Czy protest pomoże?
Pracownicy i uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej w Gorzycach przyłączyli się do ogólnopolskiego protestu przeciwko ograniczaniu finansowania tego rodzaju instytucji przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zmiana ustawy o rehabilitacji przewiduje, że udział środków PFRON stopniowo zmaleje do 70% - resztę miałyby pokryć samorządy oraz inne instytucje.
„Warsztaty są najlepszym i chyba jedynym nie obciążonym złą sławą efektem pierwszej ustawy o zatrudnieniu i rehabilitacji zawodowej osób niepełnosprawnych z 1991 r. - czytamy w piśmie protestacyjnym. - Autentycznie trafiły one do najgłębiej odrzuconych i izolowanych młodych osób niepełnosprawnych. Dając im szanse rozwoju, dzięki poziomowi finansowania wykraczającemu ponad koszty czystej opieki, doprowadziły do ujawnienia ogromnego potencjału społecznego, energii, zdolności i potrzeb osób przedtem uznawanych za niezdolne do niczego. W wielu środowiskach lokalnych, a także w wielu rodzinach uczestników, warsztaty stały się nośnikiem nowych idei, humanistycznych wartości i animatorem życia społecznego w społecznościach lokalnych. Z WTZ-ami wiążę się też znaczące nadzieje na zdobycie przez osoby niepełnosprawne kompetencji społecznych i umiejętności pracy.”Zgodnie z zapisami ustawowymi, które mają wejść z życie z początkiem 2005 r., udział PFRON w finansowaniu kosztów działania warsztatów w przyszłym roku ma wynosić 90% i obniżać się stopniowo do 70% w 2008 r.
Akcja protestacyjna objęła cały kraj - mówi Jarosław Michalczuk, kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej w Gorzycach. Problem dotyczy wszystkich warsztatów terapii zajęciowej, których jest w Polsce około 500. Obawiamy się o naszą przyszłość, bo samorządy nie mają pieniędzy na dofinansowanie warsztatów. A naszą rolą jest zajęcie się osobami niepełnosprawnymi, a nie szukanie pieniędzy. Protestując chcemy zwrócić uwagę, na to, że problem będzie się pogłębiał, jeśli prawo nie zostanie zmienione. Możemy robić aukcje, festyny i inne imprezy, ale uzyskiwane z nich dochody mają charakter dodatkowy, nie można ich zaplanować w budżecie. Współpraca z władzami samorządowymi układa się nam dobrze, chcemy natomiast ze swoimi racjami dotrzeć do posłów i senatorów, którzy tworzą prawo. Nie można dyskutować o problemach osób niepełnosprawnych, jeśli nie wysłucha się ich stanowiska. Gdyby te środowiska mogły się wypowiedzieć w 2002 r. to myślę, że nie powstałby taki bubel prawny. Jeśli zapisy ustawy nie zostaną zmienione w przyszłym roku zabraknie nam 45 tysięcy zł - dodaje Michalczuk.
(jak)