Zabił ojca
Dwudziestoletni mieszkaniec Rydułtów z zimną krwią udusił swojego ojca paskiem klinowym. Następnie powiesił go w altance, pozorując samobójstwo. Sprawa by ucichła i morderstwo pewnie nigdy nie wyszłoby na jaw. Jednak dwa dni poźniej na policję zgłosił się starszy syn denata, który przekazał stróżom prawa, że ojca zamordował jego młodszy brat. Jak się okazało, dwudziestolatek mu o tym opowiedział.
Makabryczne zdarzenie miało miejsce 12 sierpnia. Około godziny dziesiątej rano dwudziestoletni mieszkaniec Rydułtów powiadomił miejscowy komisariat o tym, że w altance na działce przy ulicy Raciborskiej znalazł zwłoki swojego ojca, który wcześniej się powiesił. Młody człowiek był roztrzęsiony. Po przeprowadzeniu czynności na miejscu zdarzenia biegły sądowy nie stwierdził, że w powieszeniu brały udział osoby trzecie - mówi Waldemar Nowak, zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu. Sprawa by ucichła i morderstwo pewnie nigdy nie wyszło by na jaw. Jednak dwa dni poźniej na policję zgłosił się starszy syn denata, który przekazał stróżom prawa, że ojca zamordował jego młodszy brat. Jak się okazało, dwudziestolatek mu o tym opowiedział. W nocy został zatrzymany. Podczas przesłuchania przyznał się do winy. Szczegółowo opisał, w jaki sposób dokonał zbrodni. Z jego relacji wynika, że 12 sierpnia w altance doszło od kłótni o rower. Ojciec wytknął synowi, że miał go przyprowdzić na działkę, a tymczasem pojazd znajdował się w domu. 57-letni mężczyzna miał wyzwać swojego syna od złodziei i nierobów. W opowiedzi na to dwudziestolatek uderzył go pięścią w skroń. Ojciec zaskoczony gwałtowną reakcją wyszedł przed altankę i zapalił fajkę. Nie spodziewał się, że w synu obudziły się w tym momencie mordercze zamiary. Sprawca wyszukał w altance pasek klinowy, podszedł swojego rodzica od tyłu, złapał za szyję i zaczął dusić. Wlókł jego ciało około dziesięciu metrów w stronę ogrodowego domku, a następnie, kiedy ten już nie dawał oznak życia, powiesił go na metalowej rurce, znajdujacej się dwa metry nad ziemią. Morderca wyszedł przed altankę, zjadł jabłko, a następnie odwiązał ciało zamordowanego i ułożył je na podłodze. Następnie poszedł zawiadomić policję o tym, że ojciec popełnił samobójstwo. Potem jednak wspomniał starszemu bratu o tym, co zrobił i dwa dni po zdarzeniu został zatrzymany. Sekcja zwłok potwierdziła wersję zdarzeń podejrzanego - mówi podinspektor Ernestyn Bazgier z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl.
W minioną środę Prokuratura Rejonowa w Wodzsiławiu wystąpiła z wnioskiem do wodzisławskiego sądu o zatosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego na trzy miesiące. Sprawca zbrodni nigdzie nie pracuje, ani się nie uczy. Ukończył wcześniej szkołę specjalną. Z całą pewnością powołamy biegłych sądowych w zakresie psychiatrii, którzy orzekną, czy w chwili zdarzenia był on poczytalny - mówi prokurator Nowak. Warto dodać, że czynności śledcze w tej sprawie przeprowadzono sprawnie i szybko dzięki bardzo dobrej współpracy wodzisławskiej policji i prokuratury.
(izis)