Usta szeroko zamknięte
Czy pracownica rydułtowskiego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Ryduł-towach naraziła się wypowiedzią dla dziennikarzy i przez to straciła pracę? Jestem przekonana, że tak było. Pracowałam tam już od prawie czterech lat. Kilka razy bez problemów przedłużano mi umowę - mówi kobieta. Nie słyszałem jej wypowiedzi w radio i nie mam pojęcia, o czym mówiła. Skończyła jej się umowa o pracę i jej nie przedłużyłem z powodu oszczędności - twierdzi Roman Kubek, szef rydułtowskiego szpitala.
Mieszkanka Lysek (imię i nazwis-ko do wiadomości redakcji) ma 25 lat pracy, czworo dzieci w wieku szkolnym. Od 2000 roku pracowała jako sprzątaczka w lyseckim ośrodku zdrowia w Lyskach, który podlega rydułtowskiemu Publicznemu Zakładowi Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach. Pięciokrotnie była zatrudniona na umowę o pracę na czas określony. Pewnego dnia wypowiedziała się krytycznie o rydułtowskim szpitalu i prawie natychmiast wylądowała na bruku. Jej wypowiedź została umieszczona na antenie radia, niebawem kobieta dowiedziała się, że dyrektor PZOZ-u nie przedłuży jej umowy o pracę. Jestem przekonana, że to się nie stało bez przyczyny, na tę decyzję miała wpływ moja wypowiedź dla dziennikarza - uważa kobieta.Tymczasem Roman Kubek, szef rydułtowskiego szpitala, twierdzi, że nie ma pojęcia o czym była pracownica mówiła na antenie, bo ...tego nie słyszał.
Nie ma mowy o żadnych osobistych porachunkach czy urazach. Nieprzedłużenie umowy o pracę w tym przypadku było spowodowane szukaniem oszczędności - tłumaczy.
Jednak na miejsce zwolnionej kobiety od razu znalazła się inna sprzątaczka, z czego wynika, że stanowisko pracy nie zostało jednak zlikwidowane. Przesunąłem na to miejsce dotychczasową pracownicę szpitala, która również ma podpisaną umowę o pracę na czas określony - mówi dyrektor Kubek. Czy ona też wyląduje na bruku z chwilą, kiedy minie jej termin zatrudnienia? Na to pytanie szef szpitala nie potrafi odpowiedzieć, ale tłumaczy, że w wielu przypadkach tak się dzieje, właśnie z powodu szukania oszczędności.
Tymczasem do naszej redakcji dzwonili Czytelnicy zorientowani w sytuacji rydułtowskiego szpitala, którzy twierdzą, że fakty są zgoła inne. Z jednej strony dyrektor Kubek zwalnia z pracy niewygodne mu osoby, a z drugiej zatrudnia nowe - mówiła jedna z naszych Czytelniczek.
To są bzdury. Nie przyjąłem nikogo - broni się Roman Kubek.
Za sprzątaczką z Lysek, która straciła pracę, ujął się Piotr Cybułka, radny powiatowy, który od dawna wytacza ciężkie działa m.in. przeciwko dyrektorowi Kubkowi, stawiając mu poważne zarzuty dotyczące prowadzenia placówki, jak i zatrudnienia. Pismo w tej sprawie zostało skierowane na ręce Eugeniusza Wali, przewodniczącego Rady Powiatu Wodzisławskiego. Klub Radnych Ruch Demokracji Lokalnej zwraca się do Starosty Jana Materzoka o pisemne przedstawienie programu naprawczego, bądź planu restrukturyzacji SP ZOZ w Rydułtowach, by Rada Powiatu jako organ założycielski mogła z pełną świadomością i odpowiedzialnością podejmować dalsze nadzorcze bądź kontrolne kroki wobec tego zakładu i jego pracowników. Ilu spośród nich zostanie zwolnionych? Kto straci pracę i na podstawie jakich kryteriów dyrektor Roman Kubek tego dokona? - pyta radny Cybułka w interpelacji.
Jakie są dalsze losy tego pisma? Zostało ono przekazane na ręce Zarządu Rady Powiatu, który czuwa nad działalnością dyrektora - mówi przewodniczący Wala.
Iza Salamon