Przepis na życie
Na pogrzebie jej pierwszego męża nawet ksiądz widząc ją w ciąży z pięcioletnim synem u boku płakał. Zaraz potem przyszła wojna i poważne problemy finansowe. Kunegunda Odrozek z Radlina II uparcie poprzez ciężką pracę radziła sobie w bardzo trudnych warunkach i dożyła sędziwego wieku - 17 maja obchodziła swoją 95 rocznicę urodzin. „Najważniejsze to dużo pracować, nie za dobrze zjeść i zachować pogodę ducha” - mówi jubilatka.
Kunegunda Odrozek całe swoje życie spędziła w Wodzisławiu. Tutaj przyszła na świat i w miejscowej cygarowni, gdzie pracowała, poznała swojego męża Emila. Niestety jako młody człowiek, w wieku 29 lat zmarł on na zapalenie płuc. To był bardzo dobry człowiek, z nim to miałam dobrze - wspomina solenizantka. Jej wnuczka Danuta Słanina dodaje, że był to 1937 r. Wówczas babcia była w ciąży z moją mamą. Miała również pięcioletniego syna. Było bardzo ciężko, ponieważ została na ojcowiźnie i musiała spłacać siedmioro rodzeństwa. Pracowała przy remontach dróg - dodaje wnuczka. K. Odrozek przez całe swoje życie była otwarta na ludzi. W czasie wojny mieszkały u niej niemieckie nauczycielki, nie odmówiła nikomu pomocy i miała wielu przyjaciół. Po 16 latach samotnego życia zdecydowała się poślubić Józefa, również i on nie doczekał późnej starości, zmarł w 1974 r. Solenizantka od blisko dwóch lat mieszka u wnuczki w Radlinie. W dalszym ciągu czuje się bardzo dobrze i tryska humorem.
Pewnego dnia niespodziewanie spadła ze schodów i miała złamany obojczyk, który mimo tak poważnego wieku świetnie się zagoił. Oczywiście babcia potrzebuje naszej opieki, ponieważ ma poważne problemy ze wzrokiem - tłumaczy mąż wnuczki Piotr.
Pewnego dnia niespodziewanie spadła ze schodów i miała złamany obojczyk, który mimo tak poważnego wieku świetnie się zagoił. Oczywiście babcia potrzebuje naszej opieki, ponieważ ma poważne problemy ze wzrokiem - tłumaczy mąż wnuczki Piotr.
(raj)