Mam śląską naturę
Zbigniew Wodecki dla „Nowin Wodzsiławskich
„Nowiny Wodzisławskie”: Niedawno występował pan w Godowie. Po wielu latach zawitał pan w rodzinne strony, bo przecież z tej gminy, a konkretnie z Łazisk Rybnickich, wywodził się pana ojciec, Józef. Zbigniew Wodecki: Ojciec tak naprawdę urodził się w niemieckim Bottrop, ale faktycznie cała rodzina mieszkała później w Łaziskach. Często przyjeżdżałem tutaj do dziadków jako dziecko i z tamtych lat zapamiętałem festyny strażackie, drewniany kościół, no i cmentarz, na którym spoczywa pełno Wodeckich! (śmiech).
NW: Czy czuje się pan Ślązakiem?
Z.W. Mam śląską naturę. Lubię przede wszystkim tak zwany Ordnung, czyli porządek. Mój ojciec mówił gwarą, a ja też, jak byłem mały, to łatwiej mi było mówić po śląsku. Zawsze odczuwałem blis-kość Śląska i Ślązaków. To fantastyczny naród: pracowity, uczciwy, no...może czasem troszkę za dużo pije (śmiech). Boleję jednak nad tym, że coraz mniej jest ludzi, którzy kultywują śląską kulturę. Kiedyś jechałem pociągiem, a obok siedział dziadek z wnuczkiem. Grali w skata i po prostu „śpiewali” po śląsku. To było wspaniałe.
NW: Czy teraz, przy okazji koncertu w Godowie, spotkał się pan ze swoja rodziną?
Z.W. Tak. Spotkałem moja kuzynkę Adelę Gajdosz i jej męża Józefa z Łazisk. Większość krewnych rozjechała się jednak po świecie i rzadko się widujemy. Coraz mniej, a szkoda, bo ja jestem rodzinnym człowiekiem. Z rodziny Wodeckich wywodzi się bardzo dużo muzyków. Koncertują w Polsce i za granicą, są znakomici. Ja to przy nich….małe piwo.
Rodzina Wodeckich
W rodzinie Wodeckich niemal wszyscy rodzą się z muzycznymi genami. Wielu jest dzisiaj znakomitymi muzykami na świecie czy w Polsce. Tradycje muzyczne rozwijał jako pierwszy dziadek Zbigniewa Wodeckiego, Leopold. Grał na klarnecie i prowadził w Łaziskach orkiestrę. Dom dziadka był zawsze bardzo otwarty, pełen ludzi. Młodzi przychodzili się tutaj uczyć grać - wspomina dzisiaj Adela Gajdosz z Łazisk, kuzynka Zbigniewa.
Muzyczną pasję Leopold przekazał swoim ośmiorgu dzieciom. Obecnie z rodzeństwa żyje tylko Anastazja. Ciocia Nastka mieszka w Jastrzębiu Zdroju i jest matką chrzestną Zbigniewa Wodeckiego. W młodości świetnie grała na gitarze.
Wodeckich w Łaziskach było więcej, dlatego dla odróżnienia na ojca Zbigniewa, Józefa, wszyscy wołali Jupek. Drugi brat miał na imię Franciszek. Obaj mieli muzykę we krwi i grali prawie na wszystkich instrumentach. Jupek ukończył studia muzyczne i przeprowadził się do Krakowa. Tam się ożenił. Kiedy jednak wybuchła wojna, wrócił wraz z żoną w rodzinne strony. Właśnie w Łaziskach, w 1940 roku urodziła się siostra Zbigniewa, Elżbieta, która została później solistką operetki gliwickiej. Obecnie jest już na emeryturze i mieszka w Katowicach.
Zbigniew przyszedł na świat znacznie później, urodził się już w Krakowie. Obecnie w Łaziskach, z najbliższej rodziny znanego, polskiego muzyka mieszkają jeszcze kuzynki: Adela Gajdosz i Aurelia Tesarczyk. Pani Adela również związała swoje życie z muzyką. Pięknie śpiewała. Najpierw występowała w amatorskim zespole, składającym się z kilku kuzynów Wodeckich. Jerzy Klocek grał na wiolonczeli, Eryk Bijok na trąbce, a jego siostra, Eryka Bijok, była akordeonistką i śpiewały razem z Adelą.. Potem wszyscy kuzynowie Wodeccy poszli do Szkoły Muzycznej Szafranków w Rybniku. Wkrótce usłyszał o nich świat.
Jerzy Klocek jest obecnie pierwszym wiolonczelistą Polskiej Orkiestry Kameralnej Sinfonia Varsovia w Warszawie. W jego ślady poszedł również syn Adam. Niezwykle utalentowany Eryk Bijok występował w rewii włoskiej. Zginął nagle, miał trzydzieści dwa lata. Z kolei jego siostra Eryka (po mężu Dobosiewicz) przez dwadzieścia pięć lat koncertowała wraz z mężem w trio Sawa, w Finlandii. Obecnie mieszka w Warszawie. Jej córka, również Eryka, jest utalentowaną skrzypaczką. Wyszła za mąż za Meksykanina, z pochodzenia Polaka. Obecnie jest koncertmistrzem w Meksyku.
Adela Gajdosz skończyła klasę śpiewu solowego. W szkole muzycznej w Rybniku przyjaźniła się z samym Adamem Mankowiczem, dzisiaj światowej sławy pianistą. Nieraz występowała w telewizji jako wokalistka. Śpiewała w grupie muzycznej w domu kultury radlińskiej kopalni Marcel. Prowadził ten zespół Jan Groborz.
Syn Aurelii Tesarczyk, Arkadiusz również ukończył studia muzyczne. Pojechał na przesłuchania do USA i wygrał stypendium w Baltimore. Obecnie jest koncertmistrzem w Kanadzie. Muzyczną pasję odkrył w sobie także Adam Gajdosz, młodszy syn pani Adeli. Obecnie gra w Narodowej Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Wszyscy ci utalentowani muzycy, na czele ze Zbigniewem Wodeckim, mają swoje korzenie właśnie w Łaziskach Rybnickich. Stąd się wywodzą.
Iza Salamon