Urodzony Strzelec

Urodził się w znaku Strzelca i ma wszelkie szanse zostać strzelcem cennych bramek dla Odry Wodzisław. Swoje niemałe umiejętności pokazał już przed tygodniem w pierwszym meczu z Amiką Wronki. Kilka razy był bliski pokonania bramkarza przeciwnej drużyny. Do zdobycia oczekiwanych goli zabrakło mu dosłownie kilku centymetrów i odrobiny szczęścia. Tomasz Szewczuk z Zagłębia Lubin jest wielką nadzieją Odry. Z postury przypomina Jacka Ziarkowskiego, jednego z najlepszych snajperów wodzisławskiego klubu.

Chłopak z Lubina

Karierę sportową zaczynał w Zagłębiu Lubin jedenaście lat temu. Tam się wychował i tam zdobywał sportowe szlify. Później został wypożyczony do trzecioligowej Miedzi Legnica, skąd trafił do niemieckiego klubu Rot-Weiss Erfurt. Najpierw grałem w III lidze w rezerwach Zagłębia, a później w Miedzi Legnica. Strzeliłem trochę bramek i zainteresowały się mną dwa kluby pierwszoligowe, Zagłębie Lubin i Lech Poznań, było także kilka propozycji z drugiej ligi - wspomina
piłkarz.  W tym czasie wyjechał do Niemiec na testy, a mniej więcej po miesiącu podpisał kontrakt w Erfurcie. Dodaje, że Rot-Weiss awansował wówczas do trzeciej ligi. Niemiecki klub stworzył mu bardzo dobre warunki. W Erfurcie miał mieszkanie, dostał też samochód. Pierwszym moim trenerem był Hans Ohrlisch Thomale. Drugim został były piłkarz, Jens Grosse. Za jego kariery w klubie został postawiony jasny cel: awans do drugiej ligi. Jednak nie udało się tego osiągnąć i wyrzucili go - wspomina obecny
piłkarz Odry. Przeżył w tym czasie poważną kontuzję: podczas treningu zerwał mięsień dwugłowy i przez pół roku nie grał. Kolejnym szkoleniowcem w Erfurcie został Rene Muller. Jego zadaniem była praca z zespołem bez wygórowanych wymagań. Miał on wtedy zdecydować, kto odejdzie, a kto zostaje. Jednak mnie postanowił zostawić - dodaje Tomasz Szewczuk. Po kilku latach gry w erfurckim klubie postanowił jednak odejść.

Wysoka poprzeczka 

Chciałem się rozwijać sportowo. Miałem oferty z innego klubu, ze Stuttgartu Kickers. Jednak nie dostałem wizy pobytowej i musiałem wracać do Polski - mówi napastnik Odry.
 
Zimą rozwiązał kontrakt w Erfurcie i podpisał umowę z innym klubem, lecz nie dostał wizy niemieckiej i musiał wracać do Polski. Ponieważ okienka transferowe w I i II lidze były już zamknięte, zdecydował się na występy w Miedzi. Głównie ze względu na to, że miał  blisko do domu. Wiosną tego roku wrócił więc na chwilę do trzecioligowej Miedzi Legnica. Niebawem zaś przeniósł się do Wodzisławia. Zastanawiałem się nad tą ofertą, tym bardziej, że miałem również propozycje z Górnika Polkowice. Wodzisław zaś wydawał mi się małym, nieciekawym miasteczkiem. Teraz jednak, po kilku tygodniach pobytu tutaj, zmieniłem zdanie - dodaje piłkarz. Mówi, że w Niemczech odłożył trochę grosza i nie myśli o wygórowanych zarobkach w Odrze. Zaznacza, że teraz liczy się dla niego przede wszystkim aspekt sportowy. Mam swoje ambicje, chciałem grać w pierwszej lidze, a Odra daje mi takie możliwości - wyjaśnia napastnik. Dodaje, że teraz chciałby wywalczyć miejsce w pierwszym składzie i postarać się strzelić jak najwięcej bramek.
 
Jego świat nie kończy się jednak na piłce nożnej. Interesuje się również biznesem, polityką i bieżącymi wydarzeniami w kraju i na świecie. Czyta głównie czasopisma. Lubię to, co się dzieje na bieżąco. Książki wydają mi się zbyt monotonne - wyznaje Tomek Szewczuk.

Nauka i sport

Kilka lat temu gotów był poświęcić karierę sportową dla zdobywania wykształcenia. Ukończył dwuletnie studia trenerskie w Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Obecnie myśli o podjęciu w przyszłości studiów na germanistyce. Jego najwierniejszymi kibicami są mieszkający w Lubinie rodzice: Zofia i Władysław, siostra Karolina przebywająca obecnie w USA oraz wierni towarzysze jeszcze z podstawówki: Grzesiek, Sebastian, Robert i Jarek wraz ze swoimi dziewczynami i żonami. Przyjaźnimy się od pierwszej klasy. Razem się wychowaliśmy - wspomina Tomek. Obecnie zamieszkał w Wodzisławiu, często odwiedza go tutaj jego dziewczyna, Basia. Chciałem grać w ekstraklasie. Chciałem sprawdzić swoje możliwości i powalczyć o wysokie miejsca. Zobaczymy, jak to się ułoży - mówi piłkarz.
 
Po meczu Odry Wodzisław z Amiką Wronki, oficjalna strona klubu (Lukas), Tygodnik i Gol (Grzegorz Byszewski) redakcja Odra Net (Przemysław Folwarczny) przeprowadziły wybór bohatera i antybohatera podopiecznych trenera Ryszarda Wieczorka. Po podliczeniu głosów bohaterem spotkania został właśnie Tomasz Szewczuk. Dlaczego? Bardzo dobra gra tego piłkarza, ładne, składne akcje oraz to, co najbardziej widać na boisku - walka - wyjaśniają sportowi komentatorzy. Podczas meczu Szewczuk miał aż 6 okazji do zdobycia gola, wykorzystał co prawda tylko jedną, ale w debiucie przed publicznością w Wodzisławiu zaprezentował się zdecydowanie najlepiej spośród gospodarzy - dodają.

Tomasz Szewczuk
Ur. 3 grudnia 1978 r.
Znak zodiaku: Strzelec
Najmocniejsza strona na boisku: gra głową
Kluby: Zagłębie Lubin, Miedź Legnica, Rot-Weiss Erfurt, Miedź Legnica, Odra Wodzisław
Debiut w ekstraklasie: w 1999 roku w meczu Zagłębia Lubin z ŁKS-em, grał kilka minut
Bramki w I lidze: 1, w niedawnym meczu Odry Wodzisław z Amiką Wronki
Gdyby nie został piłkarzem, pewnie zająłby się biznesem
Ulubione potrawy: spaghetti bolognese, pierogi ruskie, rosół
Ulubiony kolor: zielony, lubi grać w stroju białego koloru
Szczęśliwe cyfry: 10
Samochód: seat cordoba
Marzenia: zagrać w reprezentacji Polski, mieć szczęśliwą rodzinę, wybudować dom, zasadzić drzewo.

Iza Salamon