WSTYD!
Otrzęsiny w II LO w Raciborzu: co uwieczniono na filmie - reakcje dyrekcji, uczestników i kuratorium - opinie.
Nędzna imitacja MTV
Film z otrzęsin, zatytułowany „Chrzest 2004”, trwa godzinę i 20 minut. Rozgrywa się w męskiej toalecie II LO. Nakręcony został na przerwach w pierwszych dniach nauki. Akcja rozwija się jak w dobrej kinowej produkcji. Zadbał o to montażysta. Na początku pierwszoklasiści - nazywani tu „bochaterami” (pisownia oryginalna) - na życzenie starszych kolegów śpiewają piosenki, rapują, tańczą przy framudze kabiny, robią „dzięcioła”, czyli podciągając się stukają czołem w drzwi.
Kolejne zadania zlecane „kotom” wzorowane są już niemal na filmach erotycznych. Chłopcy muszą ściągać koszulki, przytulać się, markować stosunki seksualne, innym razem wkładać ręce do muszli. Na końcu, przed szkołą, chłopak (dziś nie jest już uczniem II LO) wypija 2 litry napoju i po chwili wymiotuje. Ponoć sam zaproponował ten „numer”.
W tle cały czas sączy się muzyka, która jest wyciszana podczas dialogów. Rozpoznawalni są reżyserzy - szóstka uczniów klas III. Lecą przekleństwa, niewybredne komentarze, ktoś pali papierosa. Co jakiś czas słychać, że jak pierwszoklasista wykona polecenie, to przez cały rok „będzie miał spokój”.
Organizatorzy otrzęsin wykonali osiem kopii filmu. Te pączkowały jak na drożdżach. W ciągu kilkunastu dni film rozszedł się po Raciborzu. W końcu trafił do mediów. Sobotni „Fakt” zatytułował swój tekst „Zwyrodnialcy z dobrych domów” z podtytułem „Szokujący chrzest uczniów elitarnego liceum w Raciborzu”. Na okładce klęczący pierwszoklasista z założonym stanikiem - jak może sugerować wykadrowane zdjęcie - bierze do ust palec kolegi.
Sprawa zaszokowała raciborzan. Na portalu Onet informacja o otrzęsinach - podana za Polską Agencją Prasową, która włączyła ją do swojego dziennego serwisu - została skomentowana przez ponad 1400 internautów z Raciborza i całej Polski. Opinie skrajnie różne: od potępiających do bagatelizujących sprawę.
To zjawisko - można było przeczytać - obecne w większości polskich szkół, na pewno naganne, ale odzwierciedlające mentalność pokolenia młodzieży, a nie grupki trzecioklasistów z II LO, którzy na pewno nie są zwyrodnialcami, a szkoła nie jest „elitarną, dla dzieci z dobrych domów”. Zjawisko obecne jest w wielu polskich szkołach, ale namacalny dowód dało raciborskie II LO. Więcej opinii obok.
Ci, którzy obejrzeli film wiedzą, że dotychczasowe relacje medialne wyeksponowały niektóre fragmenty. Pierwszoklasiści - przynajmniej na zmontowanych kadrach - nie są do niczego zmuszani siłą. Operatorzy mają wyczucie, na co mogą sobie pozwolić. Wyraźnie wystraszeni pierwszacy śpiewają tylko piosenki i wychodzą wolni. Inni wykonują głupie i niesmaczne polecenia. Większość nieźle się bawi bądź udaje, że tak jest. Chłopak z okładki „Faktu” w rzeczywistości nie wziął palca kolegi do ust. Udają stosunki, ale „to norma w MTV” - komentuje anonimowy internauta. Koledzy z II LO „zrobili nędzną imitację”.
Jak zbity pies
Czuję się jak zbity pies - nie ukrywa dyrektor II LO Leszek Wyrzykowski. W szkole przepracował kilkadziesiąt lat, po drodze miał wiele sukcesów, największy z ostatnich lat, kiedy II LO znalazło się na topie, odrzucając co roku blisko setkę podań chętnych do nauki. Trafia tu młodzież z różnych domów. Są dzieci elit, ale i ze zwykłych rodzin. Trudno dostrzeć jakieś wyraźnie dysproporcje.
Otrzęsiny odbywały się w II LO od 1995 r. Chodzi o te oficjalne, organizowane na boisku z udziałem samorządu uczniowskiego. Przystałem kiedyś na nie, bo wyczułem wyraźną presję uczniów - dodaje dyrektor.
Czy grono pedagogiczne miało świadomość tych nieoficjalnych otrzęsin? To problem ostatnich lat. Odbywają się z reguły na początku roku. Staramy się kontrolować ubikacje, ale uczniowie mają tzw. czujki. Tego po prostu nie da się ogarnąć. Większość nauczycieli to kobiety. Może w podstawówce wypada, by wchodziły do męskiej toalety, ale w LO sprawa się już komplikuje - tłumaczy Wyrzykowski. Może wyjściem byłoby zamontowanie kamer? - zastanawia się.
O nie najlepszych praktykach samorząd wcześniej informował swojego opiekuna. Feralne nagranie miał też jeden z katechetów. Dyskutowano o tym na lekcji religii. Raz pierwszoklasista spóźnił się na lekcję, bo miał „chrzest” i był bardzo zadowolony - przypomniała sobie już po fakcie jedna z nauczycielek.
Jednak nagranie dyrektor otrzymał od dziennikarzy. Obejrzał i nie ukrywa, że to, co się zdarzyło, to skandal. Całą odpowiedzialność biorę na siebie - ucina krótko spekulacje, czy wina nie leży po stronie kogoś z grona nauczycieli, kogoś, kto mógł wiedzieć, a nie powiedział. To nie jest dziś kwestia szukania winnych, ale może zastanowienia się nad sposobem konstrukcji materiału prasowego, dodania mu niezdrowej dramaturgii. Przede wszystkim trzeba wyciągnąć z tego wnioski, aby takie sytuacje się nie powtarzały - dodaje.
Dlaczego natomiast szkoła nie podjęła działań, które mogły zapobiec wieloletniej już - jak się okazuje - praktyce nieoficjalnych otrzęsin w ubikacji, choćby w jakiś sposób skierować złą aktywność uczniów na lepszy tor? Nie mieliśmy oficjalnych skarg od rodziców, a większość pierwszoklasistów mówiła im o tym, co było w ubikacji. Gdyby poczuli się szykanowani, na pewno wywołałoby to reakcję. Sami też nie widzą w tym czegoś, co można nazwać przymuszaniem, nie czują się pokrzywdzeni, upatrywali w tym zabawę ze świadomością, że część z nich sama za dwa lata będzie organizować „chrzest” - dodaje dyrektor. Jego zdaniem, gdyby otrzęsiny w wc były problemem tej rangi, jak w relacji „Faktu”, to skąd z roku na rok większy nabór do II LO?
To było coś jak presja psychiczna - powiedział nam jeden z „ochrzczonych”. Jako jeden z nielicznych to przyznaje. Nie jest w stanie dokładnie zdefiniować tego pojęcia, a przede wszystkim konsekwencji, które mogłyby mu grozić, gdyby w otrzęsinach nie wziął udziału. Jest bardzo dobrym uczniem. Długo rozważał wybór: I czy II LO? Wybrał drugie. Otrzęsiny o niczym nie decydowały.
Dyrektor rozmawiał z kilkoma winowajcami i ich rodzicami. Przyznali się. Nie wiedzieli, że wywoła to taki skutek - relacjonuje Leszek Wyrzykowski. Okazali skruchę, ale co z tego? Uczniowie ci nie sprawiali problemów w szkole. Uczą się średnio. Reputacja szkoły mocno ucierpiała.#nowastrona#
Zespół wizytatorów
Śląskie Kuratorium Oświaty zareagowało już w sobotę 6 listopada. Kurator dowiedział się o sprawie z „Faktu”, kiedy rano zaczęli do niego wydzwaniać dziennikarze. Dyrektor otrzymał polecenie, by odbyć zebranie z „chrzczonymi”, ale w obecności psychologów. Dyskusja ma ujawnić, jak rzeczywiście odbierali to, w czym brali udział, czy przypadkiem nie wystąpi u nich wtórny uraz, nie poczują się poniżeni i sponiewierani, kiedy ich wyczyny obejrzą setki jeśli nie tysiące raciborzan. Powołano także zespół wizytatorów, który we własnym zakresie ma zbadać problem.
Film z otrzęsin, zatytułowany „Chrzest 2004”, trwa godzinę i 20 minut. Rozgrywa się w męskiej toalecie II LO. Nakręcony został na przerwach w pierwszych dniach nauki. Akcja rozwija się jak w dobrej kinowej produkcji. Zadbał o to montażysta. Na początku pierwszoklasiści - nazywani tu „bochaterami” (pisownia oryginalna) - na życzenie starszych kolegów śpiewają piosenki, rapują, tańczą przy framudze kabiny, robią „dzięcioła”, czyli podciągając się stukają czołem w drzwi.
Kolejne zadania zlecane „kotom” wzorowane są już niemal na filmach erotycznych. Chłopcy muszą ściągać koszulki, przytulać się, markować stosunki seksualne, innym razem wkładać ręce do muszli. Na końcu, przed szkołą, chłopak (dziś nie jest już uczniem II LO) wypija 2 litry napoju i po chwili wymiotuje. Ponoć sam zaproponował ten „numer”.
W tle cały czas sączy się muzyka, która jest wyciszana podczas dialogów. Rozpoznawalni są reżyserzy - szóstka uczniów klas III. Lecą przekleństwa, niewybredne komentarze, ktoś pali papierosa. Co jakiś czas słychać, że jak pierwszoklasista wykona polecenie, to przez cały rok „będzie miał spokój”.
Organizatorzy otrzęsin wykonali osiem kopii filmu. Te pączkowały jak na drożdżach. W ciągu kilkunastu dni film rozszedł się po Raciborzu. W końcu trafił do mediów. Sobotni „Fakt” zatytułował swój tekst „Zwyrodnialcy z dobrych domów” z podtytułem „Szokujący chrzest uczniów elitarnego liceum w Raciborzu”. Na okładce klęczący pierwszoklasista z założonym stanikiem - jak może sugerować wykadrowane zdjęcie - bierze do ust palec kolegi.
Sprawa zaszokowała raciborzan. Na portalu Onet informacja o otrzęsinach - podana za Polską Agencją Prasową, która włączyła ją do swojego dziennego serwisu - została skomentowana przez ponad 1400 internautów z Raciborza i całej Polski. Opinie skrajnie różne: od potępiających do bagatelizujących sprawę.
To zjawisko - można było przeczytać - obecne w większości polskich szkół, na pewno naganne, ale odzwierciedlające mentalność pokolenia młodzieży, a nie grupki trzecioklasistów z II LO, którzy na pewno nie są zwyrodnialcami, a szkoła nie jest „elitarną, dla dzieci z dobrych domów”. Zjawisko obecne jest w wielu polskich szkołach, ale namacalny dowód dało raciborskie II LO. Więcej opinii obok.
Ci, którzy obejrzeli film wiedzą, że dotychczasowe relacje medialne wyeksponowały niektóre fragmenty. Pierwszoklasiści - przynajmniej na zmontowanych kadrach - nie są do niczego zmuszani siłą. Operatorzy mają wyczucie, na co mogą sobie pozwolić. Wyraźnie wystraszeni pierwszacy śpiewają tylko piosenki i wychodzą wolni. Inni wykonują głupie i niesmaczne polecenia. Większość nieźle się bawi bądź udaje, że tak jest. Chłopak z okładki „Faktu” w rzeczywistości nie wziął palca kolegi do ust. Udają stosunki, ale „to norma w MTV” - komentuje anonimowy internauta. Koledzy z II LO „zrobili nędzną imitację”.
Jak zbity pies
Czuję się jak zbity pies - nie ukrywa dyrektor II LO Leszek Wyrzykowski. W szkole przepracował kilkadziesiąt lat, po drodze miał wiele sukcesów, największy z ostatnich lat, kiedy II LO znalazło się na topie, odrzucając co roku blisko setkę podań chętnych do nauki. Trafia tu młodzież z różnych domów. Są dzieci elit, ale i ze zwykłych rodzin. Trudno dostrzeć jakieś wyraźnie dysproporcje.
Otrzęsiny odbywały się w II LO od 1995 r. Chodzi o te oficjalne, organizowane na boisku z udziałem samorządu uczniowskiego. Przystałem kiedyś na nie, bo wyczułem wyraźną presję uczniów - dodaje dyrektor.
Czy grono pedagogiczne miało świadomość tych nieoficjalnych otrzęsin? To problem ostatnich lat. Odbywają się z reguły na początku roku. Staramy się kontrolować ubikacje, ale uczniowie mają tzw. czujki. Tego po prostu nie da się ogarnąć. Większość nauczycieli to kobiety. Może w podstawówce wypada, by wchodziły do męskiej toalety, ale w LO sprawa się już komplikuje - tłumaczy Wyrzykowski. Może wyjściem byłoby zamontowanie kamer? - zastanawia się.
O nie najlepszych praktykach samorząd wcześniej informował swojego opiekuna. Feralne nagranie miał też jeden z katechetów. Dyskutowano o tym na lekcji religii. Raz pierwszoklasista spóźnił się na lekcję, bo miał „chrzest” i był bardzo zadowolony - przypomniała sobie już po fakcie jedna z nauczycielek.
Jednak nagranie dyrektor otrzymał od dziennikarzy. Obejrzał i nie ukrywa, że to, co się zdarzyło, to skandal. Całą odpowiedzialność biorę na siebie - ucina krótko spekulacje, czy wina nie leży po stronie kogoś z grona nauczycieli, kogoś, kto mógł wiedzieć, a nie powiedział. To nie jest dziś kwestia szukania winnych, ale może zastanowienia się nad sposobem konstrukcji materiału prasowego, dodania mu niezdrowej dramaturgii. Przede wszystkim trzeba wyciągnąć z tego wnioski, aby takie sytuacje się nie powtarzały - dodaje.
Dlaczego natomiast szkoła nie podjęła działań, które mogły zapobiec wieloletniej już - jak się okazuje - praktyce nieoficjalnych otrzęsin w ubikacji, choćby w jakiś sposób skierować złą aktywność uczniów na lepszy tor? Nie mieliśmy oficjalnych skarg od rodziców, a większość pierwszoklasistów mówiła im o tym, co było w ubikacji. Gdyby poczuli się szykanowani, na pewno wywołałoby to reakcję. Sami też nie widzą w tym czegoś, co można nazwać przymuszaniem, nie czują się pokrzywdzeni, upatrywali w tym zabawę ze świadomością, że część z nich sama za dwa lata będzie organizować „chrzest” - dodaje dyrektor. Jego zdaniem, gdyby otrzęsiny w wc były problemem tej rangi, jak w relacji „Faktu”, to skąd z roku na rok większy nabór do II LO?
To było coś jak presja psychiczna - powiedział nam jeden z „ochrzczonych”. Jako jeden z nielicznych to przyznaje. Nie jest w stanie dokładnie zdefiniować tego pojęcia, a przede wszystkim konsekwencji, które mogłyby mu grozić, gdyby w otrzęsinach nie wziął udziału. Jest bardzo dobrym uczniem. Długo rozważał wybór: I czy II LO? Wybrał drugie. Otrzęsiny o niczym nie decydowały.
Dyrektor rozmawiał z kilkoma winowajcami i ich rodzicami. Przyznali się. Nie wiedzieli, że wywoła to taki skutek - relacjonuje Leszek Wyrzykowski. Okazali skruchę, ale co z tego? Uczniowie ci nie sprawiali problemów w szkole. Uczą się średnio. Reputacja szkoły mocno ucierpiała.#nowastrona#
Zespół wizytatorów
Śląskie Kuratorium Oświaty zareagowało już w sobotę 6 listopada. Kurator dowiedział się o sprawie z „Faktu”, kiedy rano zaczęli do niego wydzwaniać dziennikarze. Dyrektor otrzymał polecenie, by odbyć zebranie z „chrzczonymi”, ale w obecności psychologów. Dyskusja ma ujawnić, jak rzeczywiście odbierali to, w czym brali udział, czy przypadkiem nie wystąpi u nich wtórny uraz, nie poczują się poniżeni i sponiewierani, kiedy ich wyczyny obejrzą setki jeśli nie tysiące raciborzan. Powołano także zespół wizytatorów, który we własnym zakresie ma zbadać problem.
Sprawa trafi do Prokuratury Rejonowej. II LO wyśle nagranie z prośbą o zbadanie, czy nie doszło do przestępstwa. Organizatorzy, tegoroczni maturzyści, są już pełnoletni.
Czy w tym roku będą mieli okazję zdawać maturę w II LO? To okaże się w najbliższych dniach. Dyrektor Wyrzykowski nie ukrywa, że musi poczekać na komplet wy-jaśnień i opinii. Nie kryje jednak, że opcja pokazowego wyrzucenia ze szkoły jest analizowana. Na dyskusję o tym, co się stało, jakie to może mieć konsekwencje i jakie podjąć kroki, by wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości zostawiliśmy sobie czas do 12 listopada - dodaje. W tym wolnym od nauki dniu ma się odbyć nadzwyczajne posiedzenie rady pedagogicznej.
OPINIE
Czy w tym roku będą mieli okazję zdawać maturę w II LO? To okaże się w najbliższych dniach. Dyrektor Wyrzykowski nie ukrywa, że musi poczekać na komplet wy-jaśnień i opinii. Nie kryje jednak, że opcja pokazowego wyrzucenia ze szkoły jest analizowana. Na dyskusję o tym, co się stało, jakie to może mieć konsekwencje i jakie podjąć kroki, by wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości zostawiliśmy sobie czas do 12 listopada - dodaje. W tym wolnym od nauki dniu ma się odbyć nadzwyczajne posiedzenie rady pedagogicznej.
OPINIE
Roman Walczak - psycholog
Obejrzałem film zaledwie kilkanaście minut temu. W żaden sposób, tego co zobaczyłem, nie jestem w stanie nazwać „dobrą zabawą”. Ciągle mam w pamięci wyraz przerażenia na twarzy niektórych uczestników tej „zabawy”. Niezależnie od tego, co obecnie mówią osoby przechodzące „otrzęsiny", ich zachowanie wykazuje symptomy reakcji szokowej. Jestem przerażony tym, jak dobrze inni jej uczestnicy opanowali techniki brutalnej manipulacji psychologicznej. Jeżeli jednak zależy nam na czymś więcej, niż tylko na bezpośrednim odreagowaniu emocji, zachęcam do powstrzymania się od określeń typu „zwyrodnialcy”. Ponad 30 lat temu, amerykański psycholog, Philip Zimbardo wykazał, że do takich zachowań zdolny jest każdy z nas, „normalnych ludzi” - jest to wyłącznie kwestia odpowiednich warunków społecznych. Doszukiwanie się przyczyny tego co się stało w jakichś patologicznych cechach osobowości organizatorów „zabawy”, wydaje się przedsięwzięciem chybionym. Może więc winna jest szkoła? To bardzo nęcąca hipoteza - gdyby nauczyciele bardziej pilnowali, nie byłoby problemu. Miałem okazję poznać kilku nauczycieli II LO w czasie, kiedy uczył się tam mój syn. Wielokrotnie robili oni wówczas dla uczniów dużo więcej, niż wynikało to z ich obowiązków. Nadal jestem pełen szacunku dla ich pracy. Może więc winni są rodzice? Może telewizja, pokazująca przemoc? W końcu, ci młodzi ludzie gdzieś musieli się tego nauczyć. Być może, zamiast dążyć do przykładnego ukarania „zwyrodnialców”, warto zastanowić się co można zrobić, aby w przyszłym roku nie oglądać filmu „Otrzęsiny 2005”.
Uczennice, które ogladały film:
- Ten film powinien być w całości ogólnodostępny, żeby ludzie mogli porównać to, co się tam działo z tym, co przeczytali w gazecie. „Fakt” obraził całą naszą szkołę. Wyolbrzymił sprawę. Pisał o „bezmyślnych torturach”, „prowadzeniu na rzeź”. Nie uważamy chłopaków za bohaterów szkoły, nie jesteśmy z nich dumne, ale film w większości jest śmieszny. Nikt w ogóle nie przypuszczał, że z tego będzie taka afera. Znamy chłopaków, którzy byli chrzczeni. Jeden z nich zrobiłby wszystko, żeby w tym wziąć udział. Gdyby działo się tak, jak zostało to opisane w „Fakcie”, to od razu poszkodowani poszliby do dyrektora. Ktoś sprzedał ten film gazecie. Wziął za to pieniądze. Tym samym sprzedał całą naszą szkołę. Dlaczego nikt nie zainteresował się naszymi sukcesami w nauce? Na pewno będziemy bronić swoich kolegów. Podobnie jak naszego dyrektora. Nazwali nasza szkołę „elitarną”. To też jest manipulacja, bo od razu ktoś może sobie pomyśleć, że chodzimy tu w mundurkach i płacimy za nią. Tymczasem jesteśmy najnormalniejszym liceum. „Elitarne” miało zwiększyć kontrast i jeszcze bardziej nakręcić sytuację. W każdej szkole dzieją się takie rzeczy.
- Nie widziałam tego filmu i się cieszę, bo jest mi wstyd za kolegów ze szkoły. Jest to kompromitujące dla nas, dla szkoły, dla tych, którzy brali w tym udział. Podobno rodzice mojej koleżanki chcą przenieść ją do innej szkoły. Boją się, że z powodu tej afery, o której teraz mówią we wszystkich ogólnopolskich mediach, uczelnie nie będą chciały przyjąć uczniów z naszej szkoły na studia. #nowastrona#
Obejrzałem film zaledwie kilkanaście minut temu. W żaden sposób, tego co zobaczyłem, nie jestem w stanie nazwać „dobrą zabawą”. Ciągle mam w pamięci wyraz przerażenia na twarzy niektórych uczestników tej „zabawy”. Niezależnie od tego, co obecnie mówią osoby przechodzące „otrzęsiny", ich zachowanie wykazuje symptomy reakcji szokowej. Jestem przerażony tym, jak dobrze inni jej uczestnicy opanowali techniki brutalnej manipulacji psychologicznej. Jeżeli jednak zależy nam na czymś więcej, niż tylko na bezpośrednim odreagowaniu emocji, zachęcam do powstrzymania się od określeń typu „zwyrodnialcy”. Ponad 30 lat temu, amerykański psycholog, Philip Zimbardo wykazał, że do takich zachowań zdolny jest każdy z nas, „normalnych ludzi” - jest to wyłącznie kwestia odpowiednich warunków społecznych. Doszukiwanie się przyczyny tego co się stało w jakichś patologicznych cechach osobowości organizatorów „zabawy”, wydaje się przedsięwzięciem chybionym. Może więc winna jest szkoła? To bardzo nęcąca hipoteza - gdyby nauczyciele bardziej pilnowali, nie byłoby problemu. Miałem okazję poznać kilku nauczycieli II LO w czasie, kiedy uczył się tam mój syn. Wielokrotnie robili oni wówczas dla uczniów dużo więcej, niż wynikało to z ich obowiązków. Nadal jestem pełen szacunku dla ich pracy. Może więc winni są rodzice? Może telewizja, pokazująca przemoc? W końcu, ci młodzi ludzie gdzieś musieli się tego nauczyć. Być może, zamiast dążyć do przykładnego ukarania „zwyrodnialców”, warto zastanowić się co można zrobić, aby w przyszłym roku nie oglądać filmu „Otrzęsiny 2005”.
Uczennice, które ogladały film:
- Ten film powinien być w całości ogólnodostępny, żeby ludzie mogli porównać to, co się tam działo z tym, co przeczytali w gazecie. „Fakt” obraził całą naszą szkołę. Wyolbrzymił sprawę. Pisał o „bezmyślnych torturach”, „prowadzeniu na rzeź”. Nie uważamy chłopaków za bohaterów szkoły, nie jesteśmy z nich dumne, ale film w większości jest śmieszny. Nikt w ogóle nie przypuszczał, że z tego będzie taka afera. Znamy chłopaków, którzy byli chrzczeni. Jeden z nich zrobiłby wszystko, żeby w tym wziąć udział. Gdyby działo się tak, jak zostało to opisane w „Fakcie”, to od razu poszkodowani poszliby do dyrektora. Ktoś sprzedał ten film gazecie. Wziął za to pieniądze. Tym samym sprzedał całą naszą szkołę. Dlaczego nikt nie zainteresował się naszymi sukcesami w nauce? Na pewno będziemy bronić swoich kolegów. Podobnie jak naszego dyrektora. Nazwali nasza szkołę „elitarną”. To też jest manipulacja, bo od razu ktoś może sobie pomyśleć, że chodzimy tu w mundurkach i płacimy za nią. Tymczasem jesteśmy najnormalniejszym liceum. „Elitarne” miało zwiększyć kontrast i jeszcze bardziej nakręcić sytuację. W każdej szkole dzieją się takie rzeczy.
- Nie widziałam tego filmu i się cieszę, bo jest mi wstyd za kolegów ze szkoły. Jest to kompromitujące dla nas, dla szkoły, dla tych, którzy brali w tym udział. Podobno rodzice mojej koleżanki chcą przenieść ją do innej szkoły. Boją się, że z powodu tej afery, o której teraz mówią we wszystkich ogólnopolskich mediach, uczelnie nie będą chciały przyjąć uczniów z naszej szkoły na studia. #nowastrona#
Wypowiedzi zebrane przez Nowiny Raciborskie w poniedziałek 8 listopada przed II LO.
Chłopcy z kl. III, którzy brali udział w „chrzcie”: Jest to ubarwione przez dziennikarzy. Na siłę nikogo do tego nie zmuszaliśmy. Sami przychodzili do nas żeby wystąpić przed kamerą, bo chcieli mieć z tego pamiatkę. Niektórzy sami sobie wymyślali zadania. Miało być śmiesznie. Chłopak, który wymiotował, sam zaproponował, że to zrobi. Nie miało to związku z „chrzcinami”. Zgłosił się do nas, nawet z pretensjami, że go nie wzięliśmy na „chrzciny”. Dzieje się to we wszystkich szkołach. Także w gimnazjach i pdstawówkach. Tam nawet jest to bardziej zaciekłe.
Chłopak z I kl., „chrzczony”: Widziałem, że bedą takie rzeczy i sam się do nich zgłosiłem. Ja robiłem pompki. Śmialiśmy się sami z siebie. Z drugiej strony rzeczywiście, niektóre zabawy nie były na poziomie, były głupkowate, ale nikt nas do tego siłą nie zmuszał.
Daniel, z I kl. „chrzczony”: Sam tam poszedłem. Jakbym tego nie chciał, to bym w tym nie uczestniczył. Wszystkie zadania były zwariowane, jedne lepsze, inne głupsze, ale to była tylko zabawa.
Nauczycielka, nieoficjalnie: Nie oglądałam filmu, ale jestem w szoku, że do czegoś takiego doszło. Tyle lat szkoła budowała swój autorytet, a teraz legło to w gruzach.
Ksiądz: Poruszyłem ten temat na lekcji religii. Wiem, że dla uczniów film wydaje się śmieszny. A ja widzę w tym problem, że tego typu zachowania, poniżające godność człowieka są dla nich śmieszne, zabawne. Dla mnie jest to zło. Problemu nie rozwiąże to, że uczniowie, którzy brali w tym udział, zostaną ze szkoły usunięci. To był tylko objaw choroby i z tym trzeba walczyć.
Opinie internautów
(Onet pl, raciborz.com.pl):
# Obserwator: Ludzie chrzest, jak chrzest a wy robicie z tego nie wiadomo, wszędzie są chrzty.
# z boku: największą krzywdę tym uczniom robią dorośli, którzy prześcigają się w „elitarności” szkół. Przez te bzdury gówniarzom przewraca się w głowie i wypisują głupoty, że II LO jest jedną z najlepszych szkół w Polsce. Więcej respektu i samokrytyki. Dla wszystkich mądralińskich, którzy piszą, że to była tylko zabawa - z takimi zasadami etycznymi nadajecie się nie do szkoły, ale do zakładu resocjalizacyjnego. Gdzieś pogubiły wam się wartości, zasady które powinny cechować „elity”. Tak a propos, to elitą będziecie jak zdobędziecie jakieś wykształcenie, wrócicie do tego miasta i coś dla niego zrobicie. Elitą nie jest się w wieku 16-19 lat, chyba, że tą pseudo elitą, która nawiązuje do elitarności z jaką utożsamiają się kibole. Więcej pokory. Jeśli ktoś mnie spyta jakim prawem tyle krytyki, to wyjaśniam, że sam „niedawno” skończyłem LO w Raciborzu i widzę co się dzieje z tymi elitarnymi rocznikami, które w 90 proc. przepadają poza miastem, dość szybko są sprowadzani na ziemię.
# speedman: Hej, byłem przy tym i nikt z chrzcicieli nie kazał tam udawać komuś pedałów!!! oni robili „słoneczny patrol” czy coś tam...
# Okładkowiec: brawo dla genialnego faktu który dał taką okładke. Mój palec stał się sławny na Polskę. Szkoda że jeszcze nie pokazali jak miałem maskę gazową. Ale szczerze mówiąc, ta historia jest tak przebarwiona, że już jej bardziej ubarwić nie idzie. Nikt nam nie groził ani do niczego nie zmuszał. Jak się nie chciało, wystarczyło pogadać.
# po co: nie patrząc na to, co sie stało, to szkoła jest rzeczywiście dobra. A pierwszoklasiści, którzy brali udział w filmie byli ochotnikami. Znam parę uczniów, którzy sprzeciwili się i wcale nie musieli brać udziału w „otrzęsinach”. Nie popieram zachowania starszych uczniów. Mogli przynajmniej wymyślić coś śmieszniejszego i nie tak głupiego. Chciałbym jeszcze pogratulować redakcji Faktu za pomyślunek. Zastanawiam się, jak czują się ludzie na zdjęciach i okładce waszej gazety. Na pewno się cieszą, że ich zdjęcie jest w gazecie drukowanej na cala Polskę. Super inteligencja!
# Drugi oburzony: Jest skandal. Nie rozumiem tych wypowiedzi, które szukają winę w tym, że ktoś ośmielił się coś takiego napisać (przebarwione, wyolbrzymione, fajnie ubarwiony...). Jest i rada by redakcja portalu nie czytała „szmatławców”. Winę za zaistniałe zdarzenie ponosi szkoła a nie rodzice. Skandaliczne jest to, że nikt z władzy oświatowej takim zdarzeniem się nie zainteresuje, bo dyrektor... Córce odpowiadam, że naprawdę mamy wspaniałych raciborzan a młodzież jest fenomenalna, prymitywne są tylko raciborskie elity. O skandalu podała Wirtualna Polska a Racibórz znowu stał się „sławny”.
# czy to jest sprawiedliwe?: aby za skandaliczne zachowanie, godne potępienia garstki idiotów, zbierali baty wartościowi uczniowie tej szkoły, a tych jest tam gros i myślę że nie powinno się obrażać wszystkich, dlaczego nie potępia się rodziców, którzy ich wychowali?
# Ten kot z filmu: Byłem na tym filmie i w Fakcie też. Zabrzmiało strasznie. Po kolei... Najpierw o chrztach. Niestety były dosyć chamskie. Co nie znaczy, że nie były śmieszne zarówno dla kotów (mnie) i „katów”. Fakt naprawdę przesadził, ale o tym póżniej. Nie wiem, ale co najmniej 50 proc. osób miało kocenie w tym ja. Część nagrali na kamerę. No nic myślałem, że mnie nikt nie ruszy, myliłem się. Musiałem zatańczyć na kibelku i było to całkiem fajne. Podszedłem do tego na luzie, tak jak większość. Powygłupialiśmy się i już szafa gra. Czy takie straszne jest zatańczenie w staniku na kiblu dla jaj? O jestem w Fakcie za kratkami na zdj. u góry. Owszem, część tego przedstawienia była strasznie chamska. Ja miałem szczęście, bo poszedłem do tego na luzie, prawie sam tam poszedłem się zabawić... Ktoś, kto się stawiał, siłą tam trafił. I miał nieciekawe zadanie. Grzebanie ręką w kondonie w kiblu. To fakt. Sceny „gejów? Ktoś kogoś złapał za sutki. Ale wszyscy się świetnie bawili! Artykuł w Fakcie jest niesamowicie przebarwiony. Nikt nie wsadzał głowy do pisuaru, kibla jedynie się schylał, bo wołał wodnika szuwarka! Ssanie palca na okładce to tylko markowanie. Ciekawe ssanie 20 cm od palca, naprawdę. Dalej. Film krążył z ręki do ręki w II lo i raczej dalej nie wyszedł. Ktoś mógł dać koledze, ale nieprawdą jest to, że każdy ten film ma, teraz dopiero każdy będzie miał co jest... Szkoda mi siebie i reszty osób. Już jestem w gazecie zakratkowany, ale bez trudu poznać kogoś jak się go zna. Podać Fakt do sądu!!!!!! Tak było to chamskie, ale jeszcze bardziej był chamski artykuł Fakta. Nie wspomnę o osobie, która dała cynk i to sprzedała gazecie za 1000-2000 zł. Ciekawe kto to? Szkoda mi jeszcze dyrektora, zastepcę. Jeśli mieliby wyjść z tej szkoly to koniec. Bo są naprawdę spoko.
# vilia (w odpowiedzi): Ty chyba jesteś nienormalny. Mam nadzieję, że otrzęsiny w wojsku bedą dla Ciebie koszmarem. Baw się dobrze.
Grzegorz Wawoczny
Chłopcy z kl. III, którzy brali udział w „chrzcie”: Jest to ubarwione przez dziennikarzy. Na siłę nikogo do tego nie zmuszaliśmy. Sami przychodzili do nas żeby wystąpić przed kamerą, bo chcieli mieć z tego pamiatkę. Niektórzy sami sobie wymyślali zadania. Miało być śmiesznie. Chłopak, który wymiotował, sam zaproponował, że to zrobi. Nie miało to związku z „chrzcinami”. Zgłosił się do nas, nawet z pretensjami, że go nie wzięliśmy na „chrzciny”. Dzieje się to we wszystkich szkołach. Także w gimnazjach i pdstawówkach. Tam nawet jest to bardziej zaciekłe.
Chłopak z I kl., „chrzczony”: Widziałem, że bedą takie rzeczy i sam się do nich zgłosiłem. Ja robiłem pompki. Śmialiśmy się sami z siebie. Z drugiej strony rzeczywiście, niektóre zabawy nie były na poziomie, były głupkowate, ale nikt nas do tego siłą nie zmuszał.
Daniel, z I kl. „chrzczony”: Sam tam poszedłem. Jakbym tego nie chciał, to bym w tym nie uczestniczył. Wszystkie zadania były zwariowane, jedne lepsze, inne głupsze, ale to była tylko zabawa.
Nauczycielka, nieoficjalnie: Nie oglądałam filmu, ale jestem w szoku, że do czegoś takiego doszło. Tyle lat szkoła budowała swój autorytet, a teraz legło to w gruzach.
Ksiądz: Poruszyłem ten temat na lekcji religii. Wiem, że dla uczniów film wydaje się śmieszny. A ja widzę w tym problem, że tego typu zachowania, poniżające godność człowieka są dla nich śmieszne, zabawne. Dla mnie jest to zło. Problemu nie rozwiąże to, że uczniowie, którzy brali w tym udział, zostaną ze szkoły usunięci. To był tylko objaw choroby i z tym trzeba walczyć.
Opinie internautów
(Onet pl, raciborz.com.pl):
# Obserwator: Ludzie chrzest, jak chrzest a wy robicie z tego nie wiadomo, wszędzie są chrzty.
# z boku: największą krzywdę tym uczniom robią dorośli, którzy prześcigają się w „elitarności” szkół. Przez te bzdury gówniarzom przewraca się w głowie i wypisują głupoty, że II LO jest jedną z najlepszych szkół w Polsce. Więcej respektu i samokrytyki. Dla wszystkich mądralińskich, którzy piszą, że to była tylko zabawa - z takimi zasadami etycznymi nadajecie się nie do szkoły, ale do zakładu resocjalizacyjnego. Gdzieś pogubiły wam się wartości, zasady które powinny cechować „elity”. Tak a propos, to elitą będziecie jak zdobędziecie jakieś wykształcenie, wrócicie do tego miasta i coś dla niego zrobicie. Elitą nie jest się w wieku 16-19 lat, chyba, że tą pseudo elitą, która nawiązuje do elitarności z jaką utożsamiają się kibole. Więcej pokory. Jeśli ktoś mnie spyta jakim prawem tyle krytyki, to wyjaśniam, że sam „niedawno” skończyłem LO w Raciborzu i widzę co się dzieje z tymi elitarnymi rocznikami, które w 90 proc. przepadają poza miastem, dość szybko są sprowadzani na ziemię.
# speedman: Hej, byłem przy tym i nikt z chrzcicieli nie kazał tam udawać komuś pedałów!!! oni robili „słoneczny patrol” czy coś tam...
# Okładkowiec: brawo dla genialnego faktu który dał taką okładke. Mój palec stał się sławny na Polskę. Szkoda że jeszcze nie pokazali jak miałem maskę gazową. Ale szczerze mówiąc, ta historia jest tak przebarwiona, że już jej bardziej ubarwić nie idzie. Nikt nam nie groził ani do niczego nie zmuszał. Jak się nie chciało, wystarczyło pogadać.
# po co: nie patrząc na to, co sie stało, to szkoła jest rzeczywiście dobra. A pierwszoklasiści, którzy brali udział w filmie byli ochotnikami. Znam parę uczniów, którzy sprzeciwili się i wcale nie musieli brać udziału w „otrzęsinach”. Nie popieram zachowania starszych uczniów. Mogli przynajmniej wymyślić coś śmieszniejszego i nie tak głupiego. Chciałbym jeszcze pogratulować redakcji Faktu za pomyślunek. Zastanawiam się, jak czują się ludzie na zdjęciach i okładce waszej gazety. Na pewno się cieszą, że ich zdjęcie jest w gazecie drukowanej na cala Polskę. Super inteligencja!
# Drugi oburzony: Jest skandal. Nie rozumiem tych wypowiedzi, które szukają winę w tym, że ktoś ośmielił się coś takiego napisać (przebarwione, wyolbrzymione, fajnie ubarwiony...). Jest i rada by redakcja portalu nie czytała „szmatławców”. Winę za zaistniałe zdarzenie ponosi szkoła a nie rodzice. Skandaliczne jest to, że nikt z władzy oświatowej takim zdarzeniem się nie zainteresuje, bo dyrektor... Córce odpowiadam, że naprawdę mamy wspaniałych raciborzan a młodzież jest fenomenalna, prymitywne są tylko raciborskie elity. O skandalu podała Wirtualna Polska a Racibórz znowu stał się „sławny”.
# czy to jest sprawiedliwe?: aby za skandaliczne zachowanie, godne potępienia garstki idiotów, zbierali baty wartościowi uczniowie tej szkoły, a tych jest tam gros i myślę że nie powinno się obrażać wszystkich, dlaczego nie potępia się rodziców, którzy ich wychowali?
# Ten kot z filmu: Byłem na tym filmie i w Fakcie też. Zabrzmiało strasznie. Po kolei... Najpierw o chrztach. Niestety były dosyć chamskie. Co nie znaczy, że nie były śmieszne zarówno dla kotów (mnie) i „katów”. Fakt naprawdę przesadził, ale o tym póżniej. Nie wiem, ale co najmniej 50 proc. osób miało kocenie w tym ja. Część nagrali na kamerę. No nic myślałem, że mnie nikt nie ruszy, myliłem się. Musiałem zatańczyć na kibelku i było to całkiem fajne. Podszedłem do tego na luzie, tak jak większość. Powygłupialiśmy się i już szafa gra. Czy takie straszne jest zatańczenie w staniku na kiblu dla jaj? O jestem w Fakcie za kratkami na zdj. u góry. Owszem, część tego przedstawienia była strasznie chamska. Ja miałem szczęście, bo poszedłem do tego na luzie, prawie sam tam poszedłem się zabawić... Ktoś, kto się stawiał, siłą tam trafił. I miał nieciekawe zadanie. Grzebanie ręką w kondonie w kiblu. To fakt. Sceny „gejów? Ktoś kogoś złapał za sutki. Ale wszyscy się świetnie bawili! Artykuł w Fakcie jest niesamowicie przebarwiony. Nikt nie wsadzał głowy do pisuaru, kibla jedynie się schylał, bo wołał wodnika szuwarka! Ssanie palca na okładce to tylko markowanie. Ciekawe ssanie 20 cm od palca, naprawdę. Dalej. Film krążył z ręki do ręki w II lo i raczej dalej nie wyszedł. Ktoś mógł dać koledze, ale nieprawdą jest to, że każdy ten film ma, teraz dopiero każdy będzie miał co jest... Szkoda mi siebie i reszty osób. Już jestem w gazecie zakratkowany, ale bez trudu poznać kogoś jak się go zna. Podać Fakt do sądu!!!!!! Tak było to chamskie, ale jeszcze bardziej był chamski artykuł Fakta. Nie wspomnę o osobie, która dała cynk i to sprzedała gazecie za 1000-2000 zł. Ciekawe kto to? Szkoda mi jeszcze dyrektora, zastepcę. Jeśli mieliby wyjść z tej szkoly to koniec. Bo są naprawdę spoko.
# vilia (w odpowiedzi): Ty chyba jesteś nienormalny. Mam nadzieję, że otrzęsiny w wojsku bedą dla Ciebie koszmarem. Baw się dobrze.
Grzegorz Wawoczny