Bomba na targowisku
W ostatni dzień starego roku rydułtowskie targowisko mogło wylecieć w powietrze. Okoliczni mieszkańcy zawiadomili policję o znalezieniu pomiędzy budkami reklamówki z zawartością przypominającą bombę. Na szczęście zawartość okazała się bombą atrapą. Cała akcja trwała jednak ponad 5 godzin i kosztowała ok. 10 tys. Nasza gazeta była na miejscu parę minut od jej rozpoczęcia. Jako jedyni drukujemy zdjęcia z jej przebiegu.
Bombowego Sylwestra zafundował ktoś mieszkańcom z ulic przylegających do targowiska miejskiego. Krótko przed godz. 16.00 jeden z okolicznych mieszkańców, będąc na spacerze z psem, zauważył leżącą pomiędzy budkami (niedaleko siedziby Straży Miejskiej) kolorową reklamówkę.
Myślałem, że kiery zostawiył jaki miynso w siatce abo jaki inkszy towor, bo dziyń pryndzyj był torg. Pies ostro to wonioł to, żech myśloł, że na pewno jaki jedzyni. Alech sie nielicho wystraszył jak żech ujrzoł w reklamówce tekturowo skrzynka obwiązano plastrym, a z niej wystające kable i tako dioda - powiedział nam mieszkaniec, który natrafił na atrapę bomby.
Poszoł ech se to też obejrzeć. Nawet nachyloł ech sie fest blisko. Tera aż mi ciarki po plecach chodzą jak se pomyśla, że jakby to huśtło ka-wałki by symie zostały. Baba jeszcze by nawet po mie rynty ni miała - mówił inny, nieźle wystraszony mieszkaniec.
Mieszkańcy powiadomili ryduł-towską policję. Przeca sztyjc trąbią w telewizorze, że jak kiery trefi na co podejrzanego mo zaro to zgłosić - tłumaczył nam znalazca atrapy, jakby lekko zażenowany, że z powodu jego zgłoszenia taki szum.
Rydułtowska policja pojawiła się na miejscu zdarzenia natychmiast. Powiadomiono grupę pirotechniczną z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Dodatkowo zabezpieczono teren. Policyjnym samochodem zablokowano wjazd od ul. Bema na targowisko, dwóch funkcjonariuszy pilnowało dostępu do podejrzanej reklamówki. Na miejscu pojawiła się także straż pożarna oraz ambulans rydułtowskiego pogotowia. Po przyjeździe na miejsce ekipy z Wodzisławia ubrany, w specjalny kombinezon pirotechnik dokonał oględzin reklamówki i zdecydował, że jej zawartość wygląda na tyle podejrzanie, iż należy wezwać Zespół Minersko-Pirotechniczny z Katowic.
Jako że aura nie sprzyjała tego dnia, na drogach leżała gruba warstwa śniegu i było bardzo ślisko, dwóch pirotechników z Samodzielnego Pododdziału Antyterorystycznego Policji w Katowicach pojawiło się na miejscu dopiero ok. godz. 20.
No wygląda to nieciekawie - to pierwsze słowa jakie nasunęły się starszemu asp. Adamowi Puckowi, dowódcy Zespołu, po oględzinach reklamówki z zawartością. Paczka może stanowić niebezpieczeństwo. Są w niej dwa wyłączniki uzbrajające dany element oraz coś w rodzaju układu elektronicznego. Dobrze, że mieszkańcy zdecydowali się zawiadomić policję - powiedział nam.
Zdecydowano dokonać prewencyjnego wybuchu pirotechnicznego, w miejscu w którym znaleziono paczkę, przy pomocy lontu wybuchowego (detonacyjnego).
Nikt do końca nie mógł przewidzieć jak silny będzie wybuch, na szczęście był niewielki. Zawartością tekturowego pudełka okazał się piasek. Siła wybuchu była mała, więc mało kto chyba przypuszczał, że nie była to kolejna sylwestrowa petarda wystrzelona w niebo. Policjanci dokonali oględzin miejsca zdarzenia. Na razie nie wiadomo kto pozostawił reklamówkę z zawartością przypominającą ładunek wybuchowy. Śledztwo w sprawie trwa.
Myślałem, że kiery zostawiył jaki miynso w siatce abo jaki inkszy towor, bo dziyń pryndzyj był torg. Pies ostro to wonioł to, żech myśloł, że na pewno jaki jedzyni. Alech sie nielicho wystraszył jak żech ujrzoł w reklamówce tekturowo skrzynka obwiązano plastrym, a z niej wystające kable i tako dioda - powiedział nam mieszkaniec, który natrafił na atrapę bomby.
Poszoł ech se to też obejrzeć. Nawet nachyloł ech sie fest blisko. Tera aż mi ciarki po plecach chodzą jak se pomyśla, że jakby to huśtło ka-wałki by symie zostały. Baba jeszcze by nawet po mie rynty ni miała - mówił inny, nieźle wystraszony mieszkaniec.
Mieszkańcy powiadomili ryduł-towską policję. Przeca sztyjc trąbią w telewizorze, że jak kiery trefi na co podejrzanego mo zaro to zgłosić - tłumaczył nam znalazca atrapy, jakby lekko zażenowany, że z powodu jego zgłoszenia taki szum.
Rydułtowska policja pojawiła się na miejscu zdarzenia natychmiast. Powiadomiono grupę pirotechniczną z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Dodatkowo zabezpieczono teren. Policyjnym samochodem zablokowano wjazd od ul. Bema na targowisko, dwóch funkcjonariuszy pilnowało dostępu do podejrzanej reklamówki. Na miejscu pojawiła się także straż pożarna oraz ambulans rydułtowskiego pogotowia. Po przyjeździe na miejsce ekipy z Wodzisławia ubrany, w specjalny kombinezon pirotechnik dokonał oględzin reklamówki i zdecydował, że jej zawartość wygląda na tyle podejrzanie, iż należy wezwać Zespół Minersko-Pirotechniczny z Katowic.
Jako że aura nie sprzyjała tego dnia, na drogach leżała gruba warstwa śniegu i było bardzo ślisko, dwóch pirotechników z Samodzielnego Pododdziału Antyterorystycznego Policji w Katowicach pojawiło się na miejscu dopiero ok. godz. 20.
No wygląda to nieciekawie - to pierwsze słowa jakie nasunęły się starszemu asp. Adamowi Puckowi, dowódcy Zespołu, po oględzinach reklamówki z zawartością. Paczka może stanowić niebezpieczeństwo. Są w niej dwa wyłączniki uzbrajające dany element oraz coś w rodzaju układu elektronicznego. Dobrze, że mieszkańcy zdecydowali się zawiadomić policję - powiedział nam.
Zdecydowano dokonać prewencyjnego wybuchu pirotechnicznego, w miejscu w którym znaleziono paczkę, przy pomocy lontu wybuchowego (detonacyjnego).
Nikt do końca nie mógł przewidzieć jak silny będzie wybuch, na szczęście był niewielki. Zawartością tekturowego pudełka okazał się piasek. Siła wybuchu była mała, więc mało kto chyba przypuszczał, że nie była to kolejna sylwestrowa petarda wystrzelona w niebo. Policjanci dokonali oględzin miejsca zdarzenia. Na razie nie wiadomo kto pozostawił reklamówkę z zawartością przypominającą ładunek wybuchowy. Śledztwo w sprawie trwa.
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska