzeba pomóc. W świetlicy TPD przy ul. Tysiąclecia organizowane są zajęcia dla dzieci, mogą tam uczestniczyć w różnych grach a także odrobić w spokoju lekcje. Chyba prezes Szczęsny nie uważa, że jeśli się jego organizację usunęło z lokalu to trzeba również usunąć diabetyków i TPD. Nikt nie wyrzucił Stowarzyszenia na bruk, sprzęty zostały komisyjnie przeniesione do innego pomieszczenia, nic nie zginęło i nic nie niszczeje.Jak twierdzi wiceprezydent Zemło, uzgodniono, że prezes Szczęsny może urzędować w lokalu Ruchu na rzecz Praworządności i Rozwoju Ziemi Wodzisławskiej. I tam przeniesiono meble po wielokrotnych rozmowach i prośbach, by doszło do uzgodnionej przeprowadzki. Umowa najmu wygasła w kwietniu 2004 r., przez 8 miesięcy Stowarzyszenie zajmowało lokal bezumownie. Jadwiga Widenka, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich przypomina, że miasto zwracało się kilkakrotnie na piśmie o opuszczenie lokalu. Wyznaczano kolejne terminy, aż w końcu 23 grudnia Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej dokonał komisyjnego przeniesienia ruchomości. Było to podyktowane koniecznością remontu pomieszczeń. W budynku, po przeprowadzce ZUS-u będzie się mieścić Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i Prokuratura Rejonowa.
Miasto wyraziło zgodę na wynajęcie innego lokalu Stowarzyszeniu, jeśli spłaci ono swoje zadłużenie - mówi wiceprezydent Zemło. Nie ma żadnej dyskryminacji, to my byliśmy zwodzeni wielokrotnie. W ciągu dwóch lat Stowarzyszenie tylko dwukrotnie zapłaciło czynsz a za podnajem otrzymywało pieniądze. Terminy spłaty zaległości były przedłużane, korespondencja w tej sprawie ciągnęła się miesiącami, za dobrą monetę braliśmy wyjaśnienia prezesa Szczęsnego. Natomiast my byliśmy stawiani przed dyktatem, Stowarzyszenie kierowało skargi do Rady Miejskiej oraz mediów, że jest szykanowane. Nie mogę się zgodzić z takim postępowaniem. Cenię Jarosława Szczęsnego, ale nie mogę tego zrozumieć. Takie działania nie mają nic wspólnego ze standardami europejskimi.
Prezes Szczęsny kwestionuje wysokość zaległości czynszowych swojego Stowarzyszenia. Twierdzi, że zgodnie z umową nie jest ono nic winne miastu, natomiast zgodnie z wystawionymi fakturami dług wynosi 800 zł a nie 2500 zł.
Nie wiem skąd się wzięła taka kwota - mówi Jarosław Szczęsny. Na fakturach były opłaty za wodę i ścieki, chociaż w lokalu nie było wody - te kwoty sobie odliczyliśmy. Naliczono nam karę za nieopuszczenie lokalu, której nie będziemy płacić. Zależy nam na niewielkim pomieszczeniu, na które będzie nas stać. Jeśli miasto nam je udostępni, to jesteśmy w stanie spłacić te 800 zł zadłużenia.
Obie strony tego sporu deklarują swoją dobrą wolę, jednak jak widać nie ma zgodności nawet co do kwoty zadłużenia - według miasta wynosi ono trzykrotnie więcej niż to do czego gotowe jest przyznać się Stowarzyszenie. Spłatę długu prezes Szczęsny warunkuje otrzymaniem nowego lokalu, natomiast wiceprezydent Zemło twierdzi, że Stowarzyszenie nie może otrzymać nowego pomieszczenia przed spłaceniem długu. Nie widać więc wyjścia z tego europejskiego błędnego koła.
(jak)