Sztuka prowadzenia sporów
Skarbniczka miasta niefortunnie użyła słowa nadwyżka, co spowodowało burzę na sesji Rady Miejskiej w Pszowie. Sprawa się jednak wyjaśniła i rajcy rozeszli się w zgodzie.
Stanisław Lorek, przedstawiciel opozycji w pszowskiej Radzie Miejskiej, na ostatniej sesji przyparł do muru Jolantę Fojcik, skarbniczkę miasta. Zarzucił jej błąd prawny, powołując się na wydane niedawno zarządzenie o nadwyżce budżetowej za pierwszy kwartał. Co to za nadwyżka, o której rada nic nie wie? I jak burmistrz może dzielić taką nadwyżkę bez wiedzy rady - dopytywał się wiceprzewodniczący rady Lorek. Wtórował mu Paweł Kołodziej, przewodniczący gremium. Przepisy jasno określają, co to jest nadwyżka budżetowa i kto nią dysponuje. I ten zapis albo jest niezgodny z prawem, albo chodzi o zupełnie coś innego. Bo jak można mówić o nadwyżce w środku roku budżetowego? Ona może wystąpić na koniec roku. Tak mówi ustawa o finansach publicznych - argumentował przewodniczący Kołodziej. Jolanta Fojcik tłumaczyła, że wspom-niane zarządzenie nie narusza przepisów. Dotyczy ono tylko harmonogramu wydatków, a to w żaden sposób nie zmienia budżetu. Chodzi o dochody w pierwszym kwartale, których, z różnych powodów, było więcej niż przewidywaliśmy. Stąd mowa o nadwyżce - wyjaśniała skarbniczka. Jej wyjaśnienie nie wystarczyło jednak adwersarzom i doszło do ostrej wymiany zdań. Sytuację starał się ratować Ryszard Zapał - burmistrz Pszowa. To nieszczęśliwie użyte słowo nadwyżka spowodowało tę dyskusję. To nieporozumienie, za które przepraszam - mówił gospodarz miasta. Podobne zdanie wyraził radny Leszek Piątkowski. To rzeczywiście fatalne nazewnictwo. Wszystko wskazuje na to, że wydane zarządzenie nie dotyczy zmian w budżecie miasta, ale raczej wewnętrznej realizacji budżetu - argumentował.
Wypowiedzi te załagodziły spór. Chodzi mi głównie o to, żeby takimi niefortunnymi sformułowaniami nie ośmieszać nas jako rady i nie podważać naszych kompetencji - dodał wiceprzewodniczący Lorek. Później sesja przebiegała już w zgodzie i bez zakłóceń.
Wypowiedzi te załagodziły spór. Chodzi mi głównie o to, żeby takimi niefortunnymi sformułowaniami nie ośmieszać nas jako rady i nie podważać naszych kompetencji - dodał wiceprzewodniczący Lorek. Później sesja przebiegała już w zgodzie i bez zakłóceń.
Iza Salamon