Walka trwa, pacjenci kibicują
Miejscowy szpital nie jest w stanie zastąpić przychodni, które nie podpiszą kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Informację taką na ostatniej sesji Rady Miejskiej przekazał dyrektor tej placówki Eugeniusz Klapuch.
Sytuacja jest nieciekawa, bowiem jeszcze przed końcem roku 8 z 9 wodzisławskich przychodni nie podpisało kontraktu. Choć NFZ termin przystąpienia do konkursu ofert przedłużył do 5 stycznia, to lekarze trwają przy swoim i nie zamierzają do niego przystąpić. Przedstawione warunki są dla nich nie do przyjęcia. W tej sytuacji dyrekcja Funduszy wprowadziła rozwiązanie tymczasowe (do 15 stycznia) polegające na przyjmowaniu pacjentów na wizytach prywatnych. Za każdą z nich NFZ lekarzowi zapłaci 15 zł.
Kiedy obie strony ostatecznie dojdą do porozumienia nie wiadomo. Negocjacje to jest odgrzewanie tego samego dania, które podano wcześniej - mówi Jan Warło ze Związku Pracodawców Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w Bielsku Białej. Dodaje jednocześnie, że choć płatnik nie przekazał żadnych pieniędzy na zabezpieczenie całodobowej opieki wyjazdowej, o strajku generalnym nie może być mowy. Nadrzędną sprawą nie są dla nas posunięcia NFZ, ale przysięga Hipokratesa. My na prawdę tego przestrzegamy. Będziemy przyjmować pacjentów, jednak trudno powiedzieć na jak długo wystarczy środków - podkreśla J. Warło. Jeśli rzeczywiście sytuacja będzie dramatyczna i przychodnie zakończą leczenie, pacjenci, wbrew zapewnień ministra zdrowia i prezesa NFZ, nie mogą liczyć na opiekę szpitala. Eugeniusz Klapuch, dyrektor wodzisławskiego ZOZ-u, uważa, że jest to niemożliwe. My po prostu nie posiadamy przychodni. Nie wyobrażam sobie by można przyjąć u nas tysiące pacjentów. Owszem, mamy zakontraktowane porady ambulatoryjne, ale na izbie przyjęć udzielamy pomocy w ramach naszych możliwości. Informacje o tym, że szpital zastąpi przychodnie są niepoważne - twierdzi dyrektor, który podobnie jak wszyscy pracownicy służby zdrowia obecni na ostatniej sesji Rady Miejskiej życzył zebranym zdrowia. W tej sytuacji jest ono szczególnie potrzebne.
Kiedy obie strony ostatecznie dojdą do porozumienia nie wiadomo. Negocjacje to jest odgrzewanie tego samego dania, które podano wcześniej - mówi Jan Warło ze Związku Pracodawców Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w Bielsku Białej. Dodaje jednocześnie, że choć płatnik nie przekazał żadnych pieniędzy na zabezpieczenie całodobowej opieki wyjazdowej, o strajku generalnym nie może być mowy. Nadrzędną sprawą nie są dla nas posunięcia NFZ, ale przysięga Hipokratesa. My na prawdę tego przestrzegamy. Będziemy przyjmować pacjentów, jednak trudno powiedzieć na jak długo wystarczy środków - podkreśla J. Warło. Jeśli rzeczywiście sytuacja będzie dramatyczna i przychodnie zakończą leczenie, pacjenci, wbrew zapewnień ministra zdrowia i prezesa NFZ, nie mogą liczyć na opiekę szpitala. Eugeniusz Klapuch, dyrektor wodzisławskiego ZOZ-u, uważa, że jest to niemożliwe. My po prostu nie posiadamy przychodni. Nie wyobrażam sobie by można przyjąć u nas tysiące pacjentów. Owszem, mamy zakontraktowane porady ambulatoryjne, ale na izbie przyjęć udzielamy pomocy w ramach naszych możliwości. Informacje o tym, że szpital zastąpi przychodnie są niepoważne - twierdzi dyrektor, który podobnie jak wszyscy pracownicy służby zdrowia obecni na ostatniej sesji Rady Miejskiej życzył zebranym zdrowia. W tej sytuacji jest ono szczególnie potrzebne.
(raj)