Podróże za chlebem
Podopieczna Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach Stefania Zadęcka obchodziła swoje sto pierwsze urodziny. Życzenia składali jej przedstawiciele władz gminy - wójt Krystyna Durczok, przewodniczący Rady Stanisław Sitek oraz kierownik USC Anna Kajzerek.
Stefania Zadęcka była bardzo wzruszona tą urodzinową wizytą. Cieszy się dobrym zdrowiem - jak mówi nigdy nie chorowała. W swoim długim życiu wiele się napracowała. Urodziła się 19 stycznia 1904 r. w Pstrągowie pod Rzeszowem, ale bardzo długo mieszkała we Francji i Belgii. Pochodzi z wielodzietnej rodziny, było ich jedenaścioro rodzeństwa. Gdy miała 20 lat wyjechała do Francji.Były wtedy ogłoszenia, że we Francji potrzebują ludzi do pracy - opowiada Stefania Zadęcka. Zgłosiłyśmy się z siostrą i trafiłyśmy do pracy w gospodarstwie. Jego właściciel miał dwadzieścia krów i my je doiłyśmy. Pracowałyśmy tam przez rok, na koniec gospodarz nie zapłacił nam całości wynagrodzenia, które miałyśmy dostać. Twierdził, ze nic więcej nam się nie należy. Siostra poszła na policję i wieczorem zapłacił nam resztę pieniędzy.
We Francji pani Stefania wyszła za mąż za Polaka - górnika, który pracował we francuskich kopalniach. Ona natomiast podejmowała prace sezonowe w gospodarstwach rolnych. Urodziło im się troje dzieci - dwóch synów i córka. Po pewnym czasie rodzina wróciła do Polski, potem znowu wyjechali na Zachód - do Belgii.
Mężowi brakowało polskiego chleba, jak mówił francuski nie miał kwasu - mówi Stefania Zadęcka. Gdy wróciliśmy do Polski przyniosłam chleb, który był niesamowicie kwaśny. Mąż powiedział, że nie wytrzyma takiego kwaśnego chleba i zdecydował się znów wyjechać za granicę. i tak wędrowaliśmy. Wtedy były ogłoszenia, że potrzebują robotników do Belgii, mąż wyjechał a po kilku tygodniach, gdy przygotował mieszkanie dołączyliśmy do niego. Mąż pracował w kopalni. Po wojnie zdecydował się jeszcze raz powrócić do Polski, powiedział, że lepiej umierać w rodzinnym kraju niż na obczyźnie. Pracował na kopalni, potem prowadził własne gospodarstwo rolne.
Po śmierci męża Stefania Zadęcka jeszcze raz wyjechała do Francji - do córki. Zięć i córka pracowali w fabryce a ona prowadziła im dom. W 2002 r. wróciła do Polski i mieszka od tego czasu w Domu Pomocy Społecznej w Gorzycach. Jej receptą na długowieczność jest pracowite życie. Doczekała się trzech wnuczek i pięciorga prawnucząt.
(jak)