Zemsta teściowej
Były urzędnik raciborskiego magistratu został oczyszczony z zarzutu wzięcia łapówki od firmy, która wygrała przetarg na dostawę urządzeń dla miasta. Sprawa okazała się być wynikiem rozgrywek rodzinnych. Podejrzany podpadł teściowej, która doniosła na zięcia prezydentowi.
Waldemar T. kierował Miejskim Inspektoratem Obrony Cywilnej. Tworzył m.in. system zabezpieczenia powodziowego miasta, na który gmina otrzymała 2 mln zł grantu z Banku Światowego. Za te pieniądze kupiono m.in. system nagłaśniający do ostrzegania ludzi przed zagrożeniem. Chodzi o syreny zamontowane w różnych częściach miasta. Dostawą urządzeń była firma z Piotrkowa Trybunalskiego. W jednym ze sklepów w tymże mieście T. zakupił z 10 proc. rabatem wysokiej klasy sprzęt marki Sony: kino domowe, telewizor 29 calowy, odtwarzacz CD i DVD oraz radiomagnetofon.
To właśnie ten sprzęt stał się potem źródłem jego kłopotów. Od półtora roku T. nie wiodło się w małżeństwie. Żonie zarzucał niezrównoważenie emocjonalne i psychiczne, żona jemu apodyktyczność. Skończyło się na pozwie rozwodowym złożonym przez urzędnika i separacją małżeństwa. T. zamierzał wyjechać do pracy w innym mieście. W tym momencie do akcji wkroczyła teściowa. W domu córki znalazła karty gwarancyjne na sprzęt Sony. Na pytanie, co to jest, dowiedziała się, iż prezenty dla T. od firmy, która wygrała przetarg.
To wystarczyło teściowej, by powiadomić o sprawie prezydenta. Rozpoczęło się wyjaśnianie problemu w magistracie. Waldemar T. złożył rezygnację z pracy i przyznał, że sprzęt ten kupił ze zniżką, a całe zamieszanie może mieć dla niego przykre konsekwencje. Jednoznacznie jednak zaprzeczył, by był to prezent od firmy, która wygrała przetarg. Prezydent nie zastanawiał się zbyt długo i powiadomił o wszystkim prokuratura.
W sprawie wszczęto śledztwo z art. 228 kodeksu karnego. Urzędnikowi groziło do ośmiu lat więzienia. Badaniem faktów zajął się policyjny wydział przestępczości gospodarczej. Co się okazało? Ratusz po analizie postępowania przetargowego uznał, że Waldemar T., choć zasiadał w komisji, nie miał żadnego wpływu na wynik. Procedurę jako zgodną z prawem uznało Biuro Koordynacyjne Projektu Banku Światowego we Wrocławiu. Firma z Piotrkowa, która wygrała złożyła po prostu najniższą ofertę cenową.
Sprzęt Sony został zakupiony w sklepie w Piotrkowie, który prowadzi znajomy szefa firmy biorąca udział w przetargu w Raciborzu. Jako, że T. wydał ponad 10 tys. zł, dostał upust 10 proc. Właściciel sklepu zeznał, że taką bonifikatę dostaje każdy, kto wydaje u niego kilka-kilkanaście tysięcy złotych.
Znalazła się też odpowiedź na pytanie, skąd urzędnik miał takie pieniądze, skoro żona, jak wynika z akt sprawy, miała całkowitą kontrolę na kontem małżonków, na które wpływały wynagrodzenia. Jak się okazało, T. uczestniczył w prelekcjach i konferencjach w kraju i zagranicą, kierował produkcją filmu o profilaktyce przeciwpowodziowej emitowanego w raciborskiej kablówce. Wszędzie dostawał gaże i wynagrodzenia. W sumie uzbierała się spora sumka, o której, jak sam przyznał, nie informował żony.
W grudniu Prokuratura Rejonowa postanowiła umorzyć postępowanie wobec Waldemara T. uznając, że w tym przypadku nie ma mowy o łapówce.
To właśnie ten sprzęt stał się potem źródłem jego kłopotów. Od półtora roku T. nie wiodło się w małżeństwie. Żonie zarzucał niezrównoważenie emocjonalne i psychiczne, żona jemu apodyktyczność. Skończyło się na pozwie rozwodowym złożonym przez urzędnika i separacją małżeństwa. T. zamierzał wyjechać do pracy w innym mieście. W tym momencie do akcji wkroczyła teściowa. W domu córki znalazła karty gwarancyjne na sprzęt Sony. Na pytanie, co to jest, dowiedziała się, iż prezenty dla T. od firmy, która wygrała przetarg.
To wystarczyło teściowej, by powiadomić o sprawie prezydenta. Rozpoczęło się wyjaśnianie problemu w magistracie. Waldemar T. złożył rezygnację z pracy i przyznał, że sprzęt ten kupił ze zniżką, a całe zamieszanie może mieć dla niego przykre konsekwencje. Jednoznacznie jednak zaprzeczył, by był to prezent od firmy, która wygrała przetarg. Prezydent nie zastanawiał się zbyt długo i powiadomił o wszystkim prokuratura.
W sprawie wszczęto śledztwo z art. 228 kodeksu karnego. Urzędnikowi groziło do ośmiu lat więzienia. Badaniem faktów zajął się policyjny wydział przestępczości gospodarczej. Co się okazało? Ratusz po analizie postępowania przetargowego uznał, że Waldemar T., choć zasiadał w komisji, nie miał żadnego wpływu na wynik. Procedurę jako zgodną z prawem uznało Biuro Koordynacyjne Projektu Banku Światowego we Wrocławiu. Firma z Piotrkowa, która wygrała złożyła po prostu najniższą ofertę cenową.
Sprzęt Sony został zakupiony w sklepie w Piotrkowie, który prowadzi znajomy szefa firmy biorąca udział w przetargu w Raciborzu. Jako, że T. wydał ponad 10 tys. zł, dostał upust 10 proc. Właściciel sklepu zeznał, że taką bonifikatę dostaje każdy, kto wydaje u niego kilka-kilkanaście tysięcy złotych.
Znalazła się też odpowiedź na pytanie, skąd urzędnik miał takie pieniądze, skoro żona, jak wynika z akt sprawy, miała całkowitą kontrolę na kontem małżonków, na które wpływały wynagrodzenia. Jak się okazało, T. uczestniczył w prelekcjach i konferencjach w kraju i zagranicą, kierował produkcją filmu o profilaktyce przeciwpowodziowej emitowanego w raciborskiej kablówce. Wszędzie dostawał gaże i wynagrodzenia. W sumie uzbierała się spora sumka, o której, jak sam przyznał, nie informował żony.
W grudniu Prokuratura Rejonowa postanowiła umorzyć postępowanie wobec Waldemara T. uznając, że w tym przypadku nie ma mowy o łapówce.
(waw)