Ścieki z dopłatami?
PWiK sugeruje więc miastom i gminom należącym do Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji zwrot tego podatku w postaci dopłat do kosztów utylizacji ścieków.
Z wstępnych obliczeń i przymiarek do nowej taryfy wynika, że opłaty za ścieki mogą wzrosnąć o 50 groszy - tłumaczy Wiesław Blutko, prezes PWiK. To byłoby duże obciążenie dla mieszkańców. Są dwie drogi, żeby im ulżyć. Gminy mogą nas zwolnić z podatku rurowego, ale ta idea od trzech lat nie chce się przyjąć wśród samorządowców. Stąd wziął się pomysł dopłat do ścieków, chodzi o to, żeby pieniądze, które płacimy gminom z tytułu podatku, wracały do nas umożliwiając obniżenie opłat za ścieki.
Wodzisławskie „Wodociągi” przeprowadziły analizę ekonomiczną siedmiu wykonanych w tym roku na terenie powiatu inwestycji kanalizacyjnych. Okazało się, że tylko w jednym przypadku wpływy z opłat za ścieki wystarczają na opłacenie „podatku rurowego”. Budowa kanalizacji jest kosztowna -dziesięciokrotnie droższa od budowy wodociągów. A podatek jest naliczany od początkowej wartości urządzeń kanalizacyjnych. W 2000 r. - przed wprowadzeniem podatku rurowego - udział obciążeń podatkowych w cenie ścieków był minimalny. W 2004 r. wynosi nieco ponad 20 %, natomiast w przyszłym roku osiągnie prawie 30%. Im zaś więcej wybuduje się sieci kanalizacyjnej, tym większe obciążenia podatkowe PWiK.
Przy takim podejściu fiskalnym cena ścieków będzie absurdalnie wysoka - przestrzega prezes Blutko. A to będzie odstraszać mieszkańców od włączania się do kanalizacji. Powinniśmy natomiast dążyć do sprowadzenia jak największej ilości ścieków na oczyszczalnię w Karkoszce, które teraz ją omijają płynąc Leśnicą. Musimy więc kontynuować budowę kanalizacji, tak żeby w przyszłości w Leśnicy - tak jak kiedyś - można było łowić ryby.
Utrzymanie oczyszczalni w Karkoszce kosztuje więcej niż przedtem, gdy ścieki były oczyszczane tylko mechanicznie. Tylko koszty energii elektrycznej wzrosły z 4 do 26 tys. miesięcznie, czyli prawie siedmiokrotnie. Koszt jednostkowy oczyszczania ścieków można obniżyć poprzez rozbudowę kanalizacji - wtedy większa ilość ścieków trafi do oczyszczalni. To wiążę się z ogromnymi inwestycjami, których koszt jest szacowany na prawie 450 mln zł. Jak obliczono w wodzisławskich „Wodociągach” wykonanie jednego przyłącza kanalizacyjnego wiąże się z nakładami około 23,5 tys. zł. A z jednego przyłącza zrzucanych jest 100 metrów sześciennych ścieków rocznie. Okres spłaty inwestycji kanalizacyjnych wynosi więc kilkadziesiąt lat.
Zadajemy sobie sprawę, że znaczny wzrost wysokości opłat za ścieki może wywołać wzburzenie mieszkańców - mówi prezes Blutko. Będą oni robić wszystko, żeby nie włączać się do sieci. Dlatego apelujemy do gmin, by część wpływów z podatku wracała do nas w formie dopłat. To pozwoliłoby utrzymać cenę ścieków na rozsądnym poziomie. Już teraz uprzedzamy o tym problemie, żeby nikt nie był zaskoczony w przyszłym roku.
Z inicjatywy PWiK odbyło się niedawno spotkanie konsultacyjne przedstawicieli gmin i Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji poświęcone przewidywanym podwyżkom opłat za ścieki. Ustalono, że PWiK przeanalizuje swoje koszty w celu ich obniżenia, a gminy będą działać na rzecz zwiększenia ilości odbieranych ścieków. Taryfa przygotowana przez „Wodociągi” zostanie zweryfikowana przez niezależnego eksperta. Przyjęto też, że zaakceptowana społecznie może być podwyżka opłat za odprowadzanie ścieków o 5%.Gminy zgodziły się na zwrot części „podatku rurowego” w postaci dopłat do kosztów utylizacji ścieków. Jak mówi prezes Blutko, takie dopłaty są już stosowane w niektórych miastach na Śląsku. Efekt drastycznego wzrostu opłat za odprowadzanie ścieków występuje we wszystkich przedsiębiorstwach wodociągowych. A trzeba znaleźć rozwiązanie, by nie obciążać nadmiernie mieszkańców kosztami utylizacji ścieków.
(jak)